Następny rozdział pojawi się jak będą pięć komentarzy.
Burmistrz szeroko się uśmiecha.
- Panno Everdeen, kosogłosie.
- Nie jestem kosogłosem. - Przerywam mu.
- To jest moja propozycja, jak wiesz teraz są fale buntów, Paylor zrzuca na dystrykt trzynasty bomby. - Wyjaśnia.
- Nadal nie rozumiem.
- Ludzie potrzebują motywacji.
- Co ja mam z tym wspólnego?
- Ty dajesz im nadzieje.
- Ja tego nie chce.
- Dajesz im nadzieje na lepsze jutro, wszyscy pójdą za tobą.
- Jaka jest propozycja? - Pytam się ze złością.
- Zostań ponownie kosogłosem. - Błaga burmistrz.
- Nie.
- Panno Everdeen, tylko ty możesz obalić rządy Paylor.
- Ja tego nie chce.
- Kosogłosie, potrzebujemy Cię.
- Nie jestem kosogłosem i nie będę! Ludzie nie potrzebują mnie, sami dobrze wiedzą co robić! - Podnoszę się z krzesła i rękami opieram się o stół.
- Tylko ty możesz obalić rządy Paylor.
- Nie! Może zrobić to każdy! - Wrzeszczę.
- Katniss, jak nie zrobisz tego dla Panem to zrób to dla Pana Mellarka.
- Co on ma z tym wspólnego. - Odpowiadam już spokojnym głosem.
- Jest mieszkańcem Panem, myślę ,że chciałby wrócić do swojego domu. - Wyjaśnia.
Z moich oczu zaczęły płynąć łzy.
- Zgadzam się. - Szepczę.
- Cudownie, jutro około trzynastej polecimy do czwórki nagrywać propagite.
- Mogę już iść? - Pytam
- Tak, do widzenia.
Wychodzę z tego piekielnego biura i kieruję się do windy. Nagle czuje coś mokrego na twarzy. Wycieram się ale tego jest cały czas więcej, to moje łzy. Nie orientuje się kiedy zaczynam płakać. Nie chce być kosogłosem. Moją płacz przerywa informacja która jest puszczana co dziesięć minut. "Wszystkich mieszkańców dystryktu trzynastego prosimy zejść na piętro awaryjne minus jeden. Drzwi zamkną się za dziesięć minut". Z moich ust wydobywa się jedno słowo.. Peeta. Klikam szybko przycisk -1. Podróż windą trwa około pięciu minut. On na pewno tam jest, musi tam być. "Wszystkich mieszkańców dystryktu trzynastego prosimy zejść na piętro awaryjne minus jeden. Drzwi zamkną się za trzy minuty". Przyspieszam, teraz czekają mnie schody. Potykam się, ból jest tak mocny ,że ledwo wstaje. "Wszystkich mieszkańców dystryktu trzynastego prosimy zejść na piętro awaryjne minus jeden. Drzwi zamkną się za minute". Biegnę tak szybko na ile pozwala mi ból. W środku dostrzegam Peete. Biegnę jeszcze szybciej. "Wszystkich mieszkańców dystryktu trzynastego prosimy zejść na piętro awaryjne minus jeden. Drzwi zamkną się za trzydzieści sekund". Dochodzą mnie krzyki.
- Katniss! Katniss! - Krzyczy Peeta.
Słysząc jego głos przyspieszam jeszcze bardziej. Przed oczami mam ciepłe ręce, delikatne usta, cynamonowo - waniliowy zapach. "Wszystkich mieszkańców dystryktu trzynastego prosimy zejść na piętro awaryjne minus jeden. Drzwi zamkną się za dziesięć sekund". Na myśl tego ,że mogę nie zobaczyć mojego Chłopca z chlebem całą noc staram się biec jeszcze szybciej. Jestem już tak blisko drzwi, parę kroków i tam będę. "Wszystkich mieszkańców dystryktu trzynastego prosimy zejść na piętro awaryjne minus jeden. Drzwi zamkną się za pięć sekund". Gdy docierają do mnie te słowa odbijam się. "Drzwi zostały zamknięte". Ląduje na ziemi. Gdy orientuje się ,że drzwi się zamknęły, zaczynam płakać.
- Katniss, już dobrze, jestem tu. - Czuje ciepłe ręce przytulające mnie. Nie chce otwierać oczu, boje się ,że okaże się ,że to moja moja chora wyobraźnia, że ciepłych rąk tak na prawdę nie ma, są po drugiej stronie.
- Peeta? - Udaje mi się wyszeptać.
- Jestem tu, otwórz oczy. - Błaga.
Robię to o co mnie prosił, otwieram oczy. Zatapiam dłoń w jego blond włosach i mocno go przytulam.
- Udało mi się. - Mówię przez płacz.
Peeta podniósł mnie z mokrej ziemi i posadził na łóżku.
- Peeta, musimy porozmawiać. - Zaczynam.
Blondyn siada koło mnie i obejmuje mnie jedną ręką.
- Tęsknisz za domem?
- Tak, chyba jak każdy. Czemu pytasz?
Nie odpowiadam tylko mocniej się w niego wtulam.
- Czego chciał burmistrz. - Pyta troskliwym głosem.
- Chciał żebym była kosogłosem. - Mój głos się łamie.
- P-po co? - Blondyn mnie mocniej przytula.
- Uważa ,że ludzie potrzebują motywacji ,że tylko ja mogę dać im nadzieje i obalić rządy Paylor. - Po moich policzkach spływają łzy.
- Nie zgodziłaś się, prawda?
- Poniekąd nie miałam wyboru.
- Katniss... - Blondyn patrzy na mnie błagalnym wzrokiem.
- Jutro nagrywamy propagite. - Dodaję.
Blondyn czule mnie całuje. Po chwili się od niego oddalam. Patrzy na mnie smutnym wzrokiem.
- Zmęczona jestem. - Wyjaśniam i wstaje z łóżka.
- Katniss, gdzie idziesz? - Pyta blondyn.
- Położyć się. - Odpowiadam.
- Połóż się tu, ja położę się na górze. - Mówi blondyn.
- Masz protezę, jestem pewna ,że zmieścimy się razem na tym łóżku. - Ręką wskazuję na łóżko.
Blondyn kładzie się a ja zaraz po nim. Zasypiamy wtuleni w siebie.
----
Wiem, rozdział krótki, kiepski i za dużo dialogów ale nie wiedziałam jak Katniss ma poinformować Peete o prośbie od burmistrza xd
Wiem, rozdział krótki, kiepski i za dużo dialogów ale nie wiedziałam jak Katniss ma poinformować Peete o prośbie od burmistrza xd
jest ok mnie się podobało :)
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny rozdział ? nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńzajebiste
OdpowiedzUsuńdla mnie super
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać dialogi, więc mi się podoba. Naprawdę super wychodzi ci pisanie
OdpowiedzUsuń:)
Bardzo mi się podobało, czekam z niecierpliwością ;) na kolejny odcinek <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ! Czekam na następny :-)
OdpowiedzUsuńFajny blog czytam go od wczoraj i się zakochałam. Mam nadzieję że jeszcze dzisiaj pojawi się nowy wpis !! Podoba mi się to że Paylor jest ta zła. :P Nie przestawaj pisać !
OdpowiedzUsuń