piątek, 18 września 2015

Rozdział 63 "Nie chowaj nienawiści po wieczne czasy, ty, który sam nie jesteś wieczny"

Rozdział pisany z pomocą Zwariowana xD ( Link do jej bloga <Klik> ). 
Dziesięć komentarzy = Nowy rozdział.
Dzisiaj moja mama ma operacje. Wszyscy chcieliśmy zostać w szpitalu i czekać przed salą operacyjną aż do końca operacji ale lekarze nas wygonili mówiąc ,że operacja będzie trwać dość długo i ,że nie ma sensu siedzieć przed salą. Pielęgniarka poleciła nam kawiarnię która znajduje się zaraz koło szpitala. Bardzo niechętnie odchodzę od sali. Peeta przyciąga mnie do siebie i mocno przytula, przychodzi też Johanna, Susan i Annie - Powstał zbiorowy przytulas.
- Dziękuje za wszystko. - Patrzę na wszystkich wokół.
Z niecierpliwością czekamy na lekarzy, atmosfera jest bardzo napięta. Modlę się by wszystko poszło dobrze. Siedzę na krześle i mocno trzymam za ręce Peete i Johanne. W sumie to bardziej Jo trzyma mnie za rękę niż ja ją. Czerwonowłosa ma mocny uścisk. Haymitch trzyma na kolanach Lily i Mie a Effie, Susan i Annie siedzą wtulone w siebie.
Czekamy. 
Od początku operacji minęły trzy godziny. Johanna krąży po korytarzu i przeklina pod nosem. Dziewczyny nadal siedzą na kolanach Abernathego z tą różnicą ,że śpią. Annie, Susan i Effie siedzą obok siebie i wpatrują się w jakiś punkt na ścianie. Peeta rozłożył się na wolnych krzesłach i śpi z głową na moich udach. Ja głaszczę blondyna po głowie i modlę się by ta operacja się już zakończyła.
Czekamy. 
Minęło już pięć godzin. Około godziny temu, Peeta chciał się przekręcić na krzesłach i skończyło się tym ,że spadł na podłogę. Uznał ,że jest mu tam wygodnie i teraz śpi z głową opartą o moje buty. Johanna usiadła na podłodze, opiera się o ścianę i palcami stuka o podłogę. Annie i Susan uważnie się przyglądają Johannie a Effie i dziewczynki siedzą wtulone w Haymitcha.
Czekamy.
Już osiem godzin od początku operacji. Mój ukochany już wstał i teraz siedzi koło mnie z głową opartą o moją głowę. Lily i Mia klaszczą w swoje dłonie mówiąc przy tym jakiś wierszyk. Effie śpi wtulona w Abernathego. Johanna śpi na podłodze a Susan i Annie uważnie lustrują swoje dłonie.
Z sali operacyjnej wychodzi lekarz. Wszyscy jak na komendę wlepiamy w niego wzrok.
- Operacja Marianne Everdeen się udała. Guz został wycięty, niestety nie udało nam się uratować piersi. Pacjentka zostanie przewieziona na inną salę. Wybudzenie nastąpi jutro. - Mężczyzna uważnie lustruje nasze twarze.
- Czemu dopiero jutro? - Johanna uważnie przygląda się lekarzowi.
- Ponieważ, gdybyśmy ją wybudzili dzisiaj, bardzo bolałaby ją klatka piersiowa która została dopiero co zszyta. Jutro nie powinno już jej tak boleć, oczywiście nie mówię ,że w ogóle nie będzie jej boleć. Każdy gwałtowny ruch może spowodować paraliżujący ból. - Tłumaczy po czym odchodzi.
- Dzięki Bogu - Biegnę do blondyna i rzucam mu się w ramiona.
- Będzie dobrze. - Chłopak czule mnie całuje i mocno przytula.
- Możemy ją zobaczyć? - Pytam. Chcę się w końcu zobaczyć z mamą której zresztą nie widziałam paręnaście godzin.
- Pani Marianne śpi, Niech państwo przyjdą jutro. - Lekarz próbuje nas wyprosić, jednak ja nigdzie się nie wybieram.
- Nie obchodzi mnie ,że jesteś jej lekarzem, mam prawo zobaczyć się ze swoją matką. - Krzyczę na mężczyznę.
- Proszę wyjść bo zawołam ochronę. - Warczy.
- Słuchaj koleś, jak dla mnie możesz być nawet magiczną wróżką znoszącą złote jaja ale do jasnej cholery nie próbuj mnie nawet zdenerwować bo to się dla Ciebie źle skończy. - Johanna staje obok mnie z rękami na biodrach.
- Nie wiem czy Pani widzi ale jest to szpital. Pacjenci są tu bo to by się wyleczyć a do tego jest im potrzebny spokój i cisza która Panie zakłócają. Jutro Pani Everdeen będzie wybudzona i będą państwo mogli ją odwiedzić. - Lekarz jest coraz bardziej zirytowany.
- Nie obchodzi mnie kto tu leży i na co choruje. Masz nas wpuścić do Marianne Everdeen! - Wrzeszczy Johanna. Wbiega ochrona.
- Albo wyjdziecie po dobroci, albo siłą. - Podchodzą do nas powoli.
- Radzę się odsunąć. - Mason przybiera pozycję bojową, podchodzą do nas szybciej gotowy do ataku. Czerwonowłosa i ja rzucamy się na ochroniarzy. Peeta i Haymitch cały czas próbują nas odciągnąć jednak po ciosie Johanny w szczękę Abernathego, wycofał się. Mój ukochany wolał nie mieć bliskiego spotkania z ręką rudowłosej, dlatego on też z tego zrezygnował.
Przychodzi jeszcze więcej ochroniarzy. Jeden z nich chwyta mnie w talii i obezwładnia. Kątem oka dostrzegam ,że drugi ochroniarz robi to samo z Johanną. Zakute w kajdanki zostajemy wyprowadzone ze szpitala. Gdy jesteśmy już przed głównymi drzwiami do owego budynku, rozkuwają nas i wchodzą do środka. Peeta bierze mnie na ręce a Haymitch ciągnie Johanne.
 Idziemy do starego domu Annie. Odeszliśmy już dobry kawał od szpitala jednak Peeta nadal mnie niesie. Johanna idzie z głową spuszczoną w dół.
- Peeta, postawisz mnie już? - Pytam. Blondyn bez słowa stawia mnie na ziemi po czym wpycha ręce głęboko w kieszenie i ze spuszczoną głową idzie przed siebie. Mam wrażenie ,że albo jest smutny albo na mnie zły. Zerkam na Annie która delikatnie wzrusza ramionami. Johanna podnosi głowę i rozgląda się. Jej wzrok pada na blondyna.
- Co Ci się dzieje, Mellark? - Warczy.
- Nic... Mason. - Odpowiada tym samym.
- Po cholerę odciągaliście mnie od tego dryblasa. Gdybyście mnie nie odciągali miałby większe siniaki i może złamałabym mu nos. - Marudzi.
- Przestań wreszcie wyolbrzymiać jaka to jesteś silna. - Chłopak warczy na Johanne. Robię wielkie oczy, dziwiąc się ,że po raz pierwszy odgryzł się czerwonowłosej.
- A ty niby silniejszy. - Biegnie i rzuca się na niego. Bach! Johanna leży na ziemi. Wszyscy patrzymy na blondyna z niedowierzaniem. Jak? Przecież zawsze przegrywał z Johanną.
- Masz szczęście ,że dawałem Ci wygrywać, w końcu dziewczyn się nie bije. - Odwraca się i odchodzi. Pomagam dziewczynie wstać i biegnę za nim.
- Co się dzieje? - Łapię go za ramie i patrzę mu w oczy.
- Mam dosyć tego ,że Johanna cały czas się wywyższa, może i Gale umie pobić ale... - Milknie i idzie przed siebie. Biegnę za nim i łapię go od tyłu.
- Przepraszam. - Szepczę mu do ucha.
- Za co? - Odwraca się i patrzy mi w oczy.
- Za to ,że rzuciłam się na ochroniarzy. - Spuszczam głowę w dół.
- Miałaś prawo się wkurzyć. - Łapie mnie za brodę i czule całuje. Gdy odrywamy się od siebie, mocno go przytulam. Jeszcze przez chwilę jego serce szybko bije co świadczy o jego zdenerwowaniu, jednak już po chwili się uspokaja. W objęciach wracamy do przyjaciół który zostali w tym miejscu w którym ich zostawiliśmy.
- Uspokoiłeś się, narwańcu? - Johanna cedzi przez zaciśnięte zęby.
- Jeszcze trochę i znowu będziesz leżeć. - warczy.
- Peeta, nie. - Łapię go od tyłu za brzuch i szepczę do ucha.
- Możemy iść, zmarzniemy tu. - Annie chichocze. Podziwiam ją za to ,że w trudnych chwilach ona potrafi się uśmiechnąć i pocieszyć.
Wszyscy ruszamy do domu rudowłosej. Nasza atmosfera jest dość napięta, Mason zła na Peete ,że jest słabsza, blondyn zły na czerwonowłosą za to ,że się wywyższa. Jest dosyć nie ciekawie. W ciszy docieramy do domu rudowłosej. Ja i Peeta śpimy na materacu w salonie a Annie i dziewczynki w sypialni. Reszta śpi albo na kanapie albo w pokoju Willa na podłodze. Idziemy spać bez kolacji, w milczeniu.

13 komentarzy:

  1. Super rodział!! Najlepsze dziewczyny �� hahaha ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Extra rozdzial, na miejscu Katniss też bym tak postapila. Weny zycze

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział. Czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział I Love Peeta <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział naprawdę baardzo fajny!
    Katniss i Johanna najlepsze... XD
    Czekam na kolejny rozdział :) i oby był jak najszybciej, a na koniec jak zwykle życzę weny i zapraszam do siebie:
    http://zyciefanny.blogspot.com/
    http://losyfinnickaiannie.blogspot.com/

    Pozdrawiam

    love dream

    OdpowiedzUsuń
  8. Fantastycznie! Naprawdę świetny rozdział. Nie to że nie lubię Johanny ale należało jej się. Zachowuje się jak rozwydrzony dzieciak który wszystko może i umie i nikt go nie może nawet palcem tknąć.
    Weny i pomysłów.
    R.A♥
    katniss-i-peeta-dalsze-losy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham twoje opowiadania <3
    ~Ania

    OdpowiedzUsuń
  10. czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń