czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział 21 "Kamera"

Następny rozdział pojawi się jak będzie pięć komentarzy.
Czeka nas długa podróż do Kapitolu. Nie wiem czemu się zgodziłam, byłam głupia. Zrobili mnie na plastik, tak jakbym szła na paradę trybutów a nie na wojnę. Mam na sobie tone makijażu. Moja skóra na twarzy jest zmatowiona, na powiekach mam czarny cień oraz czarne, grube kreski. Rzęsy są sztuczne, długie, gęste i czarne. Na ustach mam bordową szminkę. Wyglądam bardzo nienaturalnie. Już rozumiem taktykę Effie. Wyglądam tak okropnie ,że wszyscy padną ze śmiechu a w tedy ja będę mogła spokojnie przejść. Wkradamy się do domu Paylor a nie na pokaz mody. Effie upiera się ,że muszę wyglądać pięknie na wypadek gdyby były tam kamery. Zostały jeszcze dwie długie godziny lotu, jak zawsze sprawę uratował Beetee. Okazało się ,że ma własny, mały poduszkowiec. Miał też broń, trzy pistolety, łuk i siekierę. Beetee będzie obserwował całą akcje z góry by w każdym momencie mógł nas stamtąd zabrać. Ta akcja jest... nigdy bym nie pomyślała ,że będę się włamywać do cudzego domu i uprowadzać z niego męża i dziecko. Na szczęście jest ze mną Peeta i Johanna. Johanna będzie wstanie wydrapać paskudne oczy Paylor a Peeta będzie mnie odciągać od Paylor żebym jej nie zabiła. Chociaż nie, Peeta będzie trzymać Paylor żeby nie uciekła a ja i Johanna będziemy zadawać jej ból. Taki ból jaki miałyby te dzieci na arenie, taki ból jaki miałyby rodziny po stracie swoich dzieci. Zrobię wszystko by wyrzekła się swojej posady. 
- O czym myślisz? - Peeta szepcze mi do ucha.
- O tym czemu się zgodziłam wkraść się do domu Paylor i uprowadzić z niego jej dziecko i męża. Nie znalazłam powodu. - Odpowiadam zgodnie z prawdą.
Peeta obejmuje mnie jedną ręką a ja wtulam się w niego. 
- Nawet tu musicie się obściskiwać? - Johanna obraca oczami. 
~*~
Poduszkowiec ląduje na dachu Paylor. Wszystkie światła w jej domu są pogaszone więc pewnie śpi. Najciszej jak potrafimy otwieramy okno na poddaszu i wchodzimy przez nie. Naszym oczom ukazuje się różowy pokój z dużą ilością zabawek oraz łóżeczkiem dla dziecka. Paylor jest naprawdę głupia. Dała dziecku pokój na poddaszu wiedząc ,że połowa Panem jej nienawidzi i może spróbować to dziecko uprowadzić. 
- I to już? To jest ten pokój dziecka? - Szepcze Johanna.
- Najwidoczniej. - Szepczę Peeta. 
- Mamy je teraz uprowadzić? - Pytam.
- Weźmy je na ręce i pójdźmy do pokoju Paylor. - Wyjaśnia Haymitch.
Johanna wykonuje polecenie i bierze Blane na ręce. Najciszej jak potrafię otwieram drzwi i patrzę czy nikt nie idzie. Wychodzimy i po cichu szukamy sypialni Paylor i jej męża. Ten dom ma z cztery piętra ale chyba "Pani Prezydent" nie jest na tyle głupia by mieć sypialnie na dole a dziecko samo na górze. Chociaż już we wszystko uwierzę. Peeta z drugiego końca korytarza macha ręką. Na palcach podchodzę do blondyna. Lata polowań w lesie się na coś przydały. Peeta znalazł sypialnie Paylor. Haymitch wchodzi do jej sypialni, zatyka usta jej męża i podnosi go z łóżka stając z nim przy drzwiach. Paylor szybko się budzi i krzyczy z przerażenia. 
- Zostawcie mnie i moją rodzinę w spokoju! - Wrzeszczy.
- Dobrze, jak tylko wyrzekniesz się swojej posady. - Krzyczy Johanna
- A jak się nie zgodzę? - Mówi Paylor spokojnym głosem.
Słysząc te słowa coś się we mnie gotuje. Haymitch wyjmuje pistolet i przystawia go do skroni jej męża. Paylor natychmiast poważnieje.
- Jeżeli się nie zgodzisz, poczujesz to co poczułyby rodzice dzieci które zostały wylosowane na igrzyskach. - Odpowiadam
- Kiedy mam to zrobić? - Pyta.
- Choćby teraz. - Odpowiada jej Johanna i z kieszeni wyjmuje małą kamerę. - Możesz zaczynać. - Dodaje po czym włącza kamerę. 
- Drodzy mieszkańcy Panem. Chciałam was przeprosić za moje złe decyzje. Dzisiaj czwórka osób uświadomiła mi co czułyby rodziny których dzieci zostały wylosowane na tegorocznych Głodowych Igrzyskach dlatego dziś, w tej chwili wyrzekam się posady prezydenta Panem. Mam nadzieje ,że rodziny tegorocznych trybutów wybaczą mi kiedyś moje wybory. Dziękuje za wysłuchanie. - Mówi Paylor smutnym głosem. 
- My też dziękujemy, dziś około dwunastej na informacja pojawi się na każdym telewizorze w Panem. - Odpowiada z ironicznym uśmiechem Johanna.
- A teraz oddajcie mi moje dziecko i męża i się wynoście. - Warczy.
Wykonujemy polecenie i idziemy do poduszkowca. Myślałam ,że będzie o wiele trudniej ,że Paylor nie odpuści i nie będzie jej obchodzić czy jej rodzina umrze czy nie. Myślałam ,że nie ma serca ale się pomyliłam. Teraz w mojej głowie jest jedno pytanie "Kto?". Paylor nie jest już prezydentem więc Panem potrzebuje nowego. 
-------------
Wolicie krótkie czy długie rozdziały? :)

9 komentarzy:

  1. Długie, było by najlepiej. Jak zwykle super. Buziaczki
    -Emilka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wolę długie.Ten rozdział był spoko ,ale zdziwiło mnie to jak łatwo Paylor szybko sie poddała. Myślałam ,że będzie wiecej akcji.Ogólnie rozdział fajny:)
    ~ika

    OdpowiedzUsuń
  3. Wole długie rozdziały. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Wole długie rozdziały. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  5. Wole długie rozdziały. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. Długie lepsze :* nie moge sie doczekać następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Długie lepsze :* nie moge sie doczekać następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Dużo lepsze niż ostanie 5 rozdziałów ale nie spodziewałąm się że tak szybko zrzeknie sie tej posady. Czekam na następny rozdziałą mam nadzieje ze będzie tak dobry jak ten dzisiejszy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Długie najlepsze, czekam na następny

    OdpowiedzUsuń