sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział 87 "Nie ma miłości bez zaufania"

*Oczami Katniss*
Od dwóch godzin szlajam się po ulicach Kapitolu. Nie chce wracać do Willi Haymitcha ,ponieważ nie ma tam za miłej atmosfery. Mogłabym się zaszyć w sypialni mojej i Peety, ale nie mam ochoty wytrzymywać jego humorków. Pójście do domu mamy też odpada - Jest tam Effie, co równa się z moim pocieszaniem jej i słuchaniu obelg na życie. Mogłabym również spędzić czas z którąś z moich przyjaciółek, ale oczywiście dziś są zbyt zajęte swoimi facetami.
Mój telefon cały czas dzwonił. Był to Peeta. W ciągu mojej dwugodzinnej nieobecności zdążył zadzwonić już dwadzieścia razy. W końcu wkurzyłam się i wyłączyłam telefon.

Przechodzę koło sklepu z zabawkami dla dzieci. Weszłam na chwilę do środka, bo nie oszukujmy się, na dworze ciepło nie jest. Zaczęłam przeglądać pluszowe misie stojące na jasnoróżowej półce. W oko wpadł mi mały, biały miś przewiązany różową kokardką na szyi. Wzięłam go do ręki i lekko przycisnęłam do klatki piersiowej. Jest taki miękki. Przyłożyłam pluszaka do policzka i wtuliłam się w niego. Włożyłam dłoń do kieszeni i wyjęłam z niej portfel. Zerknęłam na cenę pluszaka i tyle samo wyjęłam z kawałka materiału. Podeszłam do kasy i zapłaciłam za niego. Miła starsza kobieta zapakowała pluszowego misia w przesłodką, różową torebkę i mi ją podała. Ciepło się do niej uśmiechnęłam i wyszłam ze sklepu.
Postanowiłam iść jeszcze do kawiarni na kawę. Im później wrócę do domu - tym lepiej.

Do domu wróciłam około 23.00. Powiesiłam na wieszaku kurtkę, zdjęłam buty i weszłam po schodach na górę. Cicho przeszłam obok pokoi współlokatorów i weszłam do sypialni mojej i Peety.
Delikatnie otworzyłam drzwi by nie obudzić mojego narzeczonego. Ku mojemu zdziwieniu, blondyn nie spał. Leżał z rękami pod głową i patrzył się na zegar wiszący nad drzwiami, by zaraz po moim wejściu do pokoju posłać mi zdenerwowane spojrzenie. Nic nie mówiąc, podeszłam do garderoby, zostawiłam tam pluszowego misia i wzięłam koszulę nocną. Wyszłam z pomieszczenia, zgasiłam światło i podeszłam do drzwi od łazienki. Gdy otworzyłam drzwi, mój narzeczony się odezwał.
- Gdzie byłaś? - spytał cicho.
- Na mieście. - odpowiedziałam obojętnie.
- Tak długo?
- Najwidoczniej.
- Katniss, do cholery jest już strasznie późno! Może u jakiegoś gacha siedziałaś, co? Wmawiasz mi ,że mnie kochasz, a rozkładasz nogi przed jakimiś innymi facetami! - krzyknął. Drzwi od naszej sypialni się otworzyły, a do pokoju wpadł Finnick.
- Peeta, do kurwy zamknij się! Jest środek nocy a ty robisz jej awanturę za to ,że później wróciła! Przez twój mądry móżdżek William się obudził i Annie musi go uspokajać!
- To nie moja wina ,że zapłodniłeś Annie!
Odair zrobił się cały czerwony. Zaczął szybciej oddychać i zacisnął dłonie w pięść. Powolnym krokiem szedł do łóżka. Widząc to, szybko podbiegłam do Peety i stanęłam przed nim.
- On nie miał tego na myśli. W sensie... nie chciał powiedzieć nic złego. Wiesz, ma zły dzień i w ogóle. - wzruszyłam ramionami. - Lepiej już idź i pomóż Annie w usypianiu Will'a. - uśmiechnęłam się niewinnie. Chłopak mruknął coś jeszcze pod nosem i wyszedł z pokoju. Rzuciłam Peecie wściekłe spojrzenie i bez słowa weszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Gorąca woda zmywała ze mnie smutki i żale dzisiejszego dnia. Przymknęłam oczy i oddałam się w ręce relaksu.

Po dość długim prysznicu, opuściłam łazienkę. Peeta leżał na łóżku, odwrócony plecami do mnie. Wślizgnęłam się na łóżko i szczelnie przykryłam kołdrą. Gdy już miałam oddać się w objęcia Morfeusza, poczułam męską rękę na brzuchu i twarz przyciśniętą do mojego ramienia. Gdy próbowałam ściągnąć dłoń Peety, chłopak zacisnął ją w pięść gniotąc moją koszulę nocną.
- Przepraszam. Zachowałem się jak idiota. - wyszeptał w moje ramie.
- Z grzeczności nie zaprzeczę. - warknęłam.
- Dziś mam jakiś dziwny dzień. Wszystko co się rusza, wkurza mnie. - wyznał.
- To nie powód żeby się wyżywać na mnie i Odairze.
- Przepraszam, zachowałem się jak kompletny kretyn. - wtulił się w zagłębienie mojej szyi.
- Wiem, ale idź już spać. Jutro porozmawiamy. - dłoń Peety która leży na moim brzuchu, przykryłam swoją.
- Kochanie, proszę nie bądź zła. - wymruczał całując moją szyję.
- Nie jestem. Po prostu jest mi przykro - mocniej ścisnęłam jego dłoń. Postanowiłam spytać go o to, co gryzie mnie odkąd położyłam się w łóżku. - Naprawdę masz mnie za taką, co rozkłada nogi przed facetami? Tak w ogóle to skąd to wziąłeś? Przecież doskonale wiesz ,że kocham tylko Ciebie, a poza tym nie jestem jakąś dziwką. Naprawdę mi przykro ,że uważasz inaczej. - powiedziałam łamiącym głosem. Chłopak oderwał się od całowania mojej szyi i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Doskonale wiesz ,że nie mam Cię za kogoś takiego. Byłem zdenerwowany i gadałem co mi ślina na język przyniesie. Naprawdę przepraszam. - mimo ,że w pokoju jest ciemno, widzę ,że zeszkliły mu się oczy. Serce mi się kraja gdy widzę go takiego smutnego. - Wiem ,że mi tego nie wybaczysz ale naprawdę Cię za to przepraszam. - schował twarz w swoich dużych dłoniach.
- Peeta, spokojnie. - chwyciłam go za rękę i splotłam nasze palce razem. - Uznajmy ,że tego dnia nie było. Uznajmy ,że nic nie mówiłeś, dobrze? - spytałam cicho. Chłopak kiwnął głową i mocno mnie przytulił. - Wiesz ,że Odair też zasługuje na przeprosiny? - wplotłam palce w jego włosy i delikatnie masowałam jego głowę.
- Wiem, Katniss. Przeproszę go jutro. - wyszeptał.
- A teraz chodź już spać, jest strasznie późno. - pocałowałam go w skroń. Odsunęłam się od niego i położyłam twarzą do drzwi od łazienki. Chłopak położył się za mną, objął mnie ramieniem i wtulił się w moje plecy. Położyłam swoją dłoń na jego i splotłam nasze palce. Przyciągnęłam je do twarzy i lekko pocałowałam. Wtulona w ramie Peety, nie myślałam o żadnych przykrych sytuacjach dzisiejszego dnia.
- Kocham Cię, księżniczko. - wyszeptał blondyn i cmoknął mój kręgosłup.

Rano obudził mnie ciężar na brzuchu. Mozolnie otworzyłam oczy i zobaczyłam Peete leżącego z głową na moim brzuchu i ręką na moim udzie. Położyłam rękę na jego głowie i zaczęłam nią lekko jeździć w górę i w dół. Nie wiem jak on to zrobił ,że wylądował głową na moim brzuchu, ale na razie wolę go nie budzić i nie pytać oto. Dzisiaj jesteśmy umówieni na sesję ślubną którą załatwiła nam Effie. W tym tygodniu poza tą sesją mamy jeszcze trzy. Po jutrze mamy wieczorową, za trzy dni świąteczną a za pięć sylwestrową. Ten tydzień jest w miarę luźny. Za tydzień zaczyna się już ciężka praca czyli bankiety, przemówienie Peety, otwarcia jakiś sklepów na których oczywiście nasza obecność jest "obowiązkowa" oraz sesje zdjęciowe "Igrzyskowe". W sesjach zdjęciowych o tematyce Głodowych Igrzysk muszą wziąć udział wszyscy żyjący zwycięzcy. Będziemy ubrani w jakieś głupie stroje i odtwarzali różne sceny z igrzysk w których zwyciężyliśmy. Tej sesji boję się najbardziej.
Z zamyśleń wyrywa mnie masująca moje udo, dłoń Peety. Spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam widząc ,że nadal ma zamknięte oczy i co jakiś czas słodko mruczy z aprobatą.
- Nie za wygodnie Ci, kotku? - zachichotałam.
- Masz bardzo wygodny brzuszek. - ciepło się do mnie uśmiechnął i pogłaskał mój brzuch.
- Dzisiaj mamy sesję ślubną. - na twarzy chłopaka pojawił się grymas. Podniósł się, położył koło mnie i pociągnął tak ,że leżę na nim.
- Będziesz pięknie wyglądać w każdej sukni ślubnej i to będzie dla mnie zaszczyt ,że będę mógł Cię taką zobaczyć ale jednak wolałbym żeby zamiast robić nam zdjęcia w jakimś studiu, robili nam je przed ołtarzem na naszym ślubie. - szepnął patrząc mi w oczy.
- Jeszcze tylko pół roku. - pocałowałam go w policzek.
- To jak wieczność. - jego dłonie zsunęły się na moje pośladki. - Przepraszam ,że czasami jestem takim idiotą. - schował twarz w zagłębieniu mojej szyi.
- Peeta, każdy czasem popełnia błędy. A teraz chodź na śniadanie bo niedługo na sesję zdjęciową jedziemy. - pocałowałam go w skroń i wstałam. Weszłam do garderoby i wzięłam z niej czarno-białą koszulę flanelową oraz czarne legginsy, po czym poszłam do łazienki.
*Oczami Peety*
Leżę na łóżku z rękoma pod głową i tempo patrzę się na sufit. Jest mi strasznie głupio za to jak wczoraj potraktowałem Katniss i Finnicka. Wygląda na to ,że moja narzeczona mi wybaczyła. Niestety to tylko podnosi moje wyrzuty sumienia. Byłem tak okropny w stosunku do niej, a ona tak po prostu mi wybaczyła. Powinna na mnie nawrzeszczeć, wykrzyczeć jakim idiotom jestem. Nie jestem jej wart. Katniss zasługuje na kogoś kto nie sprawi jej przykrości, kogoś kto będzie ją uszczęśliwiał. Ja stanowczo nie zaliczam się do takich osób. Powinienem zostawić ją w spokoju, dać wolność i szczęście, ale tego nie robię. Czemu? Bo jestem cholernym egoistą.
Z zamyśleń wyrwały mnie ciepłe usta na moim policzku.
- Wszystko dobrze? - zapytała Katniss melodyjnym głosem.
- Tak. - słabo się uśmiechnąłem.
- Słabo wyglądasz. Może powinniśmy odwołać tą sesje?
- Kochanie, wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Lekko się uśmiechnąłem. Wstałem z łóżka i poszedłem do garderoby. Może i Katniss nie ma tylu ciuchów co Effie, ale jej ubrania i tak zajmują tą większą część pomieszczenia. Można powiedzieć ,że moje ubrania zajmują jedną czwartą część całej garderoby.
Z garderoby wyjąłem czarne spodnie oraz czarną koszulkę. W rękę chwyciłem też szarą, sportową czapkę, którą kiedyś dała mi Johanna z tekstem w stylu "W końcu będziesz wyglądał minimalnie normalnie, ale normalnie." Ta czapka nazywa się chyba beanie czy coś w tym stylu.
Moją uwagę przykuła różowa torebka, z której wystawały pluszowe uszy. Może nie powinienem, ale ciekawość wzięła górę i chwyciłem w ręce torebkę. Z środka wyciągnąłem pluszowego misia. Definitywnie nie jest on ode mnie, nie kupiłem Katniss nic od dobrego miesiąca. Cholera, a zapewniała mnie ,że mnie nie zdradza.
*Oczami Katniss*
Zdenerwowany Peeta wyszedł z garderoby. W ręce trzymał torebkę z pluszakiem którego kupiłam wczoraj.
- Katniss, możesz mi wyjaśnić co to jest?! - krzyknął.
- Pluszowy miś, ładny, prawda? - posłałam mu ciepły uśmiech.
- Co on robił w garderobie?! - wrzasnął. Posłałam mu zmieszane spojrzenie.
- A co miał robić?
- Od kogo go dostałaś?!
- Kupiłam go wczoraj. - wzruszyłam ramionami.
- Przyznaj się ,że mnie zdradzasz! Dostałaś do od jakiegoś gacha! Już wiem czemu wczoraj wróciłaś tak późno! - rzucił pluszakiem o obraz, który spadł na komodę, rozwalając wazon.
- Peeta, uspokój się! Z nikim Cię nie zdradzam! - powiedziałam podchodząc do komody.
- Cholera, nie ma nawet dwunastej, a wy już zdążyliście się pokłócić?! - do naszej sypialni wpadła rozzłoszczona Johanna. Jeszcze była w piżamie, a jej włosy żyły własnym życiem.
- Nie wtrącaj się! - ryknął Peeta.
- Ktoś, kurwa musi! Blondynku, o co ty do cholery robisz jej awanturę?
- Patrz! - ręką wskazał na pluszaka leżącego na komodzie koło obrazu. - Dostała to od jakiegoś facecika!
- Co ty pieprzysz? Piłeś coś? - popatrzyła na niego rozbawiona. - To pluszak ze sklepu dla dzieci, kretynie. - wybuchnęła głośnym śmiechem.
- Skąd to niby wiesz?
- Byłam ostatnio w jednym sklepie z zabawkami i tam kupiłam takiego samego pluszaka Willowi.
- Katniss... - chłopak spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
- Odpuśćmy sobie tą sesję ślubną. W ogóle... powinniśmy sobie zrobić przerwę. - powiedziałam łamiącym głosem.
- Katniss, o czym ty mówisz?
- Peeta, nie ma miłości bez zaufania. Gdybyś mi choć trochę ufał, nie posądzałbyś mnie o zdradę.
---
DRAMA TIME. 

Rozdział jest niesprawdzony. W ogóle rozdział wyszedł dupnie i do tego pomieszałam czasy ;-; Jutro postaram się jakoś naprawić ten rozdział :')
 Nie miałam w ogóle pomysłu na niego. Mam nadzieję ,że choć minimalnie wam się on podoba ;>

środa, 9 grudnia 2015

Informacje.

Witajcie!
Dziś odpowiem wam na pytanie, które cały czas zadajecie mi oraz Julii a mianowicie "Kiedy rozdział".
PO KOSOGŁOSIE 
Rozdział pojawi się prawdopodobnie w sobotę. Przez szkołę oraz problemy rodzinne, rozdziały nie będą się pojawiały tak często jakbym chciała. Żeby więc ułatwić życie mi oraz Wam, od razu mówię ,że rozdziały na tym blogu będą pojawiały się w soboty. BONUSIK - W niedzielę (13.12.) postaram się dodać jakiś specjalny rozdzialik c; 
LOSY PO REBELII
Tutaj pojawia się problem, ponieważ nie wiem kiedy coś się tam pojawi. Rozdział jest skończony w połowie, w wolnym czasie coś dopisujemy. Problem jest w tym ,że w ogóle nie mamy pomysłu na ten rozdział i wychodzi dupnie. Jakbyście chcieli, mogłybyśmy wstawić ten rozdział, tylko ,że byłby on strasznie krótki. 
Szczerze mówiąc to zastanawiamy się nad zakończeniem tego bloga. Wszystkie pomysły na tego bloga prysnęły jak bańka mydlana. 

Pozdrawiam 
Yuuki (Yoo9622)