sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 30

Haymitchowi zachciało się być prezydentem. Jego marzenia są tak ważne ,że musiał nas pozbawić odpoczynku. Jak na razie wiem jedno - jak będzie pił będąc u władzy straci posadę szybciej niż ją dostał. Jak nie wygra wyborów to zacznie pić a Effie na pewno z nim nie zostanie. Mogę się założyć ,ze jak będzie pił po tym jak Trinket go zostawi (A pewnie będzie) to nie zobaczy Mii. Czyli jednym słowem alkohol zniszczy mu życie. Siedzę teraz w poduszkowcu razem z Peetą i Haymitchem. Lily podczas naszej nieobecności zostanie u mojej mamy. Jak ten pijak zostanie prezydentem to raczej Lily już do nas nie wróci. Razem z Peetą będziemy musieli go niańczyć i załatwiać za niego sprawy bo wątpię ,że będzie się z tego wywiązywał. Równie dobrze Peeta by mógł zostać prezydentem. Haymitch mówi ,że będzie się wywiązywał z wszystkich obowiązków i będzie najlepszym prezydentem. W tej chwili razem z moim narzeczonym jesteśmy w sytuacji bez wyjścia. Tak czy siak będziemy musieli niańczyć Haymitcha.
Do Kapitolu będziemy lecieć jeszcze jakieś dwie godziny. Peeta śpi z głową na moich udach a Haymitch chodzi w kółko. Patrząc na niego robi mi się nie dobrze, jak on długo będzie jeszcze tak chodzić? Jedyną rozrywką w tym poduszkowcu jest telewizor. Najśmieszniejsze jest to ,że on nie działa. Te dwie godziny będą istną katastrofą. Jeszcze muszę słuchać kazań Haymitcha "Musicie być zakochani", "Wasza miłość mi pomoże", "Katniss, musisz udawać zakochaną". To ostatnie mnie najbardziej denerwuje, tak jakbym nie kochała Peety. Jeżeli jeszcze raz usłyszę od Haymitcha ,że mam udawać zakochaną to przysięgam ,że nie przeżyje jutra. Teraz przydałaby się Johanna, ona by mu przemówiła do rozsądku. 
- Katniss czy ty mnie słuchasz?! - Wrzeszczy Haymitch.
Tym wrzeszczeniem obudził Peete.
- Nie. - Syczę. 
Nie mam zamiaru z nim rozmawiać. Jeszcze nie jest prezydentem więc nie może mi rozkazywać. 
- Co tu się dzieje? - Zaspanym głosem pyta Peeta. 
Dziwię się ,że ta paplanina Haymitcha go wcześniej nie obudziła. Zachowuje się jakby był rozwydrzonym dzieckiem które ma dostać pluszowego misia i nie może się doczekać. Rozumiem ,że Abernathy stresuje się wyborami ale mnie one nie obchodzą. Lece do tego zasranego Kapitolu tylko po to żeby przypilnować tego pijaka. 
- Naszego kochanego alkoholika oświeciło ,że się zgłosił na posadę prezydenta i teraz muszę wysłuchiwać kazań ,że nasza miłość ma mu pomóc. Że mam udawać miłość do Ciebie. - Ostatnie zdanie wykrzykuje. 
To tak jakbym kazała mu udawać miłość do Effie. Gdyby tu nie było Peety, Haymitch dawno nie miał by oczu i ręki.... no i może stopy. Jeszcze półtorej godziny tortur. No super... w co ja się wpakowałam. 
- Haymitch, idź porozmawiaj z gościem który steruje tym poduszkowcem, jestem pewny ,że on tak samo jak ty chciałby zostać prezydentem. Proszę Cię... daj nam spokój. - Mówi Peeta ze złością.
- Ty kretynie, do nikogo nie pójdę. Macie mnie słuchać! 
Przysięgam, zaraz coś mu zrobię. Uspokój się Katniss... wdech i wydech, wdech i wydech. Postaraj się nic mu nie zrobić. Wdech i Wydech. 
- To ty masz nas słuchać! Zgodziliśmy Ci się pomóc a ty co?! Masz jeszcze do nas pretensje?! Jak Ci coś nie pasuje to przy pierwszej lepszej okazji wysiądziemy z tego głupiego poduszkowca a ty sobie będziesz sam radzić na nowej posadzie a my nie kiwniemy nawet palcem żeby Ci pomóc! - Krzyczę.
Haymitch patrzy na mnie tępym wzrokiem. Ja mu zaraz naprawdę coś zrobię, teraz nawet nie potrafi nic powiedzieć.
- Masz rację, przepraszam. Po prostu chce wypaść idealnie. - Mówi były mentor.
- A zdradzisz mi co ja i Peeta mamy z tym wspólnego. - Pytam ze złością.
- Wasza miłość może mi pomóc. - Wyjaśnia.
- Teraz mnie uważnie posłuchaj bo powtórzę to tylko i wyłącznie jeden raz. Gdy powiemy ludziom ,że mają na Ciebie głosować twoja kandydatura byłaby nieważna a przynajmniej nie sprawiedliwa. Nie możemy kazać im głosować na Ciebie bo to nie byłby ich wybór. - Tłumaczy Peeta. 
~*~
Jesteśmy już w Kapitolu. Z Peetą mamy wynajęte mieszkanie na tydzień. Jak Haymitch zostanie prezydentem pewnie będziemy musieli je kupić. Jeżeli głupie marzenie Abernathy'ego się spełni będę musiała mieszkać w znienawidzonym miejscu. Chociaż... może nie będzie tak źle, będzie ze mną Peeta. Jak na razie to mieszkanie nie chce bym tu mieszkała. To mieszkanie jest na kod i muszę go wklepywać w takie małe ustrojstwo. I jeszcze te kolory pomieszczeń... gorzej już nie mogło być.
Kuchnia w kolorze żółtym jest połączona z rażącym, pomarańczowym salonie. Łazienka jest w ciemno zielona a sypialnia gwanatowo-czarna.
Ostatni raz pomagam temu pijakowi!
------
Rozdział jutro około 15.00. 

2 komentarze:

  1. Fajny rozdział,ale wkurza mnie Haymitch jakbym była na miejscu Katniss to bym dawno mu coś zrobiła :@

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Widzę ,że zmieniałaś tło. Bardzo fajnie jest teraz:)

    OdpowiedzUsuń