poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 18 "Propagita"

Następny rozdział pojawi się jak będzie pięć komentarzy.
Jestem w dużym szarym pokoju. Nie ma w nim nic ani nikogo oprócz mnie i krzesła. Słyszę pikanie zegara choć go tu nie ma. Po chwili słyszę również krzyki które cały czas się nasilają. Boje się. Krzyki nagle ucichają a drzwi od pomieszczenia w którym się znajduje, otwierają. Dwie osoby ciągną jedną. Clove i Cato ciągną Peete. Nagle czas staje, wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. Podbiegam do ukochanego który jest cały w krwi i mierzę puls. Gdy go nie wyczuwam staram się przypomnieć akcję ratunkową wykonaną przed Finnicka. Cholera, nie działa! Zaczynam płakać. Po chwili łzy zmieniają się w krew. Nic nie widzę. Czuje coś metalowego, zimnego przy szyi. Udaje mi się przetrzeć oczy. W mojej szyi znajduje się nóż. Wyciągam go i syknęłam z bólu. Clove zaczęła się złowieszczo śmiać a Cato wbił mi ostrze w brzuch. 
- Już za chwile dołączysz do kochasia. - Clove się zaśmiała i wbiła mi nóż w plecy. Upadam na podłogę a cały świat zaczyna się kręcić. Całe życie miga mi przed oczami. Narodziny Prim, pierwsze polowanie wraz z tatą, jego śmierć, polowania z Gale'em, Dożynki na których wylosowano moją młodszą siostrzyczkę, pierwsze igrzyska, drugie igrzyska, trzynastka. 
Już nic nie czuje. 
~*~ 
Budzę się cała mokra. Jeszcze przez parę minut moje serce bije bardzo szybko. Rozglądam się nerwowo po pomieszczeniu, nikogo nie ma. Czuję coś ciepłego na plecach. Odwracam się i zauważam śpiącego Peete. Włosy opadają mu na czoło dzięki czemu wygląda jak mały chłopiec. Odruchowo odgarniam mu włosy z czoła. Już po chwili błękitno-niebieskie oczy się we mnie wpatrują. Automatycznie kąciki moich ust się układają w uśmiech który blondyn odwzajemnia. Przytuleni do siebie cieszymy się swoją obecnością. Wiemy ,że swoją obecnością nie będziemy mogli cieszyć się długo ,ponieważ dziś będę musiała lecieć do czwórki nagrywać propagite. Ciężkie buty maszerują po pomieszczeniu. Chcąc skryć się przed całym światem, mocniej się wtuliłam do mego ukochanego. Nic nie mówiliśmy by nie zostać zauważonymi. Gdy ciężkie buty stanęły, wiedziałam ,że nas znalazły. Z trudem odwróciłam głowę ku mężczyźnie. Wyraz twarzy nie wskazywał nic dobrego. 
- Panno Everdeen, za godzinę leci pani do dystryktu czwartego nagrywać propagite. Burmistrz ma pani strój kosogłosa a pani Trinket zajmie się fryzurą oraz makijażem. Za pół godzimy ma się Pani stawić w pokoju Pani Trinket oraz Pana Abernathy . - wyjaśnia
- Podczas kręcenia propagity będzie mi mógł towarzyszyć Peeta? - Pytam z nadzieją.
- Nie, Pan Mellark za pół godziny ma się stawić w gabinecie burmistrza.
- Po co? - Wydukał Peeta. 
- Ma dla Pana propozycje. - Wyjaśnia.
- Taką świetną jak propozycja dla Katniss? - Syknął Peeta
Mężczyzna nie wykrył sarkazmu.
- Lepsza. - Mężczyzna się uśmiechnął.
- Może nas Pan zostawić samych? - Pytam. 
- Naturalnie. - Odpowiedział po czym odszedł.
Mocno wtuliłam się w silne ramiona Peety. Po chwili blondyn się ode mnie odsunął i wstał. Zdziwiona również wstałam a on złapał mnie za dłoń. Razem wychodzimy z tego okropnego pomieszczenia. 
~*~
Wybija godzina tortur, godzina makijażu, fryzur i stroju. Z Peetą leżymy wtuleni w siebie w naszym pokoju. O wiele bardziej wolałabym zostać w z nim niż z Effie. 
- Kochanie, jak to wszystko się skończy, wyjedźmy gdzieś np. do czwórki. - Mówi błagalnym głosem. 
- Chętnie. - Uśmiecham się.
Naszą rozmowę przerywa pukanie do drzwi. Z niechęcią wstaję i otwieram drzwi. 
- Katniss!! Wiesz która godzina?! Zaraz lecisz nagrywać propagite a ty nawet umalowana nie jesteś!! - Piszczy Effie.
- Z tego co mi wiadomo ty masz się zająć moim makijażem i fryzurą, a strój jest u burmistrza. - Przewracam oczami. - A godzina... dziesiąta dwadzieścia pięć czyli mam jeszcze pięć minut. 
- Pięć minut w te czy wewte. - Piszczy Effie po czym ciągnie mnie do wyjścia. Nie zdążam nawet pożegnać się z Peetą. Gdy Trinket w końcu mnie puszcza jesteśmy w jej pokoju. Z końca pokoju na środek przyciągnęła fotel. Od razu wiem o co jej chodzi, mam tam usiąść. Effie podchodzi do dużej torby i zaczyna w niej grzebać. 
- Effie, co ty trzymasz w tej torbie? - Pytam.
- Kosmetyki - Odpowiada.
- Ale to torba podróżna. 
- Kochana, to nawet nie jest połowa moich kosmetyków. - Odwraca się w moją stronę i uśmiecha. - W domu mam dwie komody oraz dużą półkę. 
- Po co ci tego tyle? 
- Musze się czymś malować. - Odpowiada z szerokim uśmiechem.
Zanim zdążę zadać kolejne czuję coś zimnego, mokrego, lepkiego. 
- Co to? - Pytam z obrzydzeniem. 
- Podkład. - Odpowiada z uśmiechem.
- Dużo mi to wyjaśnia. - Odpowiadam z ironią.
Po dwudziestu minutach mój makijaż był gotowy. Effie podaje mi lustro. Myślałam ,że będę wyglądała jak plastik ale o dziwo tak nie było. Miałam lekko zmatowioną skórę, cienie w kolorze cielistym, delikatną brązową kreskę na oczach oraz błyszczyk oraz róż który miał ocieplić moją twarz. Makijaż był bardzo delikatny. Nie wydaje mi się by pasował do "stroju kosogłosa". Trinket z szafy wyciąga małe pudełeczko i mi je podaje z uśmiechem od ucha do ucha. Ze zdziwieniem je otwieram. Moim oczom ukazuje się broszka kosogłosa. Najdelikatniej jak tylko potrafię wyciągam ją z pudełka.
- Effie, to jest... - Z zachwytu zabrakło mi słów.
Trinket podchodzi do mnie i delikatnie przytula. 
- Dziękuje. - Moje oczy zaczęły się szklić.
Effie szybko podbiega do szafki i wyciąga z niej chusteczkę. 
- Nie próbuj nawet płakać, zniszczysz moje dzieło. - Szeroko się uśmiecha po czym podaje mi chusteczkę. - Teraz czas na strój. Podchodzi do szafy i wyciąga z niej duże pudełko. Niemalże do mnie podbiega. 
- To prezent od Cinny który już bardzo dobrze znasz. - Oczy drobnej kobiety zaczynają się szklić. 
Delikatnie otwieram pudełko w którym spoczywa czarny strój. 
- Idź teraz się przebrać, za dziesięć minut lecimy. 
- Jak to lecimy, lecisz z nami? - Pytam z nadzieją w głosie. Effie to byłaby jedyna osoba którą tam znam.
- Tak. - Odpowiada z uśmiechem. 
Bez zastanowienia rzucam się jej na szyję. 
- Ja ci zaraz normalnie coś zrobię, nie dość ,że ci się rozmaże makijaż to jeszcze się spóźnimy. - Mówi z udawaną wściekłością.
Bez słowa poszłam założyć strój. 
---
Chcecie następny rozdział z perspektywy Peety czy Katniss? 
Katniss będzie nagrywać propagitę a Peeta dostanie propozycje od burmistrza. To nie spoiler, te informacje są w tym rozdziale xd



10 komentarzy:

  1. super, czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Następny niech będzie z Peety bo to co robić będzie Katniss jest nudne a chce wiedzieć jakką propozycje dostanie Peeta ( Dodaj ten rozdział jeszcze dzisiaj prooosze) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa jaką propozycję dostanie Peeta: ) rozdział świetny! !

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chcę zobaczyć rozdział z perspektywy Peety :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z resztą; jestem ciekawa tej propozycji

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam pytanie czy dałoby się dodawać po dwa rozdziały np.: rano i wieczorem? Jeśli tak to świetnie , bo blog jest cudowny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może udałoby mi się wstawiać dwa posty dziennie po 9.08 :)

      Usuń
    2. Ooo to świetnie już się cieszę!

      Usuń
  7. Niech połowa będzie od Peety a druga od Katniss. Będziemy wiedzieć więcej w krótszym czasie.

    OdpowiedzUsuń