sobota, 24 października 2015

Rozdział 80 "Teraz wszystko się zmieni..."

Rozdział +18 
15 komentarzy - Nowy rozdział
*Oczami Effie*
Od czasu kłótki Katniss z Haymitchem minęły trzy dni. W dystrykcie dziewiątym i ósmym wybuchły elektrownie, wodociągi, piekarnie oraz parę sklepów spożywczych. W dziewiątce zginęło 48 żołnierzy, dwóch wróciło ciężko rannych. Podczas wybuchu straciliśmy najlepszego towarzysza broni - Ryan'a Farrow. Tak jak ustaliłam z Haymitchem, po katastrofie w Dystrykcie Dziewiątym zwiększyliśmy liczbę żołnierzy w dystryktach. W każdym dystrykcie jest teraz 80 żołnierzy wojska Panem. W Kapitolu zostało ich niecałych dziewięćdziesięciu. Jeżeli wybuchy dojdą do Kapitolu, Panem zostanie bez prądu, wody oraz jedzenia.
Jestem pewna ,że wybuch piekarni to nie sprawka Jane, więc idę do Peety. Powinien wiedzieć ,że śmierć jego rodziny to nie wina Petera. Pukam delikatnie do drzwi domu Mellarka i Katniss. Dziewczyna Peety otwiera niemal natychmiastowo.
- Katniss, mam ważną informację dla Peety. - Ciężko dyszę.
- Biegłaś? - Pyta zszokowana.
- Tak... ale to nie ważne. Gdzie jest Peeta?
- Teraz raczej z nim nie pogadasz, Peeta śpi. - Wpuszcza mnie do środka. Idę do salonu i widzę śpiącego blondyna. - A tak w ogóle to co chcesz mu powiedzieć? - Ciągnie mnie do kuchni. Siadam przy stole a Katniss podaje mi kawę.
- Śmierć rodziny Peety to nie wina Petera. - Wzdycham.
- Wiem, to wina Jane. - Siada naprzeciwko mnie.
- Właśnie nie. Peeta obwinia Petera za śmierć państwa Mellark i Paula dlatego ,że naraził się Jane i ona wysadziła piekarnię, prawda? - Mówię jednym tchem. Dziewczyna kiwa głową. - Po kolei w każdym dystrykcie wybuchają piekarnie, wodociągi oraz elektrownie. Zaczęło się od dystryktu dwunastego. Jane Smith nie mogłaby jeździć po każdym dystrykcie i ich wysadzać ,ponieważ jej błogosławiony stan na to nie pozwala. Poza tym nawet jeżeli nie byłaby w ciąży to nie dałaby rady sama tego wszystkiego wysadzać, rozumiesz?
- Tak, ale jeżeli to nie Jane to kto?
- Tego nie wiadomo.
- Lepiej obudzę Peete. - Dziewczyna wstaje i idzie do salonu.
*Oczami Katniss*
Blondyn tak słodko śpi ,że aż szkoda go budzić. Podchodzę do niego, odgarniam mu włosy z czoła i delikatnie całuję. Chłopak jak na zawołanie się budzi i pogłębia pocałunek. Wciąga mnie na siebie a jego ręce znajdują się pod moją koszulką.
- Nie chcę wam przeszkadzać ale to jest naprawdę ważne. - Effie jak gdyby nigdy nic siada na fotelu naprzeciwko kanapy. Szybko wstaję z chłopaka i poprawiam bluzkę.
- Co jest takie ważne ,że przerwałaś nam... rozmowę? - Peeta obejmuje mnie ramieniem.
- To była migowa rozmowa, tak? Przechodząc do spraw ważnych... - Trinket mówi mu to samo co mi.
- Czyli... Peter tak w sumie nie ma z tym nic wspólnego? - Pyta zszokowany.
- Nie. - Filigranowa kobieta szeroko się uśmiecha.
- O kurcze... muszę go przeprosić. Matko, on mnie pewnie nienawidzi. - Blondyn chowa twarz w dłoniach.
- Wątpię. - Effie szeroko się uśmiecha po czym wstaje i wychodzi.
- Jak ja mogłem oskarżyć go o śmierć rodziców i Paula? - Wbija we mnie smutny wzrok.
- Byłeś wstrząśnięty i rozdrażniony przed ich śmierć. Każdy popełnia błędy. - Głaszczę go po plecach. Chłopak jak poparzony zeskakuje z kanapy i wybiega z domu. Doskonale wiem gdzie teraz poszedł dlatego ja również tam idę.
Wchodząc do domu Johanny i Petera słyszę rozmowę braci. Idę do salonu i widzę Jo rozwaloną na sofie.
- Peeta, ratuje Cię to ,że jesteś moim bratem. - Peeta i Peter się przytulają a ja siadam na nogach Mason.
- Dobra, koniec tych czułości. Rzygać się chce. - Jo udaje ,że wymiotuje.
- A w nocy to tylko się do mnie przytulasz. - Starszy Mellark wybucha śmiechem.
- Mogę Cię nie przytulać. - Udaje obrażoną.
- A potem z tego przytulania dzieci wychodzą. - Kwituje Peeta.
- Idź się poprzytulaj z Katniss. - Moja przyjaciółka rzuca w niego poduszką.
- Katniss, idziemy! - Chłopak figlarnie się uśmiecha. Podchodzi do mnie, przerzuca przez ramie i kieruje się do drzwi wejściowych. - Zgadamy się później, cześć! - Szeroko się uśmiecha i czym prędzej wybiega z domu naszych przyjaciół.
Blondyn stawia mnie dopiero w sypialni. Przyciąga mnie do siebie i namiętnie całuje. Zarzucam mu ręce na szyję i delikatnie głaszczę kark. Chłopak obejmuje mnie w talii i delikatnie unosi. Automatycznie zaplatam nogi na biodrach blondyna. Silne ręce kochanka schodzą na moje pośladki i delikatnie je pieszczą a z moich ust wychodzi cichy jęk. Spoglądam w jego oczy - płoną pożądaniem.
Chłopak niesie mnie w stronę łóżka. Delikatnie mnie na nim kładzie a sam kładzie się na mnie. Rozsuwam uda żeby było nam wygodniej leżeć. Blondyn jedną ręką opiera się tuż obok mojej głowy a drugą masuje moje udo. Jego pocałunki schodzą na moją szyję. Delikatnie głaszczę go po karku. Na chwilę odrywa się od pieszczot i pytająco na mnie patrzy. Doskonale wiem o co mnie pyta - Chce uzyskać ode mnie pozwolenie na kontynuowanie pieszczot. Z lekkim uśmiechem kiwam głową. Chłopak momentalnie wpija się w moje usta. Pocałunek jest trochę brutalny ale bardzo przyjemny. Nie odrywając się od ust blondyna, powoli rozpinam guziki od jego koszuli. Po chwili jego górna część ubioru leży koło łóżka. Nie pozostaje mi długo dłużny i szybko zdejmuje ze mnie koszulkę.
Po chwili jesteśmy tylko w bieliźnie. Peeta całuje mnie po szyi i dekolcie delikatnie masując udo.
Tak bardzo chcę go poczuć w sobie. Zirytowana delikatnie wsuwam dwa palce pod gumkę bokserek Peety i delikatnie ciągnę je w dół. Chłopak nie pozostaje mi dłużny i szybko rozprawia się z moim biustonoszem oraz majtkami. Ustami delikatnie muska moją szyję a ja cicho jęczę. Wplatam palce w jego blond włosy. Pocałunkami wyznacza trasę od mojej szyi po klatkę piersiową aż do podbrzusza. Na wzgórku łonowym składa dwa delikatne pocałunki i wraca do moich ust. Namiętnie mnie całuje. Jedną ręką trzyma na moim biodrze a drugą podpiera się tuż koło mojej głowy. Jedną ręką wyznaczam trasę do jego męskości. Delikatnie przejeżdżam po niej dwoma palcami dając mu znak ,że chcę go w sobie poczuć. Ręką którą przez chwilą trzymał na moim udzie, chwyta mnie za rękę i splata nasze palce. Delikatnie we mnie wchodzi a z moich ust wydobywa się jęk. Wykonuje rytmiczne pchnięcia, tłumiąc moje jęki pocałunkami. Delikatnie wbijam mu paznokcie w plecy. Po chwili szczytuję wijąc się pod nim. Przymykam oczy rozkoszując się tą chwilą. Ukochany obdarowuje moje policzki, czoło, powieki, skronie oraz brodę pocałunkami. Przy następnych pchnięciach głośno jęczę. Pocałunki blondyna schodzą na moją szyję oraz ramiona. Odchylam głowę dając mu znak żeby nie zaprzestawał pieszczot. Po paru minutach, kochanek opada zmęczony na moje piersi. Całuję go w błyszczące od potu czoło i delikatnie głaszczę po głowie.
- Kocham Cię, Peeta. - Szepczę wtulając się w jego włosy.
- Ja kocham Cię bardziej. - Chłopak całuje mnie w czubek nosa.
- Nie zgodzę się z tym, nikt nie kocha nikogo tak bardzo jak ja ciebie. - By przypieczętować to co powiedziałam, namiętnie go całuję.
- Skoro mnie tak bardzo kochasz... - Chłopak odwraca się do mnie tyłem. Przed chwilą się ze mną kochał a teraz co? Tak po prostu się odwraca?! Już mam coś powiedzieć gdy ukochany znowu się odwraca w moją stronę. W ręce trzyma czerwone pudełeczko. - Katniss Everdeen, kobieto mojego życia. Słońce które rozjaśni każdy pochmurny dzień. Uczynisz mi ten zaszczyt i zgodzisz się zostać moją żoną? - Gdy otwiera pudełeczko moim oczom ukazuje się pierścionek idealny. Jest cały srebrny z diamentem na środku i dwoma mniejszymi po bokach. Moje oczy się szklą. Siadam na łóżku nie odrywając wzroku od Peety i pierścionka zaręczynowego. Przez dłuższą chwilę nic nie mówię, analizuje jego słowa. Gdy dochodzi do mnie sens wypowiedzianych przez niego słów, po moich policzkach spływają łzy. Peeta patrzy na mnie wzrokiem pełnym strachu, obawy przed tym ,że się nie zgodzę. Biorę jego twarz w dłonie i namiętnie go całuję.
- Czyli mogę uznać ,że się zgadzasz? - Pyta stanowczym głosem gdy się od siebie oderwiemy.
- Tak, kochanie. - Mocno go przytulam. Słyszę jak ukochany głośno wypuszcza powietrze i uradowany mocno mnie ściska. Po około pięciu minutach odsuwam się od niego. Podaję mu prawą dłoń a on wsuwa mi pierścionek zaręczynowy na palec.
Ponownie się kładziemy. Wtulam się w jego nagi tors i wsłuchuję się w bicie jego serca.
- Moje serce bije tylko dla Ciebie, Katniss. - Szepcze w moje włosy. Podnoszę głowę do góry i namiętnie go całuję.
- Mellarki, Delly rodzi! - Do naszego pokoju wbiega Johanna a tuż za nią Peter. Jak poparzona odsuwam się od ukochanego i szczelnie przykrywam kołdrą. - Czy wy musicie się grzmocić w każdej wolnej chwili? Dobra... powtórzę wolniej. Delly jest w szpitalu i rodzi. - Ostatnie zdanie wypowiada tak jakby tłumaczyła to dziecku.
- Przecież to jest siódmy miesiąc. - Mówię przerażona.
- Najwyraźniej jej synek śpieszy się na ten świat. A teraz ruszyć dupska i się ubrać, idziemy do szpitala! - Johanna łapie swojego chłopaka za rękę i wychodzi z naszej sypialni. Teraz wszystko w życiu Delly się zmieni...

16 komentarzy:

  1. Piękny rozdział, czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Super Zuziu <3
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, :-) czekam na następny :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaaaa <3 ale super rozdział <3.Czekam na kolejny
    U mnie dziś pojawił się nowy dlatego cię serdecznie zapraszam do przeczytania i komentowania
    http://igrzyskasmiercialways.blogspot.com/2015/10/rozdzia-7gale.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Super notka :D Czekam na nExt !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział!!
    Dobrze, że Peeta i Peter się pogodzili!! Teraz mają tylko siebie, więc powinni trzymać się razem.
    Zaręczyny Peety były strasznie słodkie!! A ja lubię, kiedy coś jest słodkie! XD
    Już nie mogę doczekać się nowego rozdziału!!!
    Życzę duuuużo weny i zapraszam również do mnie, dziś wstawiłam nowy rozdział:
    http://losyfinnickaiannie.blogspot.com/2015/10/rozdzia-87-dystryktowa-wypozyczalnia.html

    Pozdrawiam
    love dream

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział rewelacyjny czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie dziś nowy rozdział zapraszam ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie dziś nowy rozdział zapraszam ;3

    OdpowiedzUsuń