poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Rozdział 45 "Nie można iść do przodu,patrząc w tył"

Następny rozdział pojawi się jak będzie sześć komentarzy.
Z radością otwieram oczy licząc na to ,że Johanna mnie budzi bo zobaczyła pająka. Tak, o wiele bardziej wolałabym zabić głupiego pająka w środku nocy niż przechodzić przez to wszystko ponownie. Niestety nic takiego się nie dzieję - nie budzę się. Finnick mną potrząsa i krzyczy moje imię. Nie pytam go o to czemu to robi - może jak dalej będzie to robił to się obudzę.
- Katniss, oszalałaś?! - Wrzeszczy moja matka. 
Nie odpowiadam. Łzy płyną po moich policzkach. Chociaż w sumie jest jeden plus tego wszystkiego - dokładnie wiem co zrobić by osiągnąć swoje cele i czego nie robić by uratować Finnicka i Prim. Z sekundy na sekundę moje szlochy i krzyki stają się coraz głośniejsze. Ostatnie co widzę to Finnick i Gale trzymający mnie i mamę robiąca mi jakiś zastrzyk. Po tym wszystko się rozmazuje, głosy słyszę jakby z oddali. Widzę ciemność...
Budzę się w pomarańczowo - żółtym pokoju. Uważnie się rozglądam, to sypialnia. Patrzę na zegarek - jest jedenasta dwadzieścia osiem. Niesamowicie boli mnie kark, nogi są spuchnięte. Jednym sukcesem jest wstanie, czuje się jakby moja skóra miała zaraz pęknąć. Delikatnie dotykam mojego brzucha który jest bardzo duży. Czy ja jestem w ciąży? 
- Maamo, mamusiu. - Dochodzi mnie radosne wołanie dziewczynki. Na pewno nie chodzi o mnie, ja nie mam dzieci. Jednak moje nogi zaczynają iść, czuję się jak w transie. Idę do jakiegoś różowego pokoiku. Na środku niego siedzi mała dziewczynka, ma może z trzy lata. Jej włosy są związane w kucyk. Momentalnie szare oczka dziewczynki są we mnie wpatrzone. Szybko wstaje z ziemi i biegnie w moją stronę. Mocno przytula się do mojej obolałej nogi. 
- Tatuś powiedział zabym pobawiła się chwilkę sama bo musi poplacować. W lazie cego miałam iść do mamusi. - O czym mówi ta dziewczynka? Jaki tatuś i jaka mamusia? Powoli dochodzi do mnie ,że mamą jestem ja ale kto do cholery jest ojcem.
- A gdzie jest tatuś? - Pytam z uśmiechem. Muszę porozmawiać z tym człowiekiem, może on wyjaśni mi co się tu dzieje. 
- Tatuś jest w placowni. - Dziewczynka siada przy stoliku i zaczyna coś malować. 
Hmm, w pracowni, tak? Szybko poznaję ten dom. To jeden z domów w wiosce zwycięzców. To mi ułatwia sprawę. Przypominam sobie gdzie pracownie miał Peeta i właśnie tam idę. Mozolnie schodzę po schodach. Wspinanie się po schodach i schodzenie wcale nie jest takie łatwe gdy ma się taki brzuch. Z każdym krokiem męczę się coraz bardziej. W końcu udaje mi się zejść po tych nieszczęsnych schodach. 
Delikatnie pukam i gdy słyszę "proszę" wparowuję do pokoju. Chwilę rozglądam się po pokoju. W powietrzu rozchodzi się zapach rozpuszczalnika do farb. Ściany pokryte są obrazami. W kącie leżą cztery duże kartowy z których wystają płótna. Oparte o ścianę leży mnóstwo obrazów. Nagimi stopami staję na miękki dywan na którym widać kropelki farb. Ciepło momentalnie rozchodzi się po moim ciele gdy ktoś obejmuje mnie od tyłu i całuje w kark. Te usta, te dłonie są bardzo znajome. Niechętnie się odwracam i moim oczom ukazuje się dobrze zbudowany, wyższy ode mnie mężczyzna. Blond loki niezdarnie opadają mu na czoło a oczy błękitne oczy błyszczą dobrze mi znanym blaskiem. Na policzku i białej koszuli ubrudzony jest brązową i szarą farbą. Odruchowo kładę dłoń na policzku Peety i próbuję pozbyć się tych plam. Niestety tylko pogarszam sprawę. Farby mieszają się ze sobą i tworzą jeszcze większą plamę. Zerkam na prawą dłoń są tam dwa pierścionki - jeden mój zaręczynowy a drugi to najwyraźniej obrączka ślubna. Na pierścionku ślubnym widnieje kosogłos i literki "K+P". Czyli jednak jestem Panią Mellark, żoną Peety Mellarka, mamą dwójki dzieci. Mój mąż delikatnie mnie do siebie przyciąga tak aby nie naciskać na brzuch. Nasze usta łączą się w długim namiętnym pocałunku.
- Najlepszego z okazji trzydziestych urodzin, kotna. - Do pokoju wchodzi Gale i strzela do Peety. Ostatnie co słyszę to krzyk mojego męża i płacz naszej córeczki. 
Gwałtownie otwieram oczy. Z moim ust wydobywa się krzyk. Hawthorne gwałtownie się podnosi i próbuje mnie uspokoić. Zastanawia mnie jedno a mianowicie... Czemu on leżał przytulony do mnie w moim łóżku?! Gale schyla się żeby mnie pocałować. Mocno spycham go z łóżka. Mój "przyjaciel" ląduje na ziemi i dziwnie się na mnie patrzy. Ten wzrok wzbudza we mnie jeszcze większą wściekłość. Wstaję z łóżka i zaczynam go bić. 
- Zabiłeś go! Przez Ciebie moja córka nie ma ojca! Drugie dziecko go nigdy nie pozna! Jak mogłeś ty... szujo! - Wrzeszczę nie przestając go bić. 
- Kotna co ty bredzisz?! 
- Gdzie Prim?! 
- W jadalni z twoją mamą, możesz przestać mnie bić?! - Patrzę na jego rozciętą wargę i oko które ledwo otwiera. 
Wstaję i wychodzę z tego przeklętego pokoju. Muszę porozmawiać z Prim, tylko jej mogę tu ufać. Ile sił w nogach biegnę do jadalni. Wbiegam na stołówkę i usiłuję znaleźć moją siostrę i mamę. 
Są! Siedzą obok Finnicka i Haymitcha. Gdy już mam ruszać telewizory się zapalają a na nich pojawia się godło panem. Nie, nie nie nie! To nie możliwe przecież on jest w czwórce... razem z Johanną, Annie, Peterem i Willem. Na ekranie pojawia się mój narzeczony... nie, nie mój narzeczony. Mój przyjaciel. Siedzi na pomarańczowym fotelu w jasne wzorki. Na przeciwko niego w drugim fotelu siedzi Caesar Flickerman. 
Zaczynam iść do telewizora z głupią nadzieją ,że z niego wyskoczy Peeta i mocno mnie przytuli. 
Włosy ma zaczesane do tyłu, ubrany jest w biały garnitur. W ręce trzyma białą róże. W jego oczach błyszczą łzy.
- Peeta. - Tyle udaje mi się wyszeptać przez ściśnięte gardło. Łzy spływają po moich policzkach. 
- Peeta, chciałbyś powiedzieć coś Pannie Everdeen? - Pyta Flickerman. Po policzkach mojego na.... przyjaciela spływają łzy. Podnosi różę tak by każdy ją widział i łamiącym głosem mówi: 
- Katniss, kochanie... chciałbym Ci dać tę różę. Wierze ,że nie byłaś świadoma tego co się stanie po rozwaleniu areny ja... wszystko Ci wybaczam tylko proszę... zrób coś by zakończyć tą okropną wojnę. Pamiętaj, kocham Cię. - Szczęka Peety niebezpiecznie się trzęsie. Jestem pewna tego co się stanie po zakończeniu transmisji. Zabiorą go... będą torturować. Wygląda tak... bezbronnie. Mam ochotę lecieć do kapitolu i po prostu go przytulić. Przytulić, pocałować i już nigdy nie wypuszczać ze swoich ramion. 
Upadam na kolana i zaczynam głośno szlochać. To wszystko moja wina, on znowu musi przez to przechodzić! 
Już po chwili otulają mnie ramiona mojej siostrzyczki. Może to nie to samo co ramiona Peety... ale też przynoszą swego rodzaju ulgę. 
- Katniss, posłuchaj mnie. Nie można iść do przodu patrząc w tył. Nie możesz teraz myśleć o tym co było kiedyś, skup się na tym co jest teraz inaczej oni... zakatują Peete. Widziałaś jakie miał zapadnięte policzki? Nawet przez ten makijaż było to widać. Nie pomożesz mu siedząc i płacząc... weź się w garść! Snowowi chodzi właśnie o to by Cię załamać ale masz mnie posłuchać. Jestem przy tobie i będę Cię wspierać do końca. Dla Ciebie i dla niego może skończyć się tragicznie jak będziesz patrzeć w tył. Idź do przyszłości nie zwracając uwagi na przeszłość. Pamiętaj, twoje decyzje niosą za sobą konsekwencje. Jak powiesz ,że na śniadanie chcesz obiad a na obiad śniadanie to tylko ciebie to ucieszy, inni wolą jeść śniadanie na śniadanie a obiad na obiad. - Mówi Prim z uśmiechem.
- Widzę ,że jesteś bardzo głodna. - Odpowiadam jej z uśmiechem. Tylko moja siostrzyczka i... on potrafią mi tak poprawić humor. 
- Teraz pójdziemy do Effie, ona Cię przygotuje i polecimy nagrywać propagite. Peeta musi wiedzieć ,że tobie na tym zależy a Snow musi zobaczyć ,że się nie załamałaś. Rozumiesz? - Pyta lekko mną potrząsając. 
- Ale wiesz o tym ,że ty nigdzie nie lecisz, prawda? - Momentalnie poważnieję.
- Chyba zwariowałaś ,że polecisz tam sama, lecisz do dwunastki. Kto będzie przytulał moją siostrzyczkę, co? - Prim chichocze. 
- Sama siebie przytulę, patrz. - Lewą rękę kładę na prawe ramie a prawą na lewe i ściskam. Prim zaczyna się śmiać.
- Jeszcze może z tobą polecieć Gale. - Mówi przez śmiech. Moja mina zdradza moje niezadowolenie spowodowane tym imieniem. - Wszystko dobrze? - Pyta.
- Powiesz mi co on robił w moim łóżku i czemu chciał mnie pocałować? - Warczę. 
- Twierdzi ,że jesteście razem. - Odpowiada cicho. No po prostu pięknie, przecież on dobrze wie ,że nic do niego nie czuje! Albo może jednak nie wie...
- Ale... czemu? - Dukam. 
- Powiedział ,że na polowaniu go pocałowałaś i powiedziałaś ,że go kochasz. - Mówi moja siostra z przerażeniem. 
- Prim... ja nie pamiętam kompletnie nic co się działo przed moim przebudzeniem ze śpiączki. Znaczy... pamiętam troszkę inną wersje po wybuchu niż ta. 
- Jak pójdę to tego... tego... głupka to mu wygarnę co myślę o wymyślaniu związków z moją siostrą. 
- Prim... czy oni osaczają tam Peete? - Mój humor prysł jak bańka mydlana. 
- A co to jest? - Pyta zaskoczona.
- Deformacja wspomnień... na przykład mnie może chcieć zabić przez to. - Wybucham płaczem. 
Prim ręką zasłania swoje usta a jej oczy się szklą. 
- Chodź, idziemy. - Zarządza.
- Idzie? - Mówię przez płacz.
- No jak to gdzie? Do Coin ona musi go odbić. 
- Ale... już jest za późno... Ostatnio tak było. Jestem pewna ,że on mnie już nie kocha, pamięta mnie jako złego, paskudnego zmiecha! - Wykrzykuję. Wszyscy w jadalni patrzą się na mnie jak na obłąkaną... inną. Poniekąd mają racje... igrzyska mnie zniszczyły, już nigdy nie wysiądę z tego paskudnego pociągu! 
- Ojoj nasz kosogłos się załamał. -  Dochodzi do mnie znajomy głos. Podnoszę głowę do góry i widzę jego niebieskie oczy... 

12 komentarzy:

  1. Błagam mam nadzieje ze to tylko durny sen!!!! :-/

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział jak cała reszta jest extra, ale wolałabym powrót do dalszych losów, a nie przeróbki wersji Suzanne Collins :)
    błagam niech to będzie zły sen :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie podoba mi się to :/ wole to co się działo przed tym snem czy co to tam jest

    OdpowiedzUsuń
  4. O Matko, jednak to nie sen (chyba)! Fajnie piszesz ,ale szczerze mówiąc jestem w szoku i nie potrafię sobie wyobrazić jak to miałoby dalej wyglądać . No bo niby Peeta zostaje uratowany, Katniss wie jakie będą płapki , Prim przeżyje ? Trochę to naciągane, dlatego mam cichą nadzieję ,że to jednak tylko sen ;) Ogólnie rozdział fantastyczny :) Czekam na następny :)
    ~ika

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG Czekam i kocham ♥
    -Willow

    OdpowiedzUsuń
  6. No i czemu ty tak się pogorszyłaś? A twój blog był już u mnie na drugim miejscu ! A teraz jest piętnastym. Bo co ty to robisz? Czy ty na prawdę tak bardzo chcesz żeby Prim przeżyła? Prosze niech się okaże, że to tylko sen.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wolałabym powrót do normalności...

    OdpowiedzUsuń
  8. Wolałabym powrót do normalności...

    OdpowiedzUsuń
  9. przecież jest napisane w tym albo w poprzednim wpisie że wie co zrobić by ich nie uratować, czytać ze zrozumieniem nie umiecie czy co ?

    OdpowiedzUsuń