sobota, 28 listopada 2015

Rozdział 86 "Zły dzień"

Effie patrzy się przestraszonym wzrokiem na Haymitcha. Ona nie może mu tego powiedzieć przed świętami, po prostu nie może. Musze jakoś ją uratować...
- Effie chciała powiedzieć ,że... Mia zapisała się w szkole na konkurs plastyczny. - Wow, Katniss. Udało Ci się jakoś z tego wybrnąć.
- To fantastycznie! Tego kochanie tak bałaś mi się powiedzieć? - Abernathy zwraca się do kobiety.
- W zasadzie to...
- Effie, każdy jest dumny z Mii, ale teraz chodźmy do domu bo trochę zimno jest. - Peeta lekko się uśmiecha. Kobieta rzuca mi wściekłe spojrzenie, kiwa głową i łapie narzeczonego pod ramie.

Do willi Haymitcha dochodzimy po niecałych dwudziestu minutach. Właściciel domu od razu pokazał nam nasze pokoje. Ja oczywiście mam pokój z Peetą, Annie z Finnickiem i Willem, Johanna z Peterem a Effie ze swoim narzeczonym.
My mamy piękny pokój z balkonem oraz tak jak każdy w tym domu - z łazienką i garderobą. Ściany w naszej sypialni są w odcieniu kawy z mlekiem. Przed ścianą obok drzwi od dużego balkonu, stoi wielkie, brązowe łóżko z białą pościelą, na którym Peeta zdążył się już uwalić. Po obu stronach łóżka stoją dwie, ciemnobrązowe etażerki które dekorują dwie, białe, małe serwetki. Na etażerkach z lewej strony stoi piękny falenopsis a po prawej - biała lampka nocna. Na środku pokoju leży puchaty, beżowy dywan. Okna przysłonięte są ciemnobrązowymi zasłonami które sięgają aż do podłogi. Ścianie obok okna wisi obraz który przedstawia... coś bliżej nieznanego.
Łazienka jest w brązowa kafelki z tym szczegółem ,że są tam beżowe dodatki. Pomieszczenie nie jest za duże. Po lewej stronie stoi beżowa umywalka pod którą wisi brązowy ręcznik. Obok niej stoi półka na której stoją kosmetyki do higieny łazienkowej. Na końcu łazienki jest wielki prysznic. Wszystkie ściany oprócz jednej która jest jasnobeżowa, są ciemnobrązowe. Na przeciwko zlewu stoi jasnobeżowy kibel. Garderoba jak zwykła garderoba. Masa wolnych półek oraz wieszaków na których będziemy musieli powiesić lub położyć nasze ubrania.
Bardzo podoba nam się styl naszej sypialni oraz łazienki. Są proste ale nie staromodne. Chyba kiedyś też umebluję tak dom mój i Peety.

Leżę na łóżku i czytam książkę którą dostałam kiedyś od Johanny. Peeta bierze prysznic.
Głośny krzyk blondyna stawia mnie na równe nogi. Bez zastanowienia wbiegam do łazienki. Moim oczom ukazuje się Peeta leżący pod prysznicem. Jeszcze bardziej przeraziła mnie krew wymieszana z wodą.
- Peeta, wszystko dobrze? - Krzyczę przerażona.
- Chyba tak. Tylko trochę noga mnie boli. - Podchodzę do niego, pomagam mu wstać. Słyszę jak cicho syczy. Pomagam mu usiąść na toalecie i podaję mu ręcznik. Zakręcam wodę z prysznica i podchodzę do narzeczonego zobaczyć jego nogę. Moim oczom ukazuje się rozcięta, mocno krwawiąca noga.
- Jak ty sobie rozciąłeś nogę? - Pytam zdziwiona. Jeszcze nigdy nie widziałam żeby ktoś rozciął robię nogę pod prysznicem.
- Myję się a tu nagle leżę i czuję ból w nodze. - Wzrusza ramionami. Peeta jest odporny na ból więc prawdopodobnie stało się coś złego z jego nogą.
- To powinien sprawdzić lekarz, wiesz o tym? - Patrzę mu w oczy.
- Katniss...
- Prawdopodobnie złamałeś sobie nogę, ktoś musi to zobaczyć. Siedź tu, zadzwonię po mamę. - Móię pewnie.
- W takim razie chociaż bokserki mi przynieś. Wolałbym żeby twoja mama nie widziała... tego. - Kiwam na znak zgody i wychodzę z łazienki.
- Effie go zamorduje. - Słyszę cichy szept Johanny za mną.
- Co ty tu robisz? I czemu ma go zamordować? - Pytam.
- Z tego co widzę, stoję. Mellark jednej nogi nie ma a drugą se złamał. Przecież on chodzić nie będzie mógł. - Wzrusza ramionami. Patrzę na nią pytającym wzrokiem dlatego kontynuuje. - Peeta z protezą lekko kuleje a raczej ten kawał żelaza nie utrzyma jego ciała podczas gdy ta druga noga nie będzie jej pomagać.
- Może to zwykłe rozcięcie. - Mówię z nadzieją.
- W cuda wierzysz? Dobra, dzwoń po Marianne bo Mellark się tam wykrwawi.
- Skąd wiesz o jego nodze i o tym ,że będę do niej dzwonić? - Pytam zdziwiona.
- Przechodziłam obok waszego pokoju i pomyślałam ,że zajrzę. Ja zadzwonie po Marianne a ty idź mu zanieś te bokserki bo zaraz mu jaja zamarzną.
Idę do garderoby i biorę z nich bokserki Peety po czym wracam do łazienki. Mój narzeczony siedzi tam gdzie siedział. Podchodzę do niego i podaję mu bieliznę. Pomagam mu je założyć.
- Peeta, dzieciaku. Za chwile przyjedzie Marianne. - Do łazienki wchodzi Johanna.
- Super. - Fuka.
- Czyżby Peetuś bał się teściowej? - Mason wybucha głośnym śmiechem. Piorunuję ją wzrokiem. - A może ty się lekarzy boisz, co? - Duka przez śmiech.
- Johanno, zobacz czy Cię nie ma na dole. - Warczę.
- Serio? - Wyciera łzy które spłynęły podczas śmiania się. - On się boi... - Ponownie wybucha śmiechem. - Lekarzy?! - Łapie się za brzuch i nadal się śmiejąc kładzie się na kafelkach.
- Bardzo śmieszne. - Staram się być poważna jednak czuję lekki uśmiech który wkradł się na moje usta. Zerkam na blondyna który mierzy mnie wściekłym wzrokiem. Nachylam się nad nim i lekko całuję w czoło. Do łazienki wchodzi moja mama, nie zauważając Johanny, skutkiem czego Mason dostała drzwiami w ramie i biodro.
- Przepraszam. - Moja mama pomaga jej wstać a Johanna nadal się śmieje. - Wszystko w porządku? - Pyta.
- Tak... tylko on się ich boi. - Wybucha jeszcze większym śmiechem i chwiejnym krokiem opuszcza łazienkę.
- Peeta, możesz ruszać nogą? - Kuca obok niego.
- Mogę i nie rozumiem po co takie wielkie halo z tego robicie. - Warczy.
- Zawsze mogło Ci się stać coś poważniejszego. - Kładę rękę na jego ramieniu.
- Gdybym się skaleczył w palec też wezwałabyś lekarza?
- Gdyby było to coś poważnego to tak. - Mówię pewnie.
- Noga nie jest złamana. Jest tylko poważnie rozcięta więc trzeba szyć. - Mama wyjmuje ze swojej torby apteczkę i wyciąga z niej igłę i nitkę.
- Mamo, daj mu coś znieczulającego.
- Dam radę, Katniss. Nie jestem dzieckiem. Nie chce nic znieczulającego. - Cedzi.
- Dobrze, ale ostrzegam ,że będzie bardzo boleć. - Mama zaczyna szyć. Widzę jak Peeta zaciska pięści. Chciałabym mu jakoś pomóc, niestety nie mogę. Kładę rękę na jego głowie i delikatnie go głaszczę. Patrzy na mnie zdenerwowanym wzrokiem. Nachylam się i delikatnie całuję go w policzek.

Mimo ,że rana nie była duża, szycie zajęło pół godziny. Mama chciała przywieść mu kule ale on kategorycznie odmówił. Nie wiem co go ugryzło. Cały czas jest zdenerwowany i nic nie mówi. Leży na łóżku i tępo patrzy się w ścianę. Siedziałam z nim godzinę, nieraz próbowałam nawiązać z nim rozmowę, jednak on nie odpowiadał.
Teraz siedzę z Annie, Johanną i Willem w salonie. Chłopaki poszli do Peety a Haymitch i Effie... pewnie robią coś interesującego.
- Ten Mellark to kawał cioty i tyle. - Kwituje Johanna.
- Peeta nie jest ciotą. - Bronię go.
- Jak nie to jak wytłumaczysz ,że lekarzy się boi?
- Hmm, może dlatego ,że był osaczony? - Warczę.
- No i co to ma wspólnego? - Dopytuje.
- Ktoś mu ten jad musiał wstrzykiwać! - Krzyczę.
- Katniss, na miłość boską, nie krzycz tak. - Do salonu wchodzi szczęśliwa Effie. - Z Haymitchem chcemy wziąć ślub po świętach! - Piszczy uradowana. Annie słodko zachichotała, podeszła do kobiety i mocno ją uścisnęła.
- Haymitch już wie ,że nie jest ojcem Mii? - Pyta Johanna.
- Jeszcze nie. - Spuściła głowę. Do salonu wparował wściekły Abernathy.
- Effie? Co Mason mówi? - Warczy.
- Nie jesteś ojcem Mii, pacanie. - Johanna wstała, poprawiła bluzkę i wyszła.
- Haymitch, to nie tak. - Po jej policzkach spływają łzy.
- A do cholery jak?! Effie, przez rok zajmowałem się twoim dzieckiem myśląc ,że jest też moje! Jak mogłaś mnie wrobić w dziecko?! Jesteś taka sama jak przez tymi cholernymi igrzyskami! Myślisz tylko o sobie i nie obchodzi Cię zdanie innych! - Wrzeszczy.
- Ale to nie tak... ja myślałam ,że to ty jesteś jej tatą. - Szlocha.
- Skąd niby to wiedziałaś?! Szukałaś darmowej opiekunki dla dziecka, to Ci się udało! Jak chcesz to mogę Ci dać listę bogatych mężczyzn który chętnie zajmą się twoim dzieckiem!
- Haymitch, naprawdę myślałam ,że...
- Zamknij się! Nie obchodzi mnie co teraz z nią zrobisz ale nie chcę was więcej widzieć! Masz czas do jutra żeby się wyprowadzić! - Wściekły wychodzi z domu.
Patrzę na Effie, która klępa na podłodze z twarzą schowaną w dłoniach. Nim zdążę cokolwiek powiedzieć, kobieta jest mocno ściskana przed Annie. Patrzę na nie przez chwilę.
- Effie, musisz się uspokoić. Na razie będziesz mieszkała z moją mamą. Mii jeszcze nie ściągaj, nie powinna widzieć Cię w takim stanie. Zrobię wszystko żeby was pogodzić, tylko musisz dać mu czas. - Mówię po chwili.
 - Zniszczyłam sobie życie. - Szlocha. Podchodzę do niej i lekko przytulam.
- Będzie dobrze. - Annie delikatnie głaszcze ją po plecach.

Leżę w łóżku koło Peety. Chłopak jest odwrócony do mnie plecami. Gdy po kłótni Haymitcha i Effie, przyszłam do blondyna opowiedzieć mu o tym, uznał ,że jest zmęczony i idzie spać. Wiem ,że jest zły ale nie wiem na co. Przecież nie zrobiłam nic złego... chyba. Doskonale wiem ,że nie śpi, dlatego postanawiam spróbować z nim porozmawiać.
Podnoszę rękę, kładę na ramieniu blondyna i delikatnie jadę nią w górę i dół. Peeta niemal od razu odsuwa się ode mnie. Mocno wkurzona, siadam na łóżku.
- Przestań zachowywać się jak małe dziecko i powiedz mi o co Ci chodzi. - Warczę.
- Nic, po prostu mam zły dzień. - Odwdzięczył się tym samym.
- To może nie wyżywaj się na mnie. Z tego co wiem to nie przeze mnie rozwaliłeś sobie nogę! - Krzyczę.
- Matko, Katniss, chyba mam prawo mieć zły dzień. Zresztą Haymitch też nie ma najlepszego. - Ostatnie zdanie dodał nieco ciszej.
- Wiesz chociaż czemu Haymitch chodzi taki wkurzony? - Warczę przez zaciśnięte zęby. Chłopak w odpowiedzi pokręcił głową. - Bo do cholery dowiedział się ,że nie jest ojcem Mii!
- Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś?
- A chciałeś ze mną rozmawiać? - Rzuciłam mu wściekłe spojrzenie. Wstałam z łóżka, podeszłam do garderoby, wyciągnęłam z niej kurtkę i wyszłam z pokoju. Nie mam zamiaru spędzić dnia na znoszeniu humorków Peety. Jeżeli ma zły dzień, nie musi wyżywać się na mnie.

16 komentarzy:

  1. Szkoda mi Effie i Haymitcha... może jednak Effie się pomyliła i Haymitch jest ojcem Mii, a nawet jeśli nie to muszą się pogodzić... po prostu muszą... może Peeta im pomoże? Bo w sumie... on ma dar do przekonywania ludzi... więc może uda mu się ich pogodzić XD

    Strasznie podoba mi się ten rozdział... zresztą tak jak wszystkie :)

    Czekam na kolejny (bo ja muszę wiedzieć co dalej będzie z Hayffie XD), życzę duuuuuuuuużo weny (żebym mogła dowiedzieć się tego jak najszybciej)

    Pozdrawiam
    (zakochana w Finnicku, nieogarnięta, miłośniczka niemiłosiernie długich komentarzy, która ostatnio coś nie pisze tych niemiłosiernie długich komentarzy) love dream

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju ja też chcę się jak najszybciej dowiedzieć co będzie z Effie i Haymitchem :( szczerze to teraz zachowanie Peety było wkurzajace nie wiadomo o co mu chodzi a wyżywa się na Katniss słabe takie zachowanie z jego strony :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu Johanna musiała wygadać się o tym że Mia nie jest córką Haymitcha? A to gaduła jedna. I to jeszcze przed moimi ulubionymi świętami!! A ten Peeta... co jemu znowu do tego łba strzeliło? Może ma przebłyski wspomnień? Hmm...? Ale to nie usprawiedliwia go żeby wyżywać się na Katniss. Kat bardzo dobrze zrobiła zostawiając Mellarka samego. Może zmądrzeje?

    Rozdział bardzo fajny. Czytałam go z zapartym tchem. Niecierpliwie czekam na next. A tak w ogóle: kiedy następna notka?

    Zapraszam na mojego bloga o dalaszych losach. Nowy rozdział najprawdopodobniej dzisiaj.
    katniss-i-peeta-dalsze-losy.blogspot.com

    Pozdrawiam.
    Rue Alison♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde już 86 rozdział, ja nadal jestem chyba w 10 :/
    Trzeba nadrobić ;)
    Mój Blog - klik!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział, tylko strasznie szkoda mi Effie i Haymitcha, a Joanna to po prostu przegiela. Lubię ja, ale bez przesady żeby śmiać się z Peety (w dodatku mojego męża Xd), że boi się lekarzy i wygadac ta cała sytuację o Mii. To było wredne, ale rozdział jak zwykle świetny. Czekam na kolejny i dużo wenki ci życzę.;-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne <3<3<3 Niech się wkrótce wyjaśni sprawa z Haymitchem i Elffie ... Niech już będą razem ... Trochę mi brakowało Finnicka, ale to przez to, że mam na jego punkcie " małego " świra. Nie bierz tego za jakąś interwencje w swoją prace czy krytyke, bo rozdział był po prostu świetny ...

    ~ Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  7. Szybko dodawaj następną część <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy mógłby się pojawić nowy rozdział? :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam że ostatnio moje komentarze są takie same, ale twój blog bardzo, cholernie bardzo mi się podoba. Dosyć dawno nie było rozdziału na tym blogu i twoim drugim. Rozumiem że możesz nie mieć czasu czy masz jakieś inne obowiązki, ale chciałam się dowiedzieć, czy będziesz prowadziła ten blog jak i zarówno ten drugi, jeżeli tak to czy mogłabys się określić kiedy mógłby się pojawić nowy rozdział na tym blogy i na drugim. Wiem ten komentarz jest dosyć dziwny ale naprawdę podoba mi się jak piszesz i chcę po prostu się dowiedzieć bo codziennie zaglądam na te dwa blogi i jest mi trochę przykro. Czekam na odpowiedź i życzę Ci dużo weny :-) :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń