:::: :::: :::: :::: :::: :::: :::: :::: :::: :::: :::: :::: :::: :::: :::: :::: :::: ::::
Mój kochany,
Na wstępie, przypomnę Ci ,że nie jestem najlepsza w pisaniu i nigdy nie byłam. Jednak mam nadzieję ,że przeczytasz ten list do końca.
Wiem ,że nigdy nie byłam dobrą dziewczyną ani żoną. Zawsze miałeś ze mną pod górkę. Do tej pory, zastanawiam się, jak Ty ze mną wytrzymałeś. Mimo wszystko, dziękuję Ci za to. Może to zabrzmi tandetnie ,ale dzięki Tobie nauczyłam się okazywać uczucia. Dzięki Tobie, dowiedziałam się co to miłość. Byłeś ze mną w tych najgorszych jak i najlepszych chwilach. Mogłabym godzinami wypisywać, za co Ci dziękuję, jednak sądzę ,że nie starczyłoby kartek. Więc, z całego serca, dziękuję Ci za wszystko.
Potrafiliśmy godzinami siedzieć na ganku, rozmawiając o najróżniejszych rzeczach, przytuleni do siebie. Co jakiś czas skradałeś mi pocałunki i wyznawałeś miłość. Przytulałeś mocno do siebie, chcąc chronić przed zimnem. Nie raz oddawałeś mi też swoje bluzy i swetry, specjalnie po to, bym nie zmarzła. Troszczyłeś się o mnie, ryzykując swoim zdrowiem. Zresztą nie pierwszy raz, tak się o mnie troszczyłeś.
Niedługo po tym jak wróciłam do Ciebie, oświadczyłeś mi się ponownie. Zaakceptowałam to ,że miałeś córkę i pomogłam Ci ją wychowywać. Szczerze, była to jedna z moich lepszych decyzji. Gdy Alex, miała dwa latka, zaszłam w pierwszą ciążę. Niesamowicie się cieszyłeś, a ja byłam szczęśliwa, widząc twój szeroki uśmiech. Parę dni, przed naszym ślubem ,który w pełni był przygotowywany przez Anne oraz Johanne, na świat przyszła Willow. Mała, była oczkiem w głowie Haymitch'a Abernathy'ego. Codziennie, spędzał z nią czas, pomagał nam przy niej. Willow, od razu gdy zaczęła mówić, mówiła na niego ,,dziadku,,. Szczerze mówiąc, Haymitch, był dla nas jak ojciec. Moim zdaniem, zasługiwał na miano dziadka. Lecz, jakże kruche bywa szczęście, nasz były mentor, zmarł trzy lata po narodzinach naszej córki. Effie, mimo ,że nie była z nim od ponad czterech lat, była najbardziej załamana. Kochała go bardzo.
Po czterech latach naszego małżeństwa, ponownie zaszłam w ciążę. W między czasie, na świat przyszło dziecko Johanny i Petera, Agnes, której zostaliśmy rodzicami chrzestnymi. Niedługo po tym wydarzeniu, na świat przyszedł Rey, nasz syn. Od małego uwielbiał spędzać czas ze swoimi siostrami, siostrą cioteczną oraz Willem.
W wieku osiemnastu lat, Alex opuściła nasz dom, by móc kształcić się w Kapitolu. Z początku byłeś przeciwny, ponieważ chciała zamieszkać ze swoim chłopakiem, Michaelem, jednak po długich namowach zarówno córki, jak i moich, zgodziłeś się. Niedługo po tym, dowiedzieliśmy się o chorobie Anne. Chora na białaczkę, niestety nie miała szans na wyleczenie. Wykryli to za późno. Finnick, każdą wolną chwilę spędzał w szpitalu dotrzymując towarzystwa żonie. Trzymał ją za rękę ,aż nie zasnęła. Nasz przyjaciel, praktycznie mieszkał w tym szpitalu. Pewniej feralnej nocy, dostaliśmy telefon od Odaira ,iż koniecznie mamy w tej chwili przyjść do szpitala. Szlochający do słuchawki chłopak, był tak przekonujący ,że od razu wybiegliśmy. Niestety nie były to łzy szczęścia. Nasza dobra przyjaciółka zmarła.
Parę lat po tym, Willow poleciała do Kapitolu w poszukiwaniu pracy. Wręcz błagałeś ją, by pracowała u Ciebie w piekarni, jednak ona miała inne wizję na przyszłość. W stolicy, znalazła pracę jako nauczycielka plastyki w szkole podstawowej.
Przez te lata po śmierci Haymitcha, Panem stało się państwem czysto demokratycznym. Ludzie mogli sami podejmować decyzję, o Panem.
Rey, jako jedyny nigdy nie opuścił rodzinnego domu. Pomagał Ci w piekarni, wieczorami odwiedzając Amy, swoją dziewczynę. Pewnego dnia, przyprowadził do nas swoją ukochaną i oznajmił nam ,że zostaniemy dziadkami. Pozwoliliśmy dziewczynie wprowadzić się do nas.
Nasz wnuk był klonem ojca. Odziedziczył po nim blond włosy oraz błękitne oczy i jak nasz syn, uwielbiał pomagać Ci w piekarni.
Gdy Alan, miał dwa lata, Alex i Michael wraz z Rey'em i Amy, zrobili podwójny ślub. Równy rok po tym wydarzeniu, na świat przyszła na świat córka Alex, Victoria. Niestety nie widzieliśmy się z nią tak regularnie jak z Alanem, gdyż mieszkała z rodzicami w Kapitolu, jednak spotykaliśmy się gdy tylko był czas.
Paręnaście lat potem, większość naszych przyjaciół, dopadła starość. Zaczęli odchodzić, aż w końcu z naszej niegdyś "paczki" zostaliśmy tylko my. Ty trzymałeś się znakomicie, niestety ja zaczęłam chorować. Gdy zachorowałam na alzheimera, byłeś przy mnie cały czas. Starałeś się mi pomóc. Jednak ilekroć udawało Ci się przywrócić mi pamięć, zaraz znowu wszystko zapominałam. To tak cholernie okropne uczucie.
Dziękuję Ci ,że byłeś przy mnie, gdy choroba wyczyściła mi pamięć. Mimo ,że ja Ciebie nie pamiętałam, ty nadal mnie kochałeś i nie traciłeś nadziei.
Ten list piszę już dwa miesiące. Za każdym razem gdy sobie coś przypominałam, starałam się zapisać to na kartce i potem zlepić to w całość. Szanse na to ,że sobie coś przypomnę, maleją. Puki cokolwiek pamiętam, chcę Ci coś powiedzieć.
Peeto Mellarku, w całym życiu, nie spotkałam tak cudownej osoby, jaką jesteś ty. Kocham Cię całym sercem i obiecuję ,że nawet gdy nie będę Cię pamiętać, moje całe serce będzie należało do Ciebie. Mimo ,że nie okazywałam Ci za bardzo uczuć, wiedz ,że bardzo Cię kochałam.
Proszę, ucałuj ode mnie dzieci i naszych wnuków, powiedz im, jak bardzo ich kocham.
Gdy czytasz ten list, mnie już nie ma. Proszę, nie rób nic głupiego, ze względu na dzieci. Wiem, w tej chwili zachowuję się jak egoistka, ponieważ sama, na własne życzenie, odeszłam z tego świata. Jednak mimo wszystko, proszę, wybacz mi. Nie chciałam, nie potrafiłam dłużej żyć z tą chorobą.
Potrafiliśmy godzinami siedzieć na ganku, rozmawiając o najróżniejszych rzeczach, przytuleni do siebie. Co jakiś czas skradałeś mi pocałunki i wyznawałeś miłość. Przytulałeś mocno do siebie, chcąc chronić przed zimnem. Nie raz oddawałeś mi też swoje bluzy i swetry, specjalnie po to, bym nie zmarzła. Troszczyłeś się o mnie, ryzykując swoim zdrowiem. Zresztą nie pierwszy raz, tak się o mnie troszczyłeś.
Niedługo po tym jak wróciłam do Ciebie, oświadczyłeś mi się ponownie. Zaakceptowałam to ,że miałeś córkę i pomogłam Ci ją wychowywać. Szczerze, była to jedna z moich lepszych decyzji. Gdy Alex, miała dwa latka, zaszłam w pierwszą ciążę. Niesamowicie się cieszyłeś, a ja byłam szczęśliwa, widząc twój szeroki uśmiech. Parę dni, przed naszym ślubem ,który w pełni był przygotowywany przez Anne oraz Johanne, na świat przyszła Willow. Mała, była oczkiem w głowie Haymitch'a Abernathy'ego. Codziennie, spędzał z nią czas, pomagał nam przy niej. Willow, od razu gdy zaczęła mówić, mówiła na niego ,,dziadku,,. Szczerze mówiąc, Haymitch, był dla nas jak ojciec. Moim zdaniem, zasługiwał na miano dziadka. Lecz, jakże kruche bywa szczęście, nasz były mentor, zmarł trzy lata po narodzinach naszej córki. Effie, mimo ,że nie była z nim od ponad czterech lat, była najbardziej załamana. Kochała go bardzo.
Po czterech latach naszego małżeństwa, ponownie zaszłam w ciążę. W między czasie, na świat przyszło dziecko Johanny i Petera, Agnes, której zostaliśmy rodzicami chrzestnymi. Niedługo po tym wydarzeniu, na świat przyszedł Rey, nasz syn. Od małego uwielbiał spędzać czas ze swoimi siostrami, siostrą cioteczną oraz Willem.
W wieku osiemnastu lat, Alex opuściła nasz dom, by móc kształcić się w Kapitolu. Z początku byłeś przeciwny, ponieważ chciała zamieszkać ze swoim chłopakiem, Michaelem, jednak po długich namowach zarówno córki, jak i moich, zgodziłeś się. Niedługo po tym, dowiedzieliśmy się o chorobie Anne. Chora na białaczkę, niestety nie miała szans na wyleczenie. Wykryli to za późno. Finnick, każdą wolną chwilę spędzał w szpitalu dotrzymując towarzystwa żonie. Trzymał ją za rękę ,aż nie zasnęła. Nasz przyjaciel, praktycznie mieszkał w tym szpitalu. Pewniej feralnej nocy, dostaliśmy telefon od Odaira ,iż koniecznie mamy w tej chwili przyjść do szpitala. Szlochający do słuchawki chłopak, był tak przekonujący ,że od razu wybiegliśmy. Niestety nie były to łzy szczęścia. Nasza dobra przyjaciółka zmarła.
Parę lat po tym, Willow poleciała do Kapitolu w poszukiwaniu pracy. Wręcz błagałeś ją, by pracowała u Ciebie w piekarni, jednak ona miała inne wizję na przyszłość. W stolicy, znalazła pracę jako nauczycielka plastyki w szkole podstawowej.
Przez te lata po śmierci Haymitcha, Panem stało się państwem czysto demokratycznym. Ludzie mogli sami podejmować decyzję, o Panem.
Rey, jako jedyny nigdy nie opuścił rodzinnego domu. Pomagał Ci w piekarni, wieczorami odwiedzając Amy, swoją dziewczynę. Pewnego dnia, przyprowadził do nas swoją ukochaną i oznajmił nam ,że zostaniemy dziadkami. Pozwoliliśmy dziewczynie wprowadzić się do nas.
Nasz wnuk był klonem ojca. Odziedziczył po nim blond włosy oraz błękitne oczy i jak nasz syn, uwielbiał pomagać Ci w piekarni.
Gdy Alan, miał dwa lata, Alex i Michael wraz z Rey'em i Amy, zrobili podwójny ślub. Równy rok po tym wydarzeniu, na świat przyszła na świat córka Alex, Victoria. Niestety nie widzieliśmy się z nią tak regularnie jak z Alanem, gdyż mieszkała z rodzicami w Kapitolu, jednak spotykaliśmy się gdy tylko był czas.
Paręnaście lat potem, większość naszych przyjaciół, dopadła starość. Zaczęli odchodzić, aż w końcu z naszej niegdyś "paczki" zostaliśmy tylko my. Ty trzymałeś się znakomicie, niestety ja zaczęłam chorować. Gdy zachorowałam na alzheimera, byłeś przy mnie cały czas. Starałeś się mi pomóc. Jednak ilekroć udawało Ci się przywrócić mi pamięć, zaraz znowu wszystko zapominałam. To tak cholernie okropne uczucie.
Dziękuję Ci ,że byłeś przy mnie, gdy choroba wyczyściła mi pamięć. Mimo ,że ja Ciebie nie pamiętałam, ty nadal mnie kochałeś i nie traciłeś nadziei.
Ten list piszę już dwa miesiące. Za każdym razem gdy sobie coś przypominałam, starałam się zapisać to na kartce i potem zlepić to w całość. Szanse na to ,że sobie coś przypomnę, maleją. Puki cokolwiek pamiętam, chcę Ci coś powiedzieć.
Peeto Mellarku, w całym życiu, nie spotkałam tak cudownej osoby, jaką jesteś ty. Kocham Cię całym sercem i obiecuję ,że nawet gdy nie będę Cię pamiętać, moje całe serce będzie należało do Ciebie. Mimo ,że nie okazywałam Ci za bardzo uczuć, wiedz ,że bardzo Cię kochałam.
Proszę, ucałuj ode mnie dzieci i naszych wnuków, powiedz im, jak bardzo ich kocham.
Gdy czytasz ten list, mnie już nie ma. Proszę, nie rób nic głupiego, ze względu na dzieci. Wiem, w tej chwili zachowuję się jak egoistka, ponieważ sama, na własne życzenie, odeszłam z tego świata. Jednak mimo wszystko, proszę, wybacz mi. Nie chciałam, nie potrafiłam dłużej żyć z tą chorobą.
Kocham Cię,
Katniss
Łzy strumykami płynęły po jego policzkach. Kochał ją całym sercem i nie chciał żeby odeszła, jednak uszanował jej decyzję. List dostał parę dni po śmierci żony. Ponoć został znaleziony w jej rzeczach prywatnych.
Mimo ,iż od śmierci jego miłości minęły prawie cztery lata, on nadal czytał ten list. Wiedział ,że kobieta ominęła sporo wydarzeń z ich życia, jednak nie winił jej za to. Ten list był dla niego tak bolesny jak i szczęśliwy. Każde wydarzenie, zapisane na tej kartce, pamiętał jakby stało się to wczoraj.
Otarł mokre policzki dłońmi, odłożył list na stół i położył się na kanapie. Poprawił nachodzące na jego oczy, przydługie, siwe włosy. Wyciągnął zza bluzki, broszkę kosogłosa ,którą zaczepioną miał na łańcuszku. Drżącymi rękoma, zdjął ją przez głowę i przypiął sobie broszkę nad piersią. Po jego policzkach, znowu zaczęły płynąć łzy. Nie próbował już z nimi walczyć, nie miał siły. Podniósł lewą rękę do ust, lekko muskając ją ustami i przyłożył do serca. Tak bardzo chciał, by śmierć postanowiła zabrać go se sobą, do jego miłości życia.
::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: ::: :::
Boooże, ryczę :'D
Miałam mnóstwo pomysłów na Epilog, jednak zdecydowałam się na takie zakończenie. Generalnie to chciałam zrobić totalne sad end, związując Katniss z Ashtonem a Peeta'ę jakoś potem uśmiercić, jednak postanowiłam aż tak nie mieszać (。◕‿◕。)
Mimo wszystko, mam nadzieję ,że takie zakończenie Wam się podoba. W sumie to nawet wyszło takie Sad End heh.
Pierwszy rozdział tego opowiadania pojawił się 3.07.2015.
Do tej pory jest:
Wyświetlenia : 65786
Komentarze : 943
DZIĘKUJĘ <3
Dla niektórych może to być mało, jednak dla mnie jest to w cholerę dużo. Jak zaczynałam to pisać, w życiu nie przypuszczałabym ,że tyle się tego uzbiera.
Dla tych ,którzy nie czytali poprzedniej notki (a dużo osób nie czytało, wstydźcie się :c):
Miało być jeszcze parę rozdziałów, jednak uznałam ,że bez sensu ciągnąć to na siłę. Znając mnie, następny rozdział pojawiłby się za miesiąc [*].
Tak jak już mówiłam, po skończeniu tego opowiadania, postanowiłam zacząć pisać nowe na wattpadzie :::KLIK:::.
Ogólnie mam wrażenie ,że w luj pomieszałam coś z tą chorobą .-.
Ps. koniec wcale nie zainspirowany Pamiętnikiem pfffff wcale.
Objaśnienie epilogu:
Katniss była chora na alzheimera a jak chyba każdy wie, ta choroba sprawia ,że wszystko się zapomina. Peeta usilnie starał się pomóc żonie wyzdrowieć. Gdy jego żonie udawało się coś przypomnieć, starała się zapisać to. Po dwóch miesiącach udało jej się napisać list, który po jej śmierci miał trafić do Mellarka.
Objaśnienie epilogu:
Katniss była chora na alzheimera a jak chyba każdy wie, ta choroba sprawia ,że wszystko się zapomina. Peeta usilnie starał się pomóc żonie wyzdrowieć. Gdy jego żonie udawało się coś przypomnieć, starała się zapisać to. Po dwóch miesiącach udało jej się napisać list, który po jej śmierci miał trafić do Mellarka.
Pozdrawiam,
Yuuki (Yoo9622)
Nie!!! Boże jak ja tu rycze! Dlaczego to już koniec?! Łe...łe... (imitacja płaczu xD) Epilog jest świetny i ile można tak powiedzieć o epilogu xD Będę tesknila za tą seria ale trudno... czas leci ludzie się zmieniają, a opowiadania sie kończą...
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci ze pisałaś. W wielu sytuacjach twoje dzieła mi pomagały... Będzie tęsknić!
Kocham
PiŻW na Wattpadzie :*
Forever
Milly
Wiesz co ? Przez Ciebie siedzę i ryczę ; ( Już miałam pisać coś na swojego bloga ale mam stan 2 godziny z depresją. Epilog jest świetnie napisany jeśli można epilog określić mianem super =/ Rozumiem i szanuje Twoją decyzję o zakończeniu tej histori =)
OdpowiedzUsuńDo przeczytania w przyszłości
Olverd
To było cudo szkoda że to już jest koniec ale na pewno będę jeszcze wracać do tego opowiadania
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Marcela
Jakie to słodkie <3 :c siedze i płacze
OdpowiedzUsuńPłacze jak bóbr 😪😪😪😪. To jednocześnie słodkie i tak piekielnie smutne 😪😪😪😪😪. Czy wszyscy musieli umrzeć i zostawić Peet'ę samego? Wszyscy jego przyjaciele umarli a ja ryczę 😪😪😪. Czemu Katniss musiała wszystko zapomnieć? Te wszystkie cudowne chwile takie jak chleb rzucony w deszczu, pocałunek na plaży i wszystko inne co piękne? Nawet igrzyska były po części piękne, bo to właśnie wtedy się w sobie zakochali. Podczas rewolucji walczyli dla siebie nawzajem. A ona to wszystko zapomniała 😢😢😢. Annie umarła na białaczkę a Finnick był przy niej. Haymitch umarł zostawiając swoją 'wnuczkę' 😢😢😢
OdpowiedzUsuńStrasznie zżyłam się z Twoim blogiem. Kiedy tylko miałam czas sprawdzałam, czy przypadkiem nie ma nowego rozdziału. Jesteś dla mnie takim... autorytetem. Podziwiam Cię za to, jak pięknie piszesz. Nawet Ci zazdrościłam tej ilości wyświetleń i komentarzy.
Pozdrawiam i dużo weny w pisaniu nowej książki
Rue Alison❤❤❤
O mój Boże leżę i kwicze XD, ta notka jest wspaniała zresztą jak wszystkie twoje rozdziały. Bardzo się cieszę że mogłam poznać twój blog i czytać twoje własnoręcznie napisana historie o igrzyskach... O rany strasznie jest mi przykro że to już koniec, bo bardzo się tak jakby przywiazalam do tego blogy, ponieważ był to mój pierwszy blog o igrzyskach i ogólnie mój pierwszy blog, no ale co niestety nic nie trwa wiecznie. Naprawdę mówię to szczerze, że piszesz naprawdę świetnie, super ci to wychodzi i mam nadzieję że będziesz swoje hobby dalej rozwijać. Kończąc te mój ostatni komentarz na tym blogu życzę Ci powodzenia w pisaniu, i w twoich blogach i niech los ci zawsze sprzyja.
OdpowiedzUsuń:-) :-) :'( :-D :-D
😥😥😥 Każdy bma swoje zakończenie, swoje postrzeganie tej cudownej historii, jedni chcą takiego zakończenia, drudzy takieg . Jedynym najpiękniejszym zakończeniem jest to najprawdziwsze napisanie przez panią Collins. Jest mi smutno, ale wiem jak naprawdę zakończyła się ich historia i to mnie trzyma :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń