poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział 25 "Peter"

Budzi mnie pukanie... walenie w nasze drzwi. Z trudem wychodzę z cieplutkiej pierzyny, zakładam szlafrok i otwieram drzwi. Johanna ubrana w czarne obcisłe spodnie i biały sweter stoi z kubkiem w ręce. 
- Mam dla do was parę pytań i informacji. - Zaczyna Jo.
- Ym, cześć. - Odpowiadam z uniesionymi brwiami.
Mason wchodzi do naszego pokoju i zajmuje miejsce na fotelu. Czekam na te informacje i pytania od Jo ale ona nie zaczyna. Johanna wstaje, podchodzi do łóżka i zawartość kubka (woda) wylewa na Peete. Mój narzeczony budzi się od razu, wymachując rękami i nerwowo rozglądając się po pokoju mówi: 
- Johanna, zwariowałaś?! - Krzyczy.
Postanawiam zostawić ich samych i idę do łazienki po ręcznik. 
- Katniss, a ty gdzie pełźniesz?! Jednego obudzę to drugie ucieka... super. - Mówi Jo.
- Po ręcznik chyba ,że ty chcesz mu wynagrodzić mokrą twarz i włosy. 
- Pośpiesz się. - Syczy.
Wchodzę do łazienki i zaczynam poszukiwanie ręcznika. Z tego co pamiętam powinny być w szafce. Podchodzę do szafki i otwieram. Tak jak myślałam są w niej ręczniki. Biorę jeden i wracam do sypialni. 
 Wchodzę do pokoju i podaję Peecie ręcznik.
- Najpierw pytania czy informacje? - Pyta Jo.
Patrzę na Peete po czym odpowiadam:
- Pytania. 
Johanna stawia kubek na szafce nocnej i siada na fotelu.
- Co u was w salonie robi Gale a w MOIM pokoju trójka dzieci? 
- Po pierwsze to nie twój pokój tylko pokój gościnny. po drugie te dzieci to rodzeństwo Gale a po trzecie, to co robimy, gdzie i z kim nie powinno Cię interesować. - Cedzi Peeta. 
Jo patrzy przez chwilę na Peete zabójczym wzrokiem. Postanawiam to przerwać i siadam koło Peety.
- Kretynie, jak wyglądała twoja mama? - Pyta.
Mój narzeczony patrzy chwilę na mnie, żeby dodać mu otuchy splatam nasze palce.
- Chuda blondynka, niska. - Odpowiada.
Moja przyjaciółka chwilę się zastanawia.
- Kobieta od której Haymitch kupował alkohol była podobna do twojej matki. Jest w dwunastce, prowadzi piekarnie wraz z dwójką swoich dzieci i mężem. Wszyscy mówią na nią Pani Mellark więc zgaduje ,że to twoja rodzina. - Mówi na jednym oddechu jakby nie chciała by ktoś jej przerwał. 
Peeta mocniej ściska moją rękę.
- Ale ona... oni przecież... - Blondyn chyba pierwszy raz się jąka.
Johanna widząc bladą twarz Peety zaczyna się śmiać. Po chwili spada z fotelu na podłogę nadal się śmiejąc. 
- Johanno, pójdziesz po szklankę wody, proszę? - Mówię.
Jo kiwa potakująco głową i wstaję z podłogi. Patrząc w naszą stronę wybucha jeszcze większym śmiechem i wierzchem dłoni wyciera łzy. 
~*~
Tak oto skończyły się nasze "Wakacje". Siedzimy w poduszkowcu od dwóch godzin. Zabije kiedyś Jo, mieliśmy odpocząć, odstresować się a tym czasem lecimy na spotkanie z matką Peety.
Gale, Rory, Posy i Vick siedzą na kanapie obok mnie i Peety. Mój narzeczony śpi z głową na moich udach, Posy wtuliła się w moją rękę a Rory siedzi na podłodze opierając głowę o moje kolana. Johanna leży na fotelu z nogami na podłokietnikach, patrzy w moją stronę i się chichra. To będzie długi lot.

Budzi mnie coś mokrego. Otwieram oczy i widzę Johannę z kubkiem w ręce.
- Widzę ,że polubiłaś wodę. - Cedzę przez zaciśnięte zęby.
Jo szyderczo się uśmiecha i resztę wody wylewa na Peete. 
- Johanna, dla Ciebie powinni zrobić jakieś święto lania wodą. - Mówię.
Przez moją przyjaciółkę jestem cała mokra.
- Zaraz lądujemy. - Mówi z uśmiechem.
- Jo, dzisiaj śpisz u nas, tak? - Pytam.
- No. - Odpowiada z uśmiechem.
Naszą rozmowę przerywa lądowanie. Johanna z uśmiechem wybiega z poduszkowca. Zachowuje się zupełnie inaczej, jest szczęśliwa. Są dwie opcje, albo piła alkohol albo się zakochała. Osobiście wolę drugą opcje. Razem z Peetą i dziećmi opuszczamy poduszkowiec, Gale powiedział ,że musi coś załatwić w trzynastce i przyjedzie za parę dni. 
Gdy przekraczamy Wioskę Zwycięzców ktoś biegnie za nami. Odruchowo się zatrzymujemy.
- Peeta, Bracie! - Woła mężczyzna.
- To mój bra... brat. - Wyjaśnia Peeta. 
Brat Peety podbiega do nas i mocno przytula Peete. 
- Katniss? - Jego brat unosi brwi i na mnie patrzy.
- Tak, a ty jesteś... 
- Peter, starszy, przystojniejszy, inteligentniejszy brat Peety. - Mówi z szerokim uśmiechem. - Nawet nie wiesz jak głośno było o tobie u nas w domu parę lat temu. "Katniss jest taka piękna", "Spojrzała na mnie", "Uśmiechnęła się" - Przedrzeźnia Peete.
Z uśmiechem zerkam w stronę mojego narzeczonego. Na jego policzki wkradł się rumieniec.
- Może wejdziemy do domu? Trochę zimno jest. - Mówię z uśmiechem. 
Peter i Peeta patrzą chwile na mnie po czym idą w kierunku naszego domu. 
Już po chwili jesteśmy w naszym domu. 
Peeta poszedł zrobić herbatę a ja z Peterem czekamy w salonie.
- Taka piękna kobieta związała się z moim bratem, ten to ma szczęście. - Mówi z szerokim uśmiechem. - Cała szkoła była w tobie zakochana a ty wybrałaś Peete Mellarka, syna piekarza.
- Raczej cała szkoła była zakochana w Peecie a on wybrał dziewczynę ze Złożyska. - Uśmiecham się.
Do pokoju wchodzi Peeta z herbatą. 
- Ten wianuszek dziewczyn chodził za Jerrym. - Odpowiada całując mnie w policzek.
--------
Następny rozdział będzie jutro około 13.00 - 14.00. 


4 komentarze:

  1. Kolejny świetny rozdział.Miałam łzy w oczach jak przeczytałam że rodzina Peety żyje. Mam nadzieję że będzie więcej dobrych wiadomości. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Naprawdę jest coraz lepiej! Najpierw myślałam ,że Peter będzie chłopakiem Jo:)
    ~ ika

    OdpowiedzUsuń