Następny rozdział pojawi się jak będzie sześć komentarzy.
Oczami Katniss
Gale bez gipsu stoi przed nami z pistoletem i nożem w ręce. Blokuje drzwi od łazienki, dlatego jesteśmy "uwięzieni" z rysiem. Jeden niewłaściwy ruch i będziemy martwi. Sytuacja bez wyjścia - nie możemy tak stać w nieskończoność ale jak się ruszymy on naciśnie spust.
- Mellark. masz minute... nie, nie będę taki łaskawy. Masz pół minuty aby pożegnać się z Kotną. - Gale cedzi przez zaciśnięte zęby.
Nie, nie, nie, nie! On nie może tego zrobić! Nie może!
Do moich oczu momentalnie napływają łzy. Przekonuje dystans który dzieli mnie od Peety i zasłaniam go swoim ciałem.
- Kotna, nie rób cyrków. Wiem ,że przez ten cały czas grałaś. Teraz już nie ma kamer, możemy być razem! - Krzyczy. W jego oczach widać szaleństwo, bezradność, desperację i chyba... miłość.
- Masz rację, ja tylko grałam, byłam z nim z przyzwyczajenia. Tak naprawdę go nie kocham, on może oferować mi tylko pieniądze. Kocham Ciebie. - Mówię. Staram się mówić słodkim głosem ale nie wychodzi mi to. Kłamię jak z nut. Zrobię wszystko by ocalić mojego chłopca z chlebem.
- Oj Kotna, kotna. A tak się upierałaś. Ale dobrze, wybaczę Ci to. Kocham Cię, Katniss! - Wrzeszczy. Słowa powiedziane przez niego są jak styropian dla moich uszu. Te dwa słowa są zarezerwowane dla moich przyjaciół do których on już nie należy. - Podejdź do mnie, zaczniemy nowe życie! Tylko ty i ja! - Podchodzę do niego a on mocno mnie obejmuje. Wpija swoje usta w moje. To co miało być pocałunkiem stało się czymś ohydnym. On wepchnął mi swój język do buzi! Boże... ja się zaraz zrzygam. Musze to przetrwać, tylko chwilę. Katniss skup się... lewą rękę przenieś na lego dłoń, wyrwij z niej pistolet, żuć na ziemię, kopnij do tyłu i mocno przytul napastnika. Prawą dłonią złap za nóż, wyrwij go i kopnij Gale w brzuch. Okej, plan już mam teraz muszę go zrealizować.
Wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. Pistolet ląduje na ziemi, prawdopodobnie podnosi go Peeta. Wyrywam nóż, kopię go w brzuch a on upada na ziemie. Na sam koniec pluje mu na twarz. Będę musiała usta szorować w dzień i w noc żeby pozbyć się tego "Gale" z mojego ciała.
- Nie masz prawa mówić ,że nie kocham Peety! - Jeden kopniak w brzuch. - Nie masz prawa włamywać się do domu Johanny i go okradać! - Prawy sierpowy w twarz Hawthorne'a. - Nie masz prawa nas zastraszać! - Lewy sierpowy w jego paskudną twarz. - A przede wszystkim, jeszcze raz będziesz celować do Peety a nie będzie co włożyć do trumny! - Ponownie prawy sierpowy.
- Katniss, po co mamy się cackać skoro ja mam nóż? - Mówi Jo słodkim głosem.
Mason podchodzi do Gale i wbija mu nóż w prawą rękę.
- Nie możemy iść po strażników pokoju? - Pyta Peter.
- Nie! - Wrzeszczymy z Jo i ponownie okładamy Hawthorne'a.
- Haymitch nic nam nie zrobi. Jesteśmy zwyciężczyniami Głodowych Igrzysk więc nie jesteśmy zdrowe umysłowo. - Mówi Mason z uśmiechem po czym odcina Galowi mały palec u prawej ręki.
- Nie, proszę! - Błaga Hawthorne.
- Prosić to sobie możesz! Gdzie są moje kosmetyki, szpilki, klapki, topory, siekiery i przybory kuchenne?! - Moja przyjaciółka odcina serdeczny palec. - Ojoj jak mi przykro, pierścionka już nie założysz! - Krótko się śmieje.
- U mnie w domu, proszę zostaw mnie!
- Teraz to se błagaj! Przez Ciebie Peeta był w areszcie, zabiłeś Prim, skonstruowałeś te zasrane bomby! Co z tobą jest nie tak?! Lubisz krzywdzić ludzi?! - Jo wpadła w szał.
- Wiem, przepraszam! Puść mnie a postaram się wam to wynagrodzić!
- Jak chcesz wynagrodzić to ,że moja siostra nie żyje?! Wskrzesisz ją?! - Rzucam się na niego i z całej siły biję w twarz.
- Przepraszam, przecież wiesz jak lubiłem Prim. - Mówi coraz słabszym głosem. Ulatnia się z niego życie.
- Jo, zostaw go. Będzie musiał żyć ze świadomością tego co zrobił, to gorsze niż śmierć. - Cedzę przez zaciśnięte zęby.
- Kotna, kocham Cię. - Mówi ostatnimi resztkami sił.
- Gówno prawda, gdybyś mnie kochał nie celował byś do Peety. Zadzwońcie po karetkę. - Mówię po czym podchodzę do Peety i mocno go przytulam. Łzy płyną po moich policzkach ciurkiem. Nie wiem co bardziej mnie boli, wspomnienie o śmierci mojej siostrzyczki czy to ,że Gale tu leży. Wszystko wszystkim ale on kiedyś był mi bardzo bliski. Po prostu... pogubił się w swoich uczuciach. Coś co on uważa za miłość to... szaleństwo. Wojna go zniszczyła, odebrała mu resztki uczuć które w nim zostały. Chociaż gdyby się głębiej zastanowić to może... on taki zawsze był... tylko nosił maskę. Maskę która spadła wraz z końcem naszej przyjaźni.
Do domu właśnie wparowali lekarze.
- Co mu się stało? Czemu ma odcięte dwa palce? - Pyta starszy lekarz.
- Działałam w obronie własnej. - Wyjaśnia Jo.
- Takie działania w obronie własnej są nielegalne. Dostanie pani wezwanie do sądu.
- Przepraszam bardzo, co?! Czyli on może mi grozić śmiercią, okradać dom, bić naszych chłopaków i celować z pistoletu do Peety?! - Oj nie dobrze, Johanna się zdenerwowała. Zaraz któryś lekarz ucierpi.
- Pan Hawthorne też poniesie konsekwencje swoich czynów.
- Nie karzcie ich, to moja wina. - Wydukał Gale.
- Ja sędziom nie jestem, nie ja ustalam kary. - Starszy lekarz cedzi przez zaciśnięte zęby
- Palców się nie da uratować, za długo leżały w cieple.
No po prostu pięknie, jeszcze Jo ma kłopoty.
- Nie ucięła mi palców, sam je sobie uciąłem. - Mówi Gale resztkami sił.
Co on gada? On chce chronić Johanne? Ale przecież ona go klapkiem i obcasem biła i ucięła mu dwa palce... Nie mówię ,że to źle ,że Hawthorne wziął całą winę na siebie ale co on chce tym osiągnąć?
Chce wynagrodzić nam to co zrobił?
Gale na noszach został wyniesiony z domu. Nadal nie pojmuje tego co tu się stało. Czy to wszystko prawda? A może mi się wydawało?
Kiedy Peeta obejmuje mnie od tyłu i całuje w szyje, wiem ,że to prawda. Odwracam się w stronę mojego ukochanego i najmocniej jak potrafię, przytulam go. Chce poczuć ,że on tu jest. Chce poczuć ,że nie jestem sama. Ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Gdy ta osoba mówi "Ciemna maso, wszystko w porządku?" już wiem kto to jest. Odsuwam się od Peety i mocno przytulam Johanne,
- To wszystko prawda? On naprawdę nas okradł? Celował z pistoletu do Peety i prawie pociągnął za spust? - Szepczę.
- Tak, kochana. - W głosie mojej przyjaciółki czuć złość i smutek.
- On prawie zabił Peete. - Moje policzki stały się wodospadem. Łzy płyną po nich i nie przestają wręcz przeciwnie, cały czas jest ich więcej. - Gdybym tego nie zrobiła... Peeta by... - Ostatnie słowo utknęło mi w gardle i nie chce przejść. Jest jak ostrze które rozrywa mi gardło. Nie da się go wyjąć ani zignorować.
- Peeta żyje, Gale też. - Johanna głaszcze mnie po głowie.
- Jo, nie obraź się ale ja już nie chce tu mieszkać. - Szepczę.
- Ja też nie chce. Co powiedzie na to żeby odwiedzić Annie? - Pyta z nadzieją w głosie.
Nie wiem jak mi to przejdzie przez gardło ale muszę zadać to pytanie:
- Wiecie ,że musimy pojechać na zakupy, prawda? Nie wiem jak wy ale ja nie zamierzam nosić ciuchów które dotykał Gale. Nie wiem co on z nimi robił i chyba nie chce.
- Nasze rzeczy zostały spalone, jeden za strażników przed chwilą do nas zadzwonił. - Peeta wzdycha.
- A moje kosmetyki, noże, obuwie? - Mason mówi ze smutkiem.
- Szopa w której to trzymał została spalona. Nic z niej nie zostało. - Wyjaśnia. - Znaleźli zwęglone kawałki ubrań... całą masę.
- Nie dość ,że celował do Ciebie z pistoletu to jeszcze skazał mnie na zakupy. - Odpowiadam z rezygnacją w głosie.
- Zadzwonię do Annie i powiem jej ,że będziemy jutro. - Mówi Peeta po czym wychodzi z łazienki.
Sporo ukradł wszystkie ubrania z tego domu to też ukradł kurtkę mojego taty. Ukradł jedyną pamiątkę która mi po nim została i... spalił. On wiedział jaka ona jest dla mnie ważna. W tej kurtce była perełka od Peety... Co za człowiek... a może ją wyjął i zostawił gdzieś? Nie... to nie możliwe. On by nie uratował prezentu od Peety skoro nie uratował kurtki mojego taty. Jak ja mogłam tak długo się z nim przyjaźnić i nie zobaczyć jaki on jest?
Czekammm Na kolejny !!! <3 jesteś świetna w tym co robisz nie przestawaj ! :* <3
OdpowiedzUsuńFajny rozdział tylko ja na miejscu Johanny zrobiłabym coś jeszcze Galowi:-P
OdpowiedzUsuńNicol♥
http://katniss-i-peeta-dalsze-losy.blogspot.com
Super rozdział dobrze tak Galowi to był jakiś wariat. Twoje rozdziały są coraz lepsze, może w przyszłości zostaniesz pisarką? ;-) :-D
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdiał ,aż nie można się oderwać. Piszesz zawodowo :)
OdpowiedzUsuń~ika
Meeeegaaaa ! Czekam <3
OdpowiedzUsuń-Willow
Meeeegaaaa ! Czekam <3
OdpowiedzUsuń-Willow
GENIALNY ^^
OdpowiedzUsuńFajna by powstała książka o dalszych losach Katniss i Peety na podstawie tego bloga.
OdpowiedzUsuńJej Johanna się nie cacka Jo odrazu przechodzi do czynów ^^
OdpowiedzUsuń