sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 43 "Dzień wyznań"

Następny rozdział pojawi się jak będzie sześć komentarzy.
Od naszego wyjazdu z siódemki minęły dwa dni. Gale został przewieziony do szpitala w kapitolu. Jego stan był ciężki i niestabilny. Od razu przewieźli go na OIOM. Palców tak jak powiedział lekarz w domu Johanny, nie da się uratować. Powinny zostać przysypane lodem od razu po odcięciu. Przez około dwie godziny tortur one leżały w łazience w której było dość ciepło. Protezy mu nie założą więc do końca życia będzie żył z ośmioma palcami. Po poprawie stanu Gale będzie rozprawa sądowa. Hawthorne mówił ,że całą winę weźmie na siebie. Ustalił z nami wersje której mamy się trzymać.
Chciał nas nastraszyć dla żartów. Włamał się do domu i wszystko z niego wyniósł żeby jego żart był bardziej wiarygodny. Rysia wniósł do łazienki i przyczepił do niej tą groźbę bo on się kocha w Jo i chciał ją poprosić o rękę. Pierścionek leżał pod rysiem. Potem ona niby odmówiła mu i on sobie uciął te dwa palce bo nie chciał żyć bez niej. Sam się uderzał w twarz i brzuch żeby potem wszystko zrzucić na Peete i Petera. 
Ten plan ma tylko jedno niedociągnięcie a mianowicie nikt mu nie uwierzy ,że sam się bił, w to ,że sobie uciął palce już prędzej. Jeżeli w to uwierzą to prawdopodobnie Gale trafi do psychiatryka. 
Zastanawia mnie kto się zajmuje jego rodzeństwem. Bo przecież na pewno się ktoś nimi zajmuje, prawda?
Z Peetą leżę na kanapie ogrodowej. Mój ukochany plecami opiera się o podłokietnik. Prawą nogę ma wyprostowaną zaś lewa, zgięta zwisa z kanapy. Ja leże oparta o klatkę piersiową Peety, nogi mam zgięte. Niebieskooki ręce położone ma na moim brzuchu a głowę położoną ma położoną na moim ramieniu. Ja moje ręce mam położone na jego dłoniach.
Peeta śpi a ja wsłuchuję się w jego miarowe dudnienie serca. W jego ramionach czuję się tak bezpiecznie. Resztę życia mogłabym spędzić w tej pozycji. 
- Bąbelki, ciemne masy i bezmózgi, obiad gotowy! - Wrzeszczy Jo. 
Przysięgam ,że kiedyś jej coś zrobię. Johanna wyraźnie dumna z siebie wchodzi do domu.
Całuję Peete w policzek a on natychmiast się budzi. Z szerokim uśmiechem patrzy się na mnie.
- Coś się stało? - Pyta całując mnie w skroń.
- Obiaaaad! - Wrzeszczy Jo przez otwarte okno. 
Mój ukochany obejmuje mnie jeszcze mocniej i wtula się w moje włosy. Leżymy tak jeszcze przez parę minut. Z domu wydreptuje synek Annie. Na nóżkach podchodzi do mnie i Peety. Wysoko unosi rączki i z szerokim uśmiechem mówi:
- Kaniss! Kaaaniss! 
Podnoszę go i sadzam na swoim brzuchu. Patrzy się przez chwile na nas po czym mocno mnie przytula. To takie dziwne uczucie gdy takie malutkie dziecko przytula Cię. Najmłodszą osóbką która mnie przytulała była Mia. Teraz jest nią Will. Oczywiście jak Prim była malutka to też mnie przytulała ale ja wtedy też byłam dzieckiem. 
Annie przerażona wybiega z domu.
- Katniss nie widziałaś gdzieś Will'a? - Pyta łamiącym głosem. 
- Maamaa, mmmaama. - Mały Odair się śmieje. 
Moja przyjaciółka przerażona do nas podbiega. Kiedy zauważa swojego synka głośno wypuszcza powietrze.
- Przepraszam was, Willuś nauczył się chodzić i teraz chodzi wszędzie gdzie to możliwe. Jeszcze parę minut temu siedział w kuchni ze mną i Johanną. - Mówi biorąc na ręce swojego synka. 
- Nic się nie stało. - Mówi Peeta z uśmiechem.
- Bąbelki, na obiad, już! - Wrzeszczy Jo.
Niechętnie wygrzebuję się z objęć mojego ukochanego i wstaję. We czwórkę idziemy do domu. 
Mason stoi przy zlewie. Ma na sobie założony różowy fartuszek w babeczki.
- Uu Mason, ładny fartuszek. Gdzie mój brat? - Peeta siada na krześle i ciągnie mnie na swoje kolana. 
- Śpi na górze, Mellark. 
Jak na zawołanie w kuchni zjawia się Peter. Podchodzi do Johanny, obejmuje ją w pasie i mówi:
- Co na obiad, umieram z głodu.
- Smażone sajgonki z owocami morza. - Mówi z dumą w głosie. 
Szczerze mówiąc nie wiedziałam ,że Johanna umie gotować a tu z takim czymś wyskakuje. 
Na twarzy Petera pojawił się grymas. Peeta wtulił się w moje włosy i ledwo powstrzymuje śmiech.
- Z owocami morza? - Brat mojego ukochanego chce się upewnić.
- Tak, z owocami morza. - Johanna kładzie ręce na biodrach i robi minę w stylu "Masz to zjeść". 
- Kochanie, mówiłem Ci dziś ,że bardzo Cię kocham? - Peter chce przytulić Mason ale ona go odpycha. 
- Po pierwsze, nie mówiłeś mi tego od około tygodnia, po drugie, masz to zjeść - wiesz prawda? - Jo prawie krzyczy.
Starszy Mellark patrzy w naszą stronę z miną "Pomóżcie" czym jeszcze bardziej rozśmiesza Peete. 
- Bardzo Cię kocham, skarbie i oczywiście ,że to zjem. - Peter podchodzi do Johanny i ją przytula ale ona ani drgnie. 
Peeta w tym momencie wybuchł i śmieje się w niebo głosy. Will też zaczął się śmiać czym rozbawił mnie i Annie. 
- Z czego się śmiejecie? - Jo cedzi przez zaciśnięte zęby. 
- Ym... Peeta zdradza Katniss z jej włosami. - Mówi Annie i rozśmiesza tym nasz wszystkich. 
- Wybacz kochanie ale masz takie miękkie, puszyste włosy. - Mówi Peeta przez śmiech i przytula się do moich włosów. 
- Skoro dziś mówimy sobie tajemnice chciałam ogłosić ,że moim sercem zawładnął Will. - Szeroko się uśmiecham a synek Annie zaczął się śmiać i klaskać. 
- Moim sercem zawładnęła Johanna. - Peter całuje Jo w policzek. 
- I tak zjesz te owoce morza, wiesz o tym, prawda? - Pyta go słodkim głosem. 
Brat Peety robi smutną minę a my wybuchamy śmiechem. 
- A moim sercem zawładnął Peeta. - Mówi Annie nadal się śmiejąc.
- Wybacz kochana ale mam włosy Katniss. - Mój ukochany ponownie wtula się w moje włosy. 
- Kaaniss, kaaaaaniss! - Krzyczy mały Odair. 
Obiad mija nam w miłej atmosferze. Śmiejemy się, żartujemy. Po posiłku idziemy na plaże. Bracia Mellark i Will bawią się w morzu a ja, Jo i Annie opalamy się. Moje myśli cały czas krążą koło Annie. Ja mam Peete, Johanna - Petera a nasza przyjaciółka jest sama. Co prawda ma Will'a ale to nie to samo co Finnick. Z Mason mogłybyśmy znaleźć jej kogoś ale nie wiem czy Annie nie obraziłaby się za to. Ona uważa ,że doskonale sobie radzi, ma przy sobie synka którym się zajmuje i stara się nie myśleć o Finnicku.
- Katniss. - Jo mną potrząsa.
- Przecież nie śpię, - Mówię. 
- Uważaj. - Mówi z szerokim uśmiechem.
- Dobra, czekaj... na co? 
Zanim zdążę poznać odpowiedź Peeta biegnie ze mną w kierunku morza. Jego gorąca skóra "parzy" moją. Zastanawiam się czemu on jest taki gorący. Zawsze jest bardzo ciepły ale teraz jego skóra wręcz parzy. Gdy jesteśmy już blisko morza, zarzucam ręce na szyję Peety i mocno się go niego przytulam. Zaciskam mocno oczy i czekam aż zimna wola schłodzi moje ciało. Nic takiego się nie dzieje. Niebieskooki szeroko się do mnie uśmiecha. Patrzę chwile na niego po czym łączę nasze usta w długim, namiętnym pocałunku. 
- Ej! Może poczekajcie do nocy, co?! Tu są dzieci! - Krzyczy Jo. 
- Jeżeli mówisz o sobie to zasłoń oczy! - Odkrzykuje Peeta. 
Blondyn ponownie namiętnie mnie całuje. Ten pocałunek nie trwa długo ponieważ już po chwili leżę na Peecie a na mnie leży Jo. 
- Kanapka!! - Krzyczy Peter po czym kładzie się na Jo. 
- Gnieciecie mnie. - Mówi Peeta przez śmiech. 
- Oj bąbel od rzeczy gadasz. Ze szkła nie jesteś, nie stłuczesz się. - Mówi Annie również się śmiejąc. 
Resztę dnia spędzamy na plaży kąpiąc się w morzu i opalając. Peter opowiada nam jeszcze parę historyjek o Peecie. Do domu wracamy późnym wieczorem.

6 komentarzy:

  1. Super ☺czekam na następny ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, ale niewieżę w to że Gale tak łatwo zgodzł się na to wszystko ( że weźmię całą wine na siebię) I ten Will jest taaaaaaki słodki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział ale mam przeczucie że Gale coś jeszcze narozrabia.
    Nicol♥
    http://katniss-i-peeta-dalsze-losy.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny, rodzinny rozdział . Nie mogę uwierzyć w to ,że Gale tak po prostu okazał dobrą wolę i postanowił wziąć winę na siebie . Rozdiał fantastyczny ;)
    ~ika

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział.Czekam na dalszy ciąg.

    OdpowiedzUsuń