piątek, 9 października 2015

Rozdział 75 "Sekcja zwłok"

10 komentarzy - Nowy rozdział
*Oczami Johanny*
Zabiję tą Jane, przysięgam. Dzięki niej Peter i Peeta zostali sierotami. A żeby nie było nudno, Peeta nie chce znać Petera. No po prostu cudownie. Jak ją znajdę to wyrwę jej te szpony, ogolę paskudny łeb i utnę jej wszystkie kończyny. Powinna się smażyć w piekle, su*a głupia.
Peter leży na kanapie i podziwia sufit. Dzisiaj w nocy nie spałam ani ja ani on. No może on spał ale to takie spanie ,że budził się co jakieś dziesięć minut. Nie chce nic jeść, nie chce nic pić. Jak dalej tak pójdzie to umrze albo z pragnienia albo z głodu albo ze zmęczenia. Nie wiem czy można umrzeć ze zmęczenia ale we wszystko już uwierzę.
- Dzisiaj jest sekcja zwłok. - Mówię cicho.
- Wiem. - Jego głos się łamie. Podaję mu rękę i pomagam wstać. Chłopak bez wahania chwyta mnie za dłoń, wstaje i mocno się we mnie wtula. O matko, ile można się przytulać? Ale dobra... zrobię dla niego wyjątek. Swoją drogą ciekawe czy Katniss też cały czas jest ściskana przez Peete. - Straciłem wszystko. - Wybucha płaczem.
- Masz jeszcze Peete. - No naprawdę super pocieszenie. Masz jeszcze brata który nie chce Cię znać.
- Johanna... on nie chce mnie znać. Nie mam już nikogo. - I ponownie wybucha płaczem.
- Masz jeszcze mnie. - Ja na jego miejscu wybuchnęłabym jeszcze większym płaczem.
- Dziękuje ,że przy mnie jesteś. - Mocno mnie ściska. Szczerze mówiąc to już ręce mnie bolą od tego przytulania. - Idziemy na... sekcje zwłok? - Pyta cicho.
- No raczej musimy. - Chłopak odsuwa się ode mnie, zakłada buty i jest gotów do wyjścia.
*Oczami Lily*
Mimo tego ,że nie wiem co się dzieje, jest mi smutno. Wszyscy od wczoraj prawie cały czas płaczą - co mnie bardzo denerwuje. No ludzie, ile można płakać? A do tego powód ich smutku jest mi nie znany. Wszyscy cały czas mówią coś o tragicznej tragedii czy coś takiego. Wiem tylko tyle ,że wybuchła piekarnia Peety, ale przecież to nie jest powód do płaczu. I o co chodzi z tą sekcją zwłok? Będą kroić Katniss i Peete? Matko... to jest niesprawiedliwe. Jako ,że jestem najmłodsza to nic nie mogę wiedzieć.
Mia jest na dodatkowych zajęciach z Panem Alphonse'm. Pan Alphonse to jej pan od korepetycji z przyrody. Siedzę teraz w domu Mii z ciocią Effie i wujkiem Haymitchem.
Podchodzę do cioci i siadam obok niej.
- Ciociu, czemu wszyscy są tacy smutni i ciągle płaczą? - Pytam cicho.
- Wczoraj zdarzył się bardzo okropny wypadek... zginęła tam rodzina Peety. - Mocno mnie przytula.
- To wiem, ale on ciągle chodzi taki smutny. - Przechylam głowę i marszczę czoło.
- Wiesz słoneczko... Peeta już raz przeżywał śmierć rodziców i braci, teraz musi przechodzić przez to ponownie. - Ciocia głaszcze mnie po głowie. - Poza tym to nie jest miłe uczucie gdy umiera ci ktoś z rodziny... a teraz umarły mu aż trzy osoby.
- Ja też przez to przechodziłam. - Oburzam się. Mam wrażenie ,że ona traktuje mnie jak małe dziecko choć wcale nie powinno tak być. Mam już osiem lat!
- Dlatego pewnie wiesz jakie to okropne uczucie.
- Ja nie płakałam, tatuś cały czas pił jakieś napoje a mamusia coś sobie wstrzykiwała. Nie było mi smutno gdy nie zwracali na mnie uwagi i nie było mi też smutno jak umierali. - Robi mi się bardzo smutno. - Płakałam tylko wtedy gdy babunia odeszła do nieba. - Zaczynam płakać. Babunia to była jedyna osoba która się mną zajmowała. To ona zawsze mnie przytulała, opatrywała rany na kolankach i utulała do snu gdy miałam koszmary.
Ciocia mocno mnie przytula i mówi jakieś głupie słowa pocieszenia.
- A gdzie teraz jest Peeta i Katniss? - Pytam cicho.
- Na sekcji zwłok, wiesz, Peeta musi potwierdzić czy znalezione ciała to na pewno Państwo Mellark i Paul. - Ciocia wyciera mi łzy z policzków. Bardzo współczuję Peecie, wiem jak to stracić kogoś bardzo bliskiego.
*Oczami Katniss*
Sekcja zwłok potwierdziła ,że ciała należą do Państwa Mellark oraz Paula. Jeżeli Peeta i Peter mieli małą nadzieję ,że ich rodzice żyją - zgasła ona w szpitalu.
Bracia Mellark nie zamienili ze sobą nawet słowa. Peter zerkał czasem niepewnie na mojego ukochanego, ale ten go ignorował. Ja i Johanna też ze sobą nie rozmawiałyśmy, nie jesteśmy pokłócone ale każda na swój sposób chciała wspierać swojego ukochanego.
W domu jesteśmy już od godziny. Zrobiłam Peecie kąpiel. Podobno gdy jest nam smutno trzeba brać długie kąpiele czy coś w tym stylu. Ponoć woda "uzdrawia". Poza tym blondyn nie był się od wczoraj. Wczoraj był zbyt zrozpaczony, poza tym cały czas się do mnie przytulał i wylewał tony łez.
Od około półgodziny siedzi w łazience. Zaczynam się o niego martwić ale bez wyraźnego zaproszenia nie zamieszam wparować do łazienki w której on się kąpie. Nie to ,że się go brzydzę czy coś ale jest jeszcze coś takiego jak "prywatność". Jak się ktoś myje albo ogólnie jest w łazience to raczej oczekuje prywatności.
Robię sobie herbatę i siadam w salonie na kanapie. Włączam telewizor i szukam jakiegoś ciekawego filmu, serialu czy innych głupot. Oczywiście Kapitolińskich seriali modowych oraz urodowych nie brakuje. Moją uwagę przykuwa film "Zagubiona". Czytam jego opis który ku mojemu zdziwieniu nie zawiera słów takich jak używają mieszkańcy Kapitolu. Wszystko jest napisane krótko, zwięźle i na temat. Film mnie tak wciąga ,że nie zauważam tego iż Peeta siedzi w łazience już półtorej godziny.
Zaniepokojona udaję się do łazienki w której mój ukochany bierze kąpiel. Słyszę pluskanie wody i jakieś krzyki. Bez zastanowienia wchodzę. Moim oczom ukazuje się Peeta rzucający się w wannie i krzyczący "Zostawcie ich, weźcie mnie!". Podbiegam do niego, chwytam za jego ramiona i mocno potrząsam. Blondyn niemal od razu się budzi. Rozgląda się zdezorientowany po pomieszczeniu i ciężko oddycha.
- Katniss, co ja robię nago w wannie? - Pyta zdyszany.
- Brałeś kąpiel, najwyraźniej przysnąłeś. - Odpowiadam zmartwiona.
- Długo tu śpię? - I znów ten smutna mina która sprawia ,że mi go żal.
- Półtorej godziny. - Odsuwam się. Chłopak wychodzi z wanny i idzie się wytrzeć. Zostawiam go samego w łazience. Wracam do salonu z nadzieją ,że film się jeszcze nie skończył. Siadam wygodnie na kanapie i wbijam wzrok w telewizor. O ironio - zdążyłam na napisy końcowe. Zrezygnowana wyłączam telewizor, dopijam herbatę i czekam na Peete.
Czekam na niego około dziesięciu minut. Wchodzi do salonu w samych spodniach. Siada obok mnie i chowa twarz w dłoniach. Przyglądam mu się uważnie.
- Jak się czujesz? - Pytam cicho.
- Jak samotny odludek... jak kosmita na ziemi. - Odpowiada smutnym głosem.
- Nie jesteś samotny, masz mnie. - Mówię pewnie.
- Nie chodzi o to... mam wrażenie ,że nikt mnie nie rozumie. - Patrzy na mnie smutnym wzrokiem. Teraz brzmi jak nastolatek z Kapitolu. Mama nie chce mi kupić nowego tuszu do rzęs... ona mnie nie rozumie.
Wolę nic nie odpowiadać, jeszcze nie potrzebnie doszłoby do kłótni. Łapię go za rękę i splatam nasze palce. Blondyn niemal automatycznie przyciąga mnie do siebie i mocno przytula. Na odsłoniętym ramieniu czuję coś mokrego. To łzy Peety. Głaszczę go delikatnie po karku. Ktoś wchodzi do naszego domu i mocno trzaska drzwiami.
- Do cholery jasnej macie zrobić coś z Peterem! - Wrzeszczy Johanna wchodząc do salonu.
- Daj mu spokój, on przechodzi żałobę. - Mówię nie przestając przytulać Peety.
- Jak mam dać mu spokój?! Siedzi w kiblu od dobrych dwóch godzin i nie raczy wyjść! W ogóle oznaki życia nie daje! - Mason rzuca w nas poduszką którą zdjęła z fotela.
- Nie możesz po prostu tam wejść? - Pytam zirytowana.
- Ciemna maso, myślisz ,że nie próbowałam? Szarpałam się z tymi głupimi drzwiami dobre dwadzieścia minut! - Dziewczyna próbuje nas od siebie oderwać ale blondyn mocniej mnie przytula. - Mellark, puść ją! Ona idzie ze mną do chaty i pomoże wyważyć mi te drzwi!
- Nie przyszło ci do głowy ,że on chce od Ciebie odpocząć? - Pyta Peeta słabym głosem.
- To ma problem, jak chce to mogę go wyrzucić z tego domu i niech idzie do swojego który wybuchł! - Wrzeszczy. Blondyn zaczął znowu płakać. Od wczoraj właśnie tak reaguje na wspomnienie o jego rodzinie i wybuchu.
- Idź go udobruchaj czy coś. - Mówię cicho.
- W sumie to nie jest zły pomysł. Zaciągnę go do łóżka. - Dziewczyna z szerokim uśmiechem na twarzy wychodzi. Wątpię by Peter się z nią dziś kochał... i przez następne dni.

14 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, ale również smutny :'(

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział smutny ale mam wrażenie że to nie koniec zemsty tej Jane czy jak tam ona miała na imię czekam na nexta ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdzial ale smutny, czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rodział , smutny. Czekam na jakieś rozterki miłosne z życia Katniss i Peety :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział, bardzo smutny :-(. No ale jak zawsze Joanna wszystko zmieniła i końcówka rozdziału była super. Czekam na kolejny :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny ale niech juz nie cierpią <3 Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  7. super czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny !!! Czekam na kolejny !!!

    OdpowiedzUsuń