sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział 51 "W sprzy­jających oko­licznościach z każde­go dnia ro­bię dzieło sztuki."

Od naszego przyjazdu minęło dwa dni. Czasami przez okno widzę Peete robiącego coś przed domem. Od mojej wizyty u niego, wygląda o wiele lepiej. Nie ma już przetłuszczonych włosów, nie ubiera się jak menel i przede wszystkim chodzi trzeźwy. Przed domem zasadził niezapominajki i pierwiosnki, zmienił brudne zasłony w domu i wyniósł deski które leżały przed jego domem.
Dziś do dwunastki przyjeżdża Haymitch, Mia i Effie. Za dwa dni córka pary prezydenckiej ma urodziny. Jutro ja, Susan i Johanna mamy przenocować Mie ,ponieważ Haymitch i Effie chcą kupić swojej córce jakieś prezenty a poza tym spędzić trochę czasu razem. 
Siedzę na parapecie w mojej sypialni i patrzę na dom Peety. Dziwnie mieć go tak blisko a jednocześnie daleko. 
- Katniss, nie patrz się tak na niego tylko z nim porozmawiaj. - Susan mówi pogodnym głosem.
- Przerwa nam dobrze zrobi, poza tym... chcę żeby zrozumiał ,że nie jestem na kiwnięcie jego palca.
- Dobra, ale potem nie becz pół nocy ,że on jest z Annie. - Dziewczyna kładzie mi rękę na ramieniu.
- On jest z nią?! 
- Nie wiem ale sądząc po tym jakiego go ostatnio zastałaś to pewnie nie. Chyba Annie Cresta nie jest taka głupia by być z mężczyzną w takim... stanie.
- I widzisz, kolejny argument dla którego nie powinnam z nim być. Skoro zaczął pić jak się rozstaliśmy to skąd mogę mieć pewność ,że nie będzie już tego robił będąc ze mną?
- Rób co chcesz, idę na spacer. - Czarnooka mnie ściska po czym wychodzi. 
Okno w sypialni na przeciwko się otwiera. Peeta patrzy na mnie przez chwilę po czym uśmiecha się od ucha do ucha i mi macha. Bez dłuższego zastanowienia odwzajemniam uśmiech i również mu macham. 
- Abernathy i jego rodzinka przyjechali. - Do mojego pokoju wpada Johanna. Słyszę ją ale się nie odwracam, nie chcę tracić z oczu niebieskookiego. - Katniss czy ty patrzysz się na Mellarka? Że też głupio się pytam, przecież widzę ,że się na niego patrzysz. Ale wiesz co ci powiem? Ja tu stoję przed tobą i mówię ci ,że chce zrobić sobie różowe afro, przefarbować skórę na niebiesko i zrobić operację plastyczną piersi i tyłka a ty nic, a i jeszcze Susan kupiła nam jednorożca, jest taki słodki i w ogóle. Nazywa się Annie Cresta i jest u nas w salonie. Chcesz go zobaczyć? - Mój mózg zaczął pracować dopiero przy imieniu i nazwisku tej zakłamanej dziewczyny.
- Gdzie ta idiotka jest? - Cedzę i spoglądam na Johannę.
- Cześć Peeta! - Wrzeszczy Mason. - Nie ma jej tu. Co sądzisz o moich planach? 
- O jakich ty planach gadasz? - Znowu spoglądam na Peete. Właśnie zaczął myć okno. 
- Różowe afro, niebieska skóra, operacja plastyczna piersi i tyłka i o jednorożcu. 
- Wszystko super ale mnie w to nie mieszaj. - Odpowiadam rozmarzonym głosem. 
- Katniss! Ogarnij się, idziemy! - Johanna zwala mnie z parapetu i podaje szczotkę. - Jeszcze się na niego popatrzysz, teraz się czesz i wychodzimy! 
Po pięciu minutach idziemy do domu Haymitcha, Effie i Mii. Johanna cały czas gada o jakimś niebieskim afro, zielonym jednorożcu i skórze jednak moje myśli są zupełnie w innym miejscu. Są w moim domu, na parapecie, i machającym z uśmiechem Peecie. Nagle na kogoś wpadam i razem upadamy. 
- Ciemna maso uważaj jak chodzisz! - Wrzeszczy Johanna która leży koło mnie. - Idź do niego i nie wychodź z jego sypialni, może wtedy zaczniesz myśleć! - Przeklina jeszcze parę razy po czym wstaje. Podaje mi rękę po czym ciągnie mnie do góry. - Postaraj się nas nie zabić. 
Po chwili Johanna znowu leży na ziemi.
- Katniss, zabije Cię! - Wrzeszczy. 
- Jak to nie ja. - Wybucham śmiechem.
- Johanna, to ty? - Peter wpatruje się w nią jak w obrazek. 
- A kto inny? Dzisiaj jest dzień przewracania Johanny Mason czy jak?! 
- Przepraszam, nie zauważyłem Cię.
- To już nie moja wina, nie mogłeś przewrócić Katniss? - Warczy. 
- Przepraszam, ja już pójdę. - I tyle go widzieliśmy. Johanna wściekła jak osa ciągnie mnie do domu Haymitcha. 
Drzwi otwiera nam Effie. Widać ,że Haymitch ma na nią dobry wpływ, teraz ubiera się bardziej... skromniej. Abernathy biega po całym domu i wyrzuca butelki z alkoholem. Pewnie nie chce by Mia je widziała. 
Trinket ciągnie nas do kuchni i częstuje nas jakimś ciastem i kawą. Na stole leżą też miętusy... jak ja dawno ich nie jadłam. 
- Katniss, jak się czujesz? - Effie pyta z troską.
- Normalnie, dobrze. - Odpowiadam zdziwiona. 
- Ale chodzi mi o Peete, jak się czujesz po rozstaniu? 
- Na początku było ciężko ale z czasem było coraz lepiej. Kogo ja okłamuje, nie było i nie jest lepiej. Nie wiem czy powinnam mu wybaczyć. Skoro już raz mnie zdradził to może zrobić to ponownie a poza tym nie wiesz w jakim stanie ostatnio go zastałam. - Haymitch stojący za swoją dziewczyną kręci głową wyraźnie dając mi do zrozumienia ,że mam nie kontynuować. 
- W jakim stanie? - Effie jest wyraźnie zdziwiona i przestraszona.
- Kochanie, każdemu zdarzają się chwile słabości... wiesz Peeta... - Mentor zaczyna spokojnie. 
- Zaprzyjaźnił się z Galem. - Kończę za Haymitcha. Nie chcę żeby robiła Peecie wykłady o tym ,że nie wolno nadużywać alkoholu. Wystarczająco przez to cierpiał. 
- I o to cała afera? Katniss nie możesz mu zabronić się przyjaźnić z Hawthornem. - No to po prostu pięknie, teraz ja będę musiała wysłuchiwać wykładów Effie Trinket.
- Wiem, a tak poza tym to kiedy grill? - Usiłuję zmienić temat.
- Katniss, przecież dobrze wiesz ,że za trzy dni, wtedy kiedy moja córeczka ma urodziny.
Ktoś zbiega ze schodów, wbiega do kuchni i razem z Johanną ląduje na podłodze.
- Ciocia Johanna, Ciocia Katniss!
- Też myszko się ciesze ,że Cię widzę ale proszę, zejdź ze mnie. - Błaga Jo.
Już po chwili Mia mocno mnie ściska i siada na moich kolanach.
- Ciociu, pójdziemy do wujka Peety? - Wszyscy wbijają we mnie wzrok.
- Jak rodzice Cię puszczą. - Staram się uśmiechnąć.
- Mamo, tato. Mogę iść do wujka Peety? - Mia robi smutną minę czym skutecznie przekonuje Haymitcha.
- Oczywiście, kochanie. Tylko nie chodź nigdzie sama bez cioci Katniss.
Dziewczynka zeskakuje z moich kolan, bierze mnie za rękę i ciągnie do drzwi. Johanna i Effie wybuchają głośnym śmiechem.
Mia skacze, biegnie, śpiewa i co jakiś czas mnie pośpiesza. Mam nadzieję ,że dom Mellarka w środku jest tak samo ładny i czysty jak na zewnątrz.
Córka Abernathego zauważa Peete i biegnie ile sił w nogach. Zakleszcza się rękami na jego koszulce i mocno go przytula.
- Cześć. - Mówię kiedy jestem już wystarczająco blisko by mnie usłyszał.
- Cześć, Katniss. - Studiuje moją twarz. - Wejdziecie do środka? - O ile wyniosłeś butelki po alkoholu i nie zastaniemy panienek w twojej sypialni.
- Oczywiście. - Ciepło się uśmiecham.
Mellark bierze Mie na ręce i zanosi do domu, ja wchodzę zaraz po nich.
Dom już nie przypomina burdelu. Nie śmierci już alkoholem tylko pachnie świeżym chlebem, podłogi są pomyte, po alkoholu nie ma śladu.
Rozglądam się po domu i podziwiam jego czystość, nawet u mnie w domu nie jest tak czysto.
- Wiem ,że dom jest praktycznie nie do poznania. Wybacz za to jakiego ostatnio mnie zastałaś, miałem chwile słabości...
- Nie musisz mi się tłumaczyć, jesteś dorosły.
- Po prostu wstyd mi za to co ostatnio było... Katniss, może spotkalibyśmy się dzisiaj? Wydaje mi się ,że muszę ci coś wyjaśnić.
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł. - Spodziewam się tego co mogę usłyszeć, "Katniss, Annie jest ze mną w ciąży, planujemy ślub i wyjeżdżam do czwórki".
- Tylko na godzinę ewentualnie dwie. Przecież nic Ci nie zrobię. - Błaga Peeta .
- Dobrze. - Wzdycham.
W domu Peety siedzimy do koło siedemnastej. Odprowadzam Mie do domu i wracam do dziewczyn. Muszę im opowiedzieć o tym co zastałam w domu Peety i prosić Johanne by jakoś mnie umalowała na nasze spotkanie.

6 komentarzy:

  1. Genialny *-* co będzie potem aaaaaaa proszę napisz kolejny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  2. Prosze następny !!!! Czekam !!!! <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaa kurcze świetny rozdział bardzo się cieszę że Katniss chce się spotkać z Peeta i mam nadzieję że się pogodza. Nie mogę się doczekać jutrzejszego rozdziału. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam prośbe niech oni już będą razem !!! A po 2 lub 1 rozdziale niech sie pogodzi z annie !!! Błagam !! <3
    -willow

    OdpowiedzUsuń