środa, 9 września 2015

Rozdział 58 "Złość piękności szkodzi."

Rozdział w piątek
Peeta zabrał mnie na spacer. Cieszę się ,że w końcu znalazł czas dla mnie. Dawno nie spędzaliśmy czasu razem. Już zapomniałam jak to spędzać czas z ukochaną osobą. Dawno nie czułam się tak dobrze jak dziś. Swoją drogą ciekawe co u mojej mamy, dawno się z nią nie kontaktowałam. Mam dziwne przeczucie ,że niedługo stanie się coś złego... co na zawsze odmieni moje życie. Mam tylko nadzieję ,że to nie będzie nic z Peetą ani moimi przyjaciółmi oraz rzecz jasna mamą. Może Gale wpadł pod samochód? Albo... utopił się w szklance wody. Zresztą co mnie odchodzi Hawthorne, ostatnio jak się pojawił o mało na zawał nie zeszłam.
Spacerujemy po jakimś parku. Przechodzimy koło zakochanych nastolatków, bawiących się dzieci, staruszków karmiących ptactwo. Moją uwagę przykuwa wysoka rudowłosa. Jest bardzo szczupła, ma talię osy oraz idealnie gładką twarz, mogę się założyć ,że wstrzyknęła sobie w nią tone botoksu. Obcisła, biała bluzka bez ramiączek eksponuje jej... dekolt a krótka, jeansowa spódniczka wygląda jakby ukradła ją młodszej siostrze i wcisnęła na wielbi tyłek. Nie owijając w bawełnę wygląda jak panna lekkich obyczajów. Oczywiście nie obyło się bez tony makijażu. Peeta nie może jej zobaczyć. Ja wiem na co patrzą mężczyźni gdy widzą taką kobietę. Ciągnę go w przeciwną stronę.
- Coś się stało? - No tak, głupia ja mogłam nim tak nie szarpnąć.
- Nie... nic... po prostu... zahaczyłam bransoletką o twoją koszulę.
- Kochanie, nie masz bransoletki. - Blondyn cicho się śmieje i obejmuje mnie ramieniem.
- Bo... spadła.
- Nie chcesz jej podnieść? - Mój ukochany patrzy na mnie swoimi pięknymi, niebieskimi oczami.
- Dobrze, poczekaj tu... zaraz przyjdę. - No i gdzie ty teraz głupia znajdziesz bransoletkę?!
Wracam się i oglądam się za czymś co może przypominać bransoletkę. Może... zrobię ją z kwiatów? Chociaż nie... to by za długo trwało.
Udaję ,że podnoszę coś z ziemi, chowam do kieszeni i wracam do chłopaka.
- Pomóc założyć Ci bransoletkę? - Całuje mnie w policzek.
- Lepiej nie, jest za duża, jestem pewna ,że zaraz mi spadnie i ją zgubię a pożyczyłam ją od Susan. - Od kiedy ja nauczyłam się kłamać?
- Usiądziemy na ławce? - Niebieskooki ciepło się do mnie uśmiecha.
Kiwam głową na znak "tak". Rozglądam się w celu zauważenia "zagrożenia", innymi słowy tego pustaka co wygląda jak lalka dla dzieci. Na szczęście nigdzie jej nie zauważam.
Siadamy na ławce na przeciwko starszej kobiety. Przypomina mi Mags... w sumie to każde emerytki przypominają mi ową kobietę.
Opieram głowę o ramię Peety a on obejmuje mnie silnym ramieniem. Siedzimy tak przez dłuższy czas i wymieniamy uśmiechy z kobietą siedzącą na przeciwko nas. Zamykam oczy, odchylam głowę i pozwalam słońcu otulić moją twarz.
- Nie śpij. - Blondyn całuje mnie w szyję.
- Nie śp... - Nie dane mi jest dokończyć ponieważ ktoś mocno nami szarpnął i mam wrażenie ,że przytulił się do Peety.
- Cześć, Peeta. - No pięknie, mój ukochany zna tego pustaka.
- Ym, cześć, znamy się? - Odpowiada zmieszany. Zaraz... może to jego kolejna psychiczna fanka?
- Nie pamiętasz mnie? To ja, Agnes. - Agnes? Kto to do cholery jest Agnes?!
- Agnes Polk? - Szeroko się uśmiecha. Jak nie przestanie wlepiać w nią oczów to przysięgam ,że wydrapię mu je.
- No tak, Boże, ale ty się zmieniłeś. Masz takie duże mięśnie. - Pustak dotyka jego mięśni. A rękę stracić chcesz? - myślę. - Trenujesz coś?
- Nie, czasem tylko pomagam rodzicom w piekarni i zazwyczaj dźwigam wory z mąką. - Chętnie Ci pomogę, przy okazji poćwiczę rzut w żywe stworzenia, na pierwszy ogień pójdzie Agnes.
- Kiedyś też ćwiczyłeś ale bardziej pierdoła byłeś. - Chichocze. Przepraszam co?! Najpierw go maca a potem się z niego śmieje. Lista do mordu się powiększyła o Agnes Polk.
- Ha ha, bardzo śmieszne. A tak w ogóle to co u Ciebie, znalazłaś już tego jedynego? - A co Cię przepraszam to obchodzi?
- Aktualnie jestem wolnym strzelcem, moja praca za bardzo nie współgra ze związkami. - Oj jak mi przykro.
- Tak? A czym się zajmujesz? - Robieniem mężczyznom przyjemności. Boże, za dużo czasu z Johanną.
- Modelingiem. - Nie wytrzymuję i parskam głośnym śmiechem. Ona tak się nadaje na modelkę jak ja na baletnicę. Mój ukochany i pustak wlepiają we mnie wzrok.
- Przepraszam, przypomniałam sobie coś.
- Dobrze... Peeta, może umówilibyśmy się na kawę czy coś? - Przepraszam bardzo, jak ona zaraz nie przestanie robić maślanych oczu do mojego Peety to wepchnę jej tą kawę razem z kubkiem do gardła.
- Wiesz... nie wiem czy będę miał czas. Jak będę miał chwilkę to chętnie. - Wlepiam w niego wzrok. Moja mina musi wyglądać w stylu "Umrzesz marnie" bo chłopak dodaje: - Mam nadzieję ,że nie będzie Ci przeszkadzało jakbym zabrał ze sobą Katniss. - W domu się policzymy.
- Wolałabym spędzić trochę czasu tylko we dwoje... wiesz dwoje to para, troje to już tłum.
- Jaka para? - Wypalam.
- Kiedyś ja i Peeta byliśmy razem. - Dumnie się uśmiecha.
- Oj jak mi przykro, co takiego się stało ,że nie jesteście już razem? - Udaję smutną. Peeta, szykuj się na awanturę.
- W sumie to nie wiem, bardzo dobrze nam razem było, prawda Peeta? - No to teraz będzie ciekawie...
- Peeta, odpowiedz pu... Agnes. - Wymuszam uśmiech.
- To może my już pójdziemy? - Chłopak usiłuje mnie podnieść z ławki. Jego niedoczekane, ja usłyszę odpowiedź nawet jakbym musiała tu siedzieć całą noc.
- Nie ładnie tak nie odpowiadać na pytania. - Pustak kręci głową.
- Zaraz twoja buźka nie będzie ładna. - Szepczę.
- Słucham?
- Mówiłam ,że masz ładną buzię, poddałaś się jakimś operacją typu... wpuszczanie botoksu czy coś? Mam wrażenie ,że zaraz czoło Ci eksploduje. - Ostatnie zdanie dodaję w myślach.
- Oczywiście ,że nie, cała ja jestem naturalnie piękna. - I ten dumny uśmieszek.
- Piękno... ma dużo postaci, wiesz? Sztuczne nie znaczy piękne. - Ciepło się uśmiecham. - Nosisz gorset?
- Oczywiście ,że tak, a ty nie? - Piorunuje mnie wzrokiem.
- Nie wiem czy ktoś ci to mówił ale chłopaki nie lubią plastików. Kobiety naturalne są piękne. - I tak zaczęła się nasza wymiana zdań.
- Nie sądzę, gdybyś założyła gorset nie wystawałby ci brzuch. - Agnes jest wyraźnie dumna.
- Nie wiem jak tobie ale mi brzuch nie wystaje więc nie muszę cudować by go ukryć.
- Przecież każdej kobiecie wystaje brzuch! - Tupie nogą.
- No popatrz, ja mogę ci przynajmniej kilkadziesiąt wymienić z płaskim brzuchem. - I znów wymuszony uśmiech.
- Nie wydaje mi się, mają płaskie brzuchy bo noszą gorset. - Upiera się.
- Tobie przez ten gorset się mózg ścisnął. - Mówię zanim zdążę się ugryźć w język. Spoglądam na Peete który stoi z szeroko otwartą buzią.
- Jesteś... - Pustak się zapowietrza i wygląda jak glonojad.
- Zamknij tą buzię bo śmierdzi. - Za dużo czasu z Johanną, oj za dużo.
- Jak ty śmiesz! Jesteś!...
- No jaka, chętnie posłucham. - Odpowiadam z uśmiechem.
- Wredną siksą! - Krzyczy.
- Oj nie kochana, ja jestem dziewczyną Peety Mellarka. I z tego co wiem nie leci na napompowane cycki, botoks na twarzy oraz tonę makijażu. - Nie wiem czemu ale ta kłótnia sprawia mi przyjemność.
- Nie mam botoksu, tony makijażu oraz powiększonych piersi! - Wrzeszczy.
- Coś mi się nie zdaję. Zmarszcz czoło. - Pustak próbuje zmarszczyć czoło ale jej nie wychodzi. - Oj no popatrz, przez botoks nie dajesz rady. Szczerze mówiąc to wiem gdzie lądują takie pustaki jak ty.
- Niby gdzie? - Warczy.
- W agencjach towarzyskich. Złość piękności szkodzi, pamiętaj. Chociaż tobie już nic nie zaszkodzi. - Chcę wstać ale pustak łapie mnie za ramie i mocno ściska. Czuję jak wbija mi paznokcie w rękę. - Obetnij te szpony.
- Jesteś głupia! - Wrzeszczy.
- A ty pusta jak bęben.
- Ty wredna sikso!
- Powtarzasz się, pustaku
- Nie mów tak do mnie! - Podnosi rękę i chyba chce mnie uderzyć. W porę się odsuwam, łapię ją za rękę i z całej siły wykręcam. - Co ty robisz, idiotko?! Będę miała siniaka.
- Twojej szpetnej urodzie nic już nie zaszkodzi. - Chwytam blondyna za rękę i odchodzimy. Z Agnes mogłabym się kłócić codziennie. Ona jest taka tępa czy tylko udaje? Uznajmy ,że jest tępa. Peeta całą drogę do domu nic nie mówi, nawet jeżeli go wkurzyłam to nie zamierzam przepraszać. Pustak mógł nie przychodzić. Gdy wchodzimy do domu wszyscy domownicy czekają na coś lub kogoś w przedpokoju.
- Katniss, słyszałem twoją wymianę zdań z tamtą niewiastą. - Zaczyna Peeter.
- Oczywiście opowiedział nam wszystko. - Dopowiada Effie.
- Mam kłopoty? - Mamroczę.
- Oczywiście ,że nie, tępa ,że podeszła do Peety jak on był z tobą. Jestem z ciebie dumna! - Johanna mocno mnie ściska. Wszyscy przyglądają mi się z uśmiechem na ustach a Peeta wybucha śmiechem. Wszyscy patrzą na niego jak na idiotę.
- Katniss, jesteś genialna. - Duka przez śmiech i mnie przytula. - Gdybyście widzieli... - Peeta stara się coś powiedzieć ale śmiech skutecznie mu to uniemożliwia. - Słyszeli, jak Katniss. - I znowu przerwa na śmiech. - Jej nawtykała. - Chłopak zaczyna się jeszcze głośniej śmiać.
- Bąbelkowa o jakiś cyckach i botoksach zaczęła tam ględzić. - Starszy Mellark również wybucha śmiechem.
- O jakich cyckach i botoksach? - Dopytuje Mason.
- Ona mi o gorsecie zaczęła ględzić to powiedziałam jak wygląda... może trochę za ostro ale należało się jej. Najpierw maca Peete, potem się z niego śmieje a na koniec zaprasza go na randkę. Na prawdę wyjątkowo tępa. - Lekko się uśmiecham.
- Gdzie go macała? - Duka Peeter przez śmiech.
- Macała jego rękę pod pretekstem wielkich mięśni. - Przewracam oczami.
- Jak on tam flak ma a nie mięśnie. - Johanna jak zawsze miła.
- Chcesz pomacać? - Mówi mój ukochany przez śmiech i wystawia rękę w kierunku Mason.
- Jak będę chciała to pójdę do Haymitcha, Jego mięśnie są takie wielkie jak okruszek. - Jo puszcza oczko do Abernathego.
- Przynajmniej nie mam cycków jak orzeszki. -Mentor dumnie się uśmiecha.
- Za to masz jaja jak mój paznokieć na małym palcu! - Dziewczyna wystawia mały palec w kierunku mężczyzny.
- Ty to nawet paznokcie masz małe. - Śmieje się.
- Przynajmniej nie ma takich szponów jak ten pustak. - Wybucham śmiechem. - Jak wbiła mi te pazury w rękę to miałam wrażenie ,że będą z drugiej strony wystawać.
- Ale moja mądra Katniss złapała ją za rękę i wykręciła. - Blondyn obejmuje mnie od tyłu.
- Wykręciłaś jej rękę? - Mason patrzy na mnie z zachwytem.
- Najchętniej wyrwałabym jej te szpony ale co miałam zrobić? Czekać aż uderzy mnie tą łapą w twarz? - Wzruszam ramionami.
- Chciała Cię uderzyć? - Pyta Peeta.
- Przecież tam byłeś, zrobiła zamach i chciała mnie spoliczkować ale chyba zapomniała ,że wygrałam głodowe igrzyska i jestem wyszkolonym mordercą. - Lekko się uśmiecham.
- Mogłaś urwać jej tą rękę, powiesiłabym sobie nad kominkiem. - Johanna udaje smutną.
- Śmierdziałoby tylko. - Effie jak zawsze jest poważna.
- To urwę twoją. - Johanna chwyta za nóż i rękę kobiety.
- Puszczaj mnie, wariatko! - Nóż niebezpiecznie zbliża się do ręki.
- Masz szczęście ,że jesteś laską Haymitcha. Ja na prawdę chcę rękę nad kominkiem. - Mason odkłada nóż i puszcza rękę Effie.
- No chyba nie w moim domu. - Odpowiadam pogodnie.
- Katniss! Jesteś na pierwszej stronie szmatławca! - Susan podaje mi jakiś magazyn. No po prostu pięknie... na zdjęciu wyginam rękę Agnes a Peeta stoi za mną z szeroko otwartą buzią. Oczywiście nie obyło się bez oryginalnego podpisu "Katniss Everdeen wyżywa się na ludziach". Nikt już nie ma wątpliwości jaki będzie temat numer jeden w Panem.

13 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Z kad ty wymyślasz takie tekstyz, są po prostu genialne. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział . Czekam na następny ;)
    - ika

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne , tak się uśmiałam cudnie :-)
    Czekam z ciekawością na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyzny rozdział i ogromne przeprosiny za to że wcześniej nie komentowałam ale raz dwa na przerwie przeczytałam notke i dzwonek. Zapraszam do siebie:
    katniss-i-peeta-dalsze-losy.blogspot.com

    R.A♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! Jak czytałam to śmiałam się jak głupia (dziwne, że nikt nie przyszedł do mnie do pokoju zobaczyć co mi odwaliło... chociaż w sumie... jak zaczynam się śmiać to ludzie uciekają najdalej jak mogą, żebym tylko nie powiedziała im co mnie tak rozbawiło, bo zazwyczaj nikt nie rozumie mojego poczucia humoru).
    Odkryłam Twojego bloga niedawno i chciałam nadrobić notki, więc nie komentowałam, ale teraz (jako, że już nadrobiłam te rozdziały to... będę komentować!
    Życzę dużo weny i zapraszam również do siebie:
    http://losyfinnickaiannie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział, teksty zabawne po prosty extra :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie no genialny rozdział. A te teksty jakie Katniss mówiła pustakowi to są bombowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. O której bedzie rozdział??

    OdpowiedzUsuń
  9. O której będzie rozdział ???
    Nie mogę sie doczekać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok czyli kolejne rozdziały ok 22.00 będą się pojawiać ?

      Usuń
    2. Nie wiem, ostatnio miałam mało czasu co za tym idzie jeszcze mniej czasu na pisanie.

      Usuń
    3. Aha, bardzo mi się podobają twoje rozdziały i przepraszam że tak się cały czas pytam o której będą ale są mega wspaniałe ty jesteś adminką na stronie kosogłos ?

      Usuń