niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 31 "Zakupy."

Zostało parę godzin do wyborów. Z tego co mi wiadomo Haymitch konkuruje z Gale'm. Moim zdaniem jest jasne kto zwycięży. No przepraszam bardzo taki ktoś jak Gale miałby być prezydentem? Już sobie to wyobrażam Peeta Mellark skazany na śmierć, Katniss Everdeen żoną prezydenta, Johanna Mason w więzieniu za pobicie, Haymitch Abernathy skazany za picie. Głodowe igrzyska by powróciły a pociąg między dystryktami byłby zawieszony.
Zrobię wszystko żeby wygrał Haymitch.
Siedzę na kanapie i oglądam telewizje. Teraz jest głośno o tych wyborach.
- Głodna? - Pyta Peeta i całuje mnie w kark.
- Tak. - Odwracam głowę i całuję go w policzek.
Wstaję i razem idziemy do kuchni. W tym domu przerażająca jest ilość telewizorów. W salonie jest telewizor w kuchni też i jeszcze w sypialni. Najśmieszniejsze jest to ,że kuchnia i salon są połączone. Już sobie wyobrażam rachunek za prąd. Niby mamy dużo pieniędzy ale coś czuje ,że w tym domu szybko zbankrutujemy. Jak tylko ten cały cyrk się skończy poszukam nowego mieszkania.
- Dzisiaj przyjeżdża Effie. Ma Cię umalować i wybrać sukienkę.
- Ale przecież... serio muszę ubierać się jak pajac? - Pytam.
- Tak ale ja też nie będę mieć łatwo. Za parę godzin przyjedzie Peter z Johanną.
- Peter z Johanną? Czy ja o czymś nie wiem? - Pytam z szerokim uśmiechem.
Johanna Mason i chłopak to nowość.
- Z tego co mi wiadomo to nie. Peter mówi ,że jej się podoba ale woli nie zadzierać z Johanna. - Wyjaśnia.
- Znając życie Jo będzie chciała pomóc Effie w wyborze sukienki, makijażu więc może uda mi się coś z niej wyciągnąć poza tym Effie sama musi jakoś wyglądać może pomoże. Effie Trinket - Pierwsza dama. Pasuje.
- Taak. Już sobie wyobrażam. Haymitchu musisz wybrać czy papier toaletowy musi być dwuwarstwowy czy jednowarstwowy, ma być w pieski czy kotki? - Peeta udaje Effie. Wychodzi mu to tak dobrze ,że wybuchamy śmiechem.
Naszą rozmowę przerywa pukanie do drzwi. W dobrym humorze wstaję i podchodzę do drzwi. Tak jak zapowiadał Peeta przyjechał Peter i Johanna tylko parę godzin wcześniej.
- Peter, Johanna Cześć! - Mocno ściskam brata Peety a potem Johannę.
- Cześć Katniss. Witaj Peeta. - Mówi Jo. - A teraz ty. - Palcem wskazuje na mnie. - Idziesz ze mną na zakupy. Effie i Mia czekają na nas w parku.
- Mia idzie z nami? - Chcę się upewnić.
- A co myślałaś? W końcu będzie córką prezydenta. - Jo zaczyna się śmiać. - Ty na prawdę chcesz wyjść tak na ulicę? - Pyta.
- Tak, przecież jeszcze nie ma wyborów.
- Głupoty gadasz, chodź. - Chwyta mnie za rękę i ciągnie do sypialni.
Każe usiąść mi na łóżku a sama podchodzi do szafy. Nie zdążyłam jeszcze dobrze się rozpakować a już wszystko leży na ziemi.
- Ty naprawdę nic w tej szafie nie masz? Stare potarte spodnie, rozciągnięte bluzki, swetry.
Z szafy wyjmuje koronkową bieliznę w kolorze czerwonym.
- Ty naprawdę to nosić? - Dziewczyna wybucha śmiechem a ja czuję ,że się rumienie. - Myślałam ,że ty nigdy nie założysz takiej odważnej bielizny. Dobra ciemna maso, przyznaję sprzeciwiłaś się Snowowi ale taka bielizna i ty? - Dziewczyna krztusi się śmiechem.
Z szafy wyjmuje miętowe, obcisłe spodnie i biały sweter.
- Masz. - Rzuca we mnie. - To chyba twoje jedyne normalne ciuchy a teraz idź się przebież i pomaluj rzęsy.
- Nic nie będę malować. Nie idę na pokaz mody. - Syczę. Nienawidzę jak ktoś mi każe się umalować.
- Dobra, ale masz się w to ubrać.
Idę do łazienki, przebieram się, czeszę. Włosy związuje w luźny warkocz. Najchętniej ubrałabym dresy i została w domu razem z Peetą. On ma o tyle łatwo ,że nie musi przymierzać setek sukienek i butów i wybrać tylko jedną.
Wychodzę z łazienki i idę do salonu. Na kanapie siedzi Johanna, Peter i Peeta i głośno się śmieją.
- Ominęło mnie coś? - Pytam z uśmiechem.
- Nie a teraz idziemy, nie ma czasu. - Jo podchodzi do mnie, łapie za rękę i ciągnie do drzwi.
Ubieram buty i wychodzimy. Droga do parku zajmuje nam dobre dwadzieścia minut. Effie i Mia siedzą na ławce. Trinket poprawia córce bluzkę.
- Katniss! - Krzyczy dziewczynka i mocno mnie przytula.
- Witaj robaczku. - Ciepło się do niej uśmiecham.
- A z ciocią Johanna się nie przywitasz. - Jo udaje obrażoną.
Dziewczynka do niej podbiega i mocno przytula.
- Idziemy? - Pyta Effie.
- Idziemy. - Odpowiadam.
Godziny tortur się zaczęły. Najpierw idziemy do centrum handlowego kupić sukienki a potem do jakiejś restauracji na obiad. Effie ma wszystko zapisane w swoim grafiku. Od dwunastej do osiemnastej zakupy, od osiemnastej trzydzieści do dziewiętnastej obiad. Ciekawe czy jak rodziła Mie też zapisała sobie w grafiku o której ma zacząć porób a o której skończyć.
----
Rozdział jutro około 16.00.

3 komentarze:

  1. Bardzo fajny rozdział , taki rodzinny:)
    ~ ika

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się jeden z najlepszych. Czekam na rozdział w którym okaże się kto zostanie prezydentem Kraju.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny rozdział.Widać że Joanna zaczyna się zmieniać na normalną kobietę. ;-) :-D :-D

    OdpowiedzUsuń