Następny rozdział pojawi się jak będzie sześć komentarzy.
Perspektywa Peety.
Minęło pół godziny od kiedy Katniss poleciała do dystryktu czwartego nagrywać propagite. Łóżko na którym leże jest bardzo nie wygodne aczkolwiek nie mam ochoty wstawać. Jeżeli wstanę będę musiał iść do burmistrza poznać jego "świetną" propozycję. Szczerze mówiąc nie mam najmniejszej ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Nagle ktoś zaczyna walić w moje drzwi. To przecież oczywiste, zawsze jak chce być sam ktoś musi dotrzymać mi towarzystwa. Podchodzę do drzwi i otwieram. Johanna z zamkniętymi oczami wali pięścią w drzwi. Z daleka wyglądałoby to jakby lunatykowała. Bierze kolejny rozmach i zamiast w drzwi uderza mnie w pierś.
- Johanna, zwariowałaś? - Pytam ze złością.
- Ja zwariowałam?! A kto dał Katniss jechać do czwórki nagrywać propagite?! Ja?! - Wrzeszczy.
- Może wejdziesz, chyba nie wszystkich interesuje nasza kłótnia. - Warczę.
- Już myślałam ,że tego nie zaproponujesz. - Johanna przewraca oczami po czym wchodzi do pokoju.
- Czy to nie dziwne ,że zawsze jak chce być sam ktoś chce dotrzymać mi towarzystwa? - Pytam krzyżując ręce na piersi.
- No popatrz, ja jak kogoś potrzebuje to nigdy nikogo przy mnie nie ma. - Odpowiada przewracając oczami.
Rozsiada się na łóżku zakładając nogi na ścianę.
- Czego chciałaś? - Pytam poirytowany jej zachowaniem.
- Czekaj co ja chciała.. A tak.. Gale jest jednym z żołnierzy którzy polecieli razem z Katniss nagrywać propagite. Jak ty, pół mózgu pomieszany z ciemną masą... Idioto który podobno kocha moją przyjaciółkę, mogłeś pozwolić lecieć jej z tym ścierwem nagrywać propagite?! - Wrzeszczy.
Jej słowa dudnią przez chwile w mojej głowie. Gdy dociera do mnie co ona powiedziała, siadam na kanapie chowając twarz w dłoniach.
- Nie-nie wiedziałem. Jestem idiotą. Ciemną masą, bez mózgiem, idiotą, debilem. - Moje oczy się zaczynają szklić.
- Będziesz tu tak siedział i ryczał? Czy pomożesz mi i Haymitch'owi obmyślić plan jak obalić rządy Paylor? - Johanna jest wyraźnie zła. - Może Cię to pocieszy, Effie poleciała razem z Katniss na wypadek gdyby jej się tapeta rozmazała.
- Chociaż tyle dobrego, gdzie jest Haymitch? - Pytam już normalnie siedząc.
- Pan "Och jaki ja biedny, nie mogę tu pić, zemszczę się na Paylor" - Mówi udając Haymitcha - siedzi w swoim pokoju.
Wstaję z łóżka i idę w kierunku drzwi.
- Gdzie ty idziesz? - Wrzeszczy Johanna.
- Tam gdzie mieliśmy iść, do Haymitcha.
- To może na mnie łaskawie poczekasz? - Wrzeszczy.
Staje i czekam aż Johanna tu przyjdzie. Idzie bardzo wolno, widać nie spieszy się jej.
- Może łaskawie byś przyspieszyła tępo? - Warczę.
Johanna nie zmienia tępa więc ja nie zwracam na nią uwagi i idę do pokoju Haymitcha. Gdy dochodzę do pokoju byłego mentora słyszę głośne krzyki a zaraz po nim głos Johanny.
- Oj, biedny Haymitch'ek nie ma bimbru. - Johanna chichra się pod nosem.
Otwieram drzwi i wchodzę do środka.
- Oo, nasz kochany blondynek zaszczycił nas swoją obecnością. - Warczy Haymitch. - Czemu jej nie powstrzymałeś?! Teraz jest z Gale'm w czwórce i nagrywają propagite! Peeta ty naprawdę jesteś głupi. - Ostatnie zdanie szepcze.
- Dowiedziałem się niecałe dziesięć minut o tym z kim tam jest. A co to tego ostatniego zdania, ja to wiem, nie musicie mi o tym cały czas przypominać.
- Nie interesuje Cię z kim i gdzie jest twoja narzeczona? - Pyta zdenerwowany Haymitch.
- Jaka narzeczona? Przecież Katniss mi nic nie mó... Ej no... No super, jak zawsze dowiaduje się ostatnia. Ale przynajmniej się dowiedziałam bo znając Ciebie ,Peeta to byś mi nic nie powiedział a Katniss... ona też mi nic nie mówi. - Johanna chodzi w kółko po pokoju zdenerwowana.
- Nie było kiedy, zaraz po oświadczynach Katniss zamieszkała u mnie a potem miały być Głodowe Igrzyska. - Wyjaśniam.
- Ooo Katniss u Ciebie zamieszkała. Tego też nie wiedziałam. - Wrzeszczy.
- Jeżeli Cię to pocieszy to Effie i Annie też nie wiedzą.
- Dobra, nie kłóćcie się, mamy lepsze rzeczy do omówienia. - Zaczyna Haymitch. - Wiem jak obalić rządy Paylor.
- Jak? - Mówimy jednocześnie.
- Tego jeszcze nie wiem ale mam pomysł. - Mówi Haymitch.
- Ale przed chwilą mówiłeś ,że... eh ty stary pijaku. - Warczy Johanna.
- Można by było polecieć do Kapitolu. - Wyjaśnia.
- Po co? By nas znalazła i zabiła? - Johanna wybucha.
- Nie, wtedy można by było jej zagrozić. Chyba nie jest taką bezduszną duszą ,żeby go nie ratować. - Ponownie wyjaśnia.
- Kogo? - Pytam.
- Peeta, ty naprawdę jesteś kretynem. Ona ma dziecko, dwuletnie dziecko. - Krzyczy Jo.
- Chcecie je zabić?! Broniliście dwudziestu sześciu dzieci by zabić kolejne?! - Wrzeszczę.
- Peeta bez mózg, widzisz jak to pasuje? Nie chcemy go zabijać, kretynie. Chcemy zagrozić jej ,że go zabijemy, warunkiem by było to ,że wyparłaby się swojej władzy. - Johanna już nawet nie próbuje kryć swojej złości.
- A jak wyprze się swojej władzy to co? Puścimy ją do domu i założy sobie szczęśliwą rodzinkę? - Pytam z irytacją.
- Kretynie!! Będzie gniła w więzieniu a jak tylko ucieknie to już tam nigdy nie wróci i będzie gniła w grobie. - Krzyczy Johanna.
Rozmowa z burmistrzem! Miałem dziś spotkać się z burmistrzem!
---
Jak piszecie komentarze to prosiłabym o podpisywanie się. Wiem, rozdział kiepsko wyszedł a szczególnie końcówka, następny rozdział postaram się zrobić o wiele lepszy.
- Nie było kiedy, zaraz po oświadczynach Katniss zamieszkała u mnie a potem miały być Głodowe Igrzyska. - Wyjaśniam.
- Ooo Katniss u Ciebie zamieszkała. Tego też nie wiedziałam. - Wrzeszczy.
- Jeżeli Cię to pocieszy to Effie i Annie też nie wiedzą.
- Dobra, nie kłóćcie się, mamy lepsze rzeczy do omówienia. - Zaczyna Haymitch. - Wiem jak obalić rządy Paylor.
- Jak? - Mówimy jednocześnie.
- Tego jeszcze nie wiem ale mam pomysł. - Mówi Haymitch.
- Ale przed chwilą mówiłeś ,że... eh ty stary pijaku. - Warczy Johanna.
- Można by było polecieć do Kapitolu. - Wyjaśnia.
- Po co? By nas znalazła i zabiła? - Johanna wybucha.
- Nie, wtedy można by było jej zagrozić. Chyba nie jest taką bezduszną duszą ,żeby go nie ratować. - Ponownie wyjaśnia.
- Kogo? - Pytam.
- Peeta, ty naprawdę jesteś kretynem. Ona ma dziecko, dwuletnie dziecko. - Krzyczy Jo.
- Chcecie je zabić?! Broniliście dwudziestu sześciu dzieci by zabić kolejne?! - Wrzeszczę.
- Peeta bez mózg, widzisz jak to pasuje? Nie chcemy go zabijać, kretynie. Chcemy zagrozić jej ,że go zabijemy, warunkiem by było to ,że wyparłaby się swojej władzy. - Johanna już nawet nie próbuje kryć swojej złości.
- A jak wyprze się swojej władzy to co? Puścimy ją do domu i założy sobie szczęśliwą rodzinkę? - Pytam z irytacją.
- Kretynie!! Będzie gniła w więzieniu a jak tylko ucieknie to już tam nigdy nie wróci i będzie gniła w grobie. - Krzyczy Johanna.
Rozmowa z burmistrzem! Miałem dziś spotkać się z burmistrzem!
---
Jak piszecie komentarze to prosiłabym o podpisywanie się. Wiem, rozdział kiepsko wyszedł a szczególnie końcówka, następny rozdział postaram się zrobić o wiele lepszy.
Ten blog jest super. Nie moge się doczekać kolejnego rozdziału, cały ranek tylko siedzę i czekam aż pojawi się kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńRewelacyjne czekam na dalsze losy rozdział rewelacyjny o tym kim jestem dowiesz się na fb.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuń~ ania :D
OMG !! Czekam na kolejny !
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny, tylko Jo chyba za dużo krzyczy, chociaż właśnie ma chyba taką naturę.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział
Ten rozdział był świetny! Codziennie czekam, aż pojawi się nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuń~ika
Jestem ciekawa jak będzie wyglądać rozmowa Katniss i Gale'a o ile taka się pojawi .
OdpowiedzUsuń