Witajcie, Witajcie, Witajcie! Rozdział pisany przy pomocy Zwariowana xD (Link do jej bloga <Klik>) Następny rozdział w piątek!
Cała nasza gromadka udaje się do starego domu Annie. O walizkach (oczywiście) nikt nie pomyślał dlatego nie mamy ciuchów na zmianę. Nasza rudowłosa, młoda mama uznała ,że jeżeli chcemy zostać tu dłużej niż dzień - musimy udać się do miasta na zakupy. Peete i Johanne czeka jeszcze dodatkowo fryzjer. Lily będzie pod opieką Haymitcha i Effie.- Masz ładne dredy. - Śmieje się z chłopaka Annie. - Pasują Ci. - Rudowłosa zaczyna się śmiać, nasza atmosfera jest niezwykle wesoła. Ja, Panna Odair, Johanna, blondyn, Susan i Lily idziemy żartując z ich włosów. Gdy docieramy do domu Annie bierze pieniądze i idziemy na miasto. Pierwszym miejscem do którego idziemy to oczywiście fryzjer.
Muszę ze zdziwieniem stwierdzić ,że tym razem najbardziej niechętną osobą do pójścia do fryzjera jest Johanna. Peeta grzecznie idzie trzymając mnie za rękę i nie marudząc.
- Co Ci się stało? - zdziwiona pytam chłopaka. Blondyn schyla się i przykłada usta do mojego ucha szepcząc: - Nic... - po czym całuje mnie w policzek. Johanna po odstawionej "szopce" z naburmuszoną miną wchodzi do fryzjera.
Siadają na wysokich stołkach i czekają aż przyjdzie fryzjer bądź fryzjerka. Mason cały czas wilkiem patrzy na Peete, dając mu znak ,że po powrocie do domu czeka go niezła awantura. Włosy Jo są posklejane w grube strąki zaś blondyna - zlepione loczki.
Gdy weszli fryzjerzy, wyglądało jakby zaraz mieli zemdleć na widok ich fryzur.
- Co się stało? - Z przerażoną miną pyta Peete. Chłopak tylko uśmiecha nie wiedząc co powiedzieć.
- Mały wypadek z wodą i cukrem. - Śmieję się razem z Annie.
- Czeka nas dużo pracy. - Łapie za głowę blondyna i stara się rozczesać kołtuny, ale coś mu nie wychodzi. Wreszcie poprosił go, a raczej kazał usiąść na krzesełku nad umywalką i zaczął myć mu włosy. Mycie zajęło dobre dwadzieścia minut. Fryzjer doszedł do wniosku ,że bezsensu rozczesywać jego włosy i ,że konieczne będzie ucięcie posklejanych strąków. Blondyn patrzy na mnie błagającym wzrokiem ale ja tylko wzruszam ramionami.
- Jak Pan chce mieć ścięte włosy? - Pyta fryzjer.
- Na łyso! - Krzyczy Johanna która właśnie ma obcinane włosy.
- Mason, grabisz sobie! Jak tylko wyjdziemy stąd to posklejam Ci resztę włosów! - Warczę.
- Tylko spróbuj. - Syczy.
- Spokój. - Annie mówi lekko uniesionym głosem.
- To jak Pan chce mieć ścięte włosy? - Pyta po raz drugi.
- Nie można nic z tym zrobić? - Oburzony pyta fryzjera.
- Można lekko przyciąć ale nie wiem czy to pomoże - Wzdychając odpowiada.
- No niech Pan spróbuje. - Odpowiadam rozkazującym tonem.
- Jak Pani taka mądra to proszę sama to zrobić. - Ironicznie mi odpowiada.
- Nadęty bufonie, to ty jesteś tym cholernym fryzjerem, więc albo Pan przycina te włosy albo inaczej porozmawiamy. - Cedzę przez zaciśnięte zęby. Mężczyzna spogląda na mnie spode łba.
- Za wyzwiska biorę dodatkową opłatę.
- Nie słyszałeś jej? Albo obcinasz mu te włosy albo my stąd wyjdziemy i rozpowiemy ,że tu pracują osoby które nie mają szacunku dla klientów i... ,że środki które używacie są bardzo szkodliwe a do tego nie myjecie tych zasranych nożyczek i innych fryzjerskich bzdetów. - Mówi Annie ze stoickim spokojem. Drugi raz - drugi raz słyszę jak tak się do kogoś odzywa.
- No już dobrze. - Mężczyzna zaczyna obcinać włosy mojemu ukochanemu. Kątem oka spoglądam Johannę która jest karcona przez fryzjerkę ,ponieważ śmieje się w niebo głosy.
Minęło ładne cztery godziny zanim wyszliśmy od fryzjera.
- Ten bufon nie mógł zrobić tego od razu? - mamroczę pod nosem.
- Widzisz Katniss, było być tak groźna jak Annie to zrobiłby to od razu. - Johanna wybucha śmiechem.
- Idziemy na zakupy? - Rudowłosa pyta śmiejąc się w niebo głosy.
- Muszę? - Pytam niechętnie, nienawidzę zakupów.
- A w czym będziesz chodziła, ciemna maso? - Johanna ironicznie mi odpowiada.
- Rudzielec. - Wypinam język do Mason.
- Ja mam czerwone, daltonistko. - Odwdzięcza mi się tym samym.
Idziemy do centrum Czwórki w którym na potrzeby wypoczynku powstało mnóstwo Centr Handlowych, wesołych miasteczek oraz hoteli.
Na widok tylu sklepów, Johannie świecą się oczy. Z jej oczu zrobiły się dwie latareczki i teraz biega po sklepach. Dosłownie do każdego wpada i wypada. Jako ,że Peeta jest jedynym mężczyznom przebywającym teraz z nami, przypadła mu bardzo ważna rola - Noszenie toreb. Z Annie i Susan idziemy do pierwszego sklepu. Jest to sklep z ubraniami dlatego też blondyn, chcąc uniknąć doradzania nam "czy w tym wyglądamy ładnie, czy przypadkiem nie za grubo?", postanowił poczekać przed sklepem. Susan podchodzi do pierwszych ubrań i zaczyna w nich przebierać. Nim zdążę się zorientować co gdzie jest, do sklepu wpada Johanna. Podchodzi do wieszaków i zaczyna w nich przebierać. Johanna, szybka niczym wiatr - wpada do przymierzalni. Podchodzę do Annie która grzecznie ogląda ubrania wiszące na wieszakach.
- Wybrałaś już coś? - Pytam.
- Coś ty, nie jestem Johanną która potrafi zaopatrzyć swoją szafę w ciągu pięciu minut w najlepsze ubrania. - Rudowłosa chichocze.
- Da Peecie tyle toreb a potem będę musiała słuchać jak jęczy ,że coś go boli. - Mamroczę.
- Najwyżej mu to wynagrodzisz. - Zaczyna jeszcze bardziej chichotać.
- Jak? - Patrzę na nią z dużymi oczami.
- Dobrze wiesz jak. - Puszcza mi oczko.
- Annie... - Jak głupia się rumienię. Nagle przybiega czerwonowłosa krzycząc "pomóżcie mi". Ja i filigranowa dziewczyna zrywamy się niczym huragan.
- Co jest? Co się stało? - Pytamy na jednym oddechu.
- Nie wiem którą kurtkę wziąć. - Patrzy na nas jak na wariatki.
- Weź obie. - Warczę.
- W sumie... może i masz racje. Tam jeszcze była taka piękna sukienka. Wiecie, biała sukienka przed kolana wykonana cała z koronki. - Dziewczyna nadaje jak katarynka.
- Takie sukienki więcej odkrywają niż zasłaniają. - Annie zaczyna chichotać.
- No i co? Mam ładną figurę, cycki i dupę, trzeba uwydatniać swoje dary. - I tyle ją widziałyśmy. Szczerze mówiąc to nie widziałam kogoś kto tak szybko biega. Ta dziewczyna - obładowana torbami w mgnieniu oka przebiegła pół sklepu. Znając Johanne, nakupuje miliony ciuchów z czego połowy nie zabierze bo... albo nie będzie miała miejsca albo najzwyczajniej w ściecie o nich zapomni.
- Katniss, kupmy Ci coś seksownego... wiesz dla Peety. - Rudowłosa puszcza mi oczko a ja ponownie jak głupia się rumienie.
- Katniss i coś seksownego? Dla Peety jak założy na siebie worek to będzie wyglądać seksownie. - Jakim cudem ta dziewczyna stoi za mną jak jeszcze dosłownie sekundę temu stała w drugim końcu sklepu?!
- W takim razie idziemy po worki. - Kwituje Annie.
Wchodzimy do sklepu z seksowną bielizną. Peeta nawet nie myśli ,że to dla mnie ma być ta bielizna.
- Przymierz tą i tą i tą. - Johanna dała mi chyba z dziesięć par bielizny, a Annie co mnie zdziwiło ponad dwadzieścia. Wchodzę do przymierzalni. Co one mi tu dały - myślę łapiąc się za głowę. A to w koronkę w pięciu kolorach każda a to z wycięciami a to cuda nie widy. Kupiłam pięć czarnych, czerwonych w koronkę i siedem z wycięciami też czarne, czerwone i pomarańczowe jak zachód słońca - ulubiony kolor blondyna. Ja i Johanna dajemy chłopakowi torby z napisem "sexyshop", a on patrzy się z wielkimi oczami. Czerwonowłosa okłamuje Peete ,że to jej, nie chcąc popsuć mu niespodzianki.
- Teraz buty! - Krzyczy uradowana Johanna i ciągnie mnie do sklepu z butami.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Czekam do piątku na kole
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!! To u fryzjera... po prostu mistrzowskie! Czekam na następne i życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
love dream
PS Zapraszam na moje dwa blogi:
http://losyfinnickaiannie.blogspot.com/
http://zyciefanny.blogspot.com/
PSS Na jednym z blogów (na razie na jednym, ale niedługo też na drugim) poleciłam Twojego bloga. Mam nadzieję, że nie masz do mnie o to pretensji :)
Fajny rozdzialik. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńkatniss-i-peeta-dalsze-losy.blogspot.com
R.A♥