środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział 40 "Klapek"

Następny rozdział pojawi się jak będą cztery komentarze.
Oczami Katniss
Bracia Mellark bardzo przeżyli te groźby. Haymitch załatwił nam ochroniarzy. Moim zdaniem to jest już przesada. Jak osoba ze złamaną ręką i nogą może nam coś zrobić? Peeta zgłaszał to strażnikom pokoju. Oni uznali ,że nie ma dowodów ,że to Hawthorne napisał ten list. Mój ukochany się na nich wydarł i powiedział ,że zgłosi prezydentowi ,że nie wykonują poprawnie swojej pracy, dodał jeszcze parę przekleństw i obelg. Nigdy go takiego nie widziałam. Wpadł w jakąś furię. Dzięki obelgom skierowanych w stronę strażników mój ukochany został zatrzymany na jeden dzień. Johanna przez cały wieczór śmiała się z Peety mówiąc ,że jest ciotą. Z kim ja się zadaje to ja nie wiem. 
Dzisiaj idziemy odebrać mojego ukochanego z aresztu. Jo pomogła mi się przyszykować. Oczywiście nie obyło się bez tekstów "Ten bąbelek to jednak ciota, ja bym się nie dała tym popaprańcom się aresztować" lub "Bąbelek - Prawdziwy bohater". 
Mason zrobiła mi lekki makijaż który składa się z fluidu, tuszu do rzęs, brązowej kredki do oczu i błyszczyku. Jo pożyczyła mi zwiewną, białą sukienkę która sięga przed kolano. Na nogi założyłam białe baleriny. Johanna założyła taką samą sukienkę co ja tylko w kolorze miętowym, oraz białe szpilki. Nie wiem po co moja przyjaciółka chciała nas tak wystroić, przecież idziemy tylko odebrać Peete z aresztu. 
- Bąbelkowa, jak bardzo bąbel ma u ciebie przerąbane? - Pyta Peter.
- Zależy jak się wytłumaczy, wątpię żeby chodziło tylko o ten list. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał.
Wychodzimy z domu. Johanna wzięła dużą torebkę w której umieściła klapek i nóż, zaczynam się jej bać. Idziemy ulicami, byle jak najdalej od parku. Jo oczywiście chciała iść parkiem ponieważ uzbrojona jest w klapek i nóż i chciałaby to wypróbować. Ciekawe czy balerynami też da się zrobić krzywdę. Matko o czym ja myślę. Jo umila nam podróż opowieściami jak skrzywdziłaby Hawthorne'a. Wymyśliła już około piętnastu. 
- Najpierw bym ucięła mu jeden palec i patrzyła jak cierpi a jakby błagał o litość to poleciałby drugi albo może cała ręka. Niee jak utnę całą rękę to będzie krócej cierpiał. No to po jednym palcu. I jeszcze są palce u nóg! Ohh. Oczywiście zrobiłabym to w tych takich specjalnych rękawiczkach ,żeby odcisków palców nie znaleźli a potem wsadziłabym mu ten nóż do jednej ręki. A i to by był jego nóż żeby było ,że chory psychicznie był i sam sobie to zrobił. - Jo szatańsko się uśmiecha. 
- Przecież utniesz mu wszystkie palce. - Mówi Peter.
- No to zostawię jedną rękę całą. Oo a potem się go powiesi. Albo do ściany przyklei! Wiem, wiem jestem genialna! 
- Ty jesteś chora. - Mówię z obrzydzeniem. 
- Ładne nóżki, Mason. - Mówi Gale. Siedzi na ławce z uśmiechem. W jego oczach widać szaleństwo. 
- Mogę, mogę, mogę? - Błaga Jo. 
Chyba wiem o co prosi. Dlatego mówię:
- Możesz użyć klapka ale nie noża. 
- Dziękuje! - Mówi z entuzjazmem i całuje mnie w policzek. Z torby wyciąga klapek i z uśmiechem podchodzi do Hawthorne'a. 
- Widzisz Mellark?! Nawet dziewczyna Cię nie chce. Chodź kotku. - Gale rozkłada ręce.
- Już idę... Kotku. - Jo cedzi przez zaciśnięte zęby.
I tak Hawthorne się doigrał. Johanna podeszła do niego i z całej siły walnęła go w policzek klapkiem. Gale zasłonił się jedną ręką i nic sobie z tego nie robi. Wtedy moja przyjaciółka wpadła w szał i zaczęła go lać obcasem. Przechodnie patrzą się na nią jak na idiotkę ale ona chyba tego nie zauważa. 
- Ał, będzie siniak. - Mówi Peter i wskazuje na Jo która walnęła Hawthorne'a obcasem w oko. - Powinienem ją odciągnąć? 
- Daj jej jeszcze dwie minuty. Zobacz jak ładnie się bawią. - Mówię z uśmiechem. Wiem ,że to chore ,że jego ból sprawia mi swego rodzaju radość ale nic na to nie mogę poradzić. Mogę się tłumaczyć ,że Jo wpadła w szał a ja nie chciałam oberwać dlatego trzymałam się z dala. - Odciągnij ją, spóźnimy się do Peety.
- Tak jest, bąbelkowo. - Peter podchodzi do Jo i ją odciąga. Dziewczyna przez chwile się szamocze po czym mówi:
- To jeszcze nie koniec Hawthorne, jeszcze jedną pogróżkę wyślesz a nie będziesz mieć ręki! - Peter puszcza Jo. Moja przyjaciółka zakłada na nogę obcas i dumnym krokiem podchodzi do mnie. 
- Idziemy? - Pyta z uśmiechem.
- Yhy. 
~*~
Jesteśmy już w domu. Jak na razie żadnych listów od Hawthorne'a nie ma. Może wziął sobie do serca groźby Jo? A może jeszcze nie zdążył nic napisać? 
Peeta i Peter siedzą w salonie i gadają o horrorach. Bracia Mellark bardzo lubią oglądać takie filmy, ja i Johanna za to ich nie lubimy. Znaczy mi te filmy są obojętne ale Jo się ich boi. Ostatnio jak oglądaliśmy horror to przez pół nocy Mason nie spała. Następnego dnia snuła teorie ,że w łazience jest psychopata z piłą.
Ja i Jo robimy obiad. Chłopaki sobie zażyczyli zapiekankę ziemniaczaną z kiszoną kapustą. Johanna kroi cebule a ja gotuję ziemniaki. Szczerze mówiąc to nie wiem co z tego wyjdzie. Miejmy nadzieję ,że będzie to jadalne. 
- Katniss, ty przypadkiem nie miałaś opieprzyć Peety? - Pyta Johanna.
- Wiesz...
- Co Peety? - O wilku mowa. Mój ukochany podchodzi do mnie i obejmuje mnie od tyłu. 
- Mówimy o tym ,że jesteś ciotą bo dałeś się strażnikom pokoju. - Jo zaczyna się śmiać. 
- A co miałem zrobić? - Warczy Peeta.
- No nie wiem, uderzyć? - Przewraca oczami. 
- No i jeszcze czego. Wtedy zamknęliby mnie na parę dni. 
- Bić się nie umiesz i tyle. 
- Lepsze to niż bicie się klapkiem, Katniss wszystko mi opowiedziała.
- Przynajmniej wiem jak okładać kogoś obuwiem.
- Psychopatka.
- Bąbelek.
- Kaszanka.
- Parówa. 
- Parówkowa.
- Kiełbasa. 
- Obiad będzie za jakąś godzinę. Nie wytrzymacie? - Przewracam oczami. 
- Ej ,Mellark. Co Cię napadło tam u strażników ,że taki wykład o ich głupocie im zrobiłeś? - Jo wybucha śmiechem. 
- Nie chcieli mi uwierzyć w to ,że wiem kto ten list napisał. A właśnie, miałem Haymitchowi ich zgłosić.
- Peeta Bąbelek Mellark - prawnik. - Jo wybucha śmiechem.
- Ha, ha. Powinni wywiązywać się z obowiązków.
- Skąd ty tak się na tym znasz? - Moja przyjaciółka poważnieje.
- W wolnym czasie dużo o tym czytałem. A poza tym to chyba normalne ,że strażnicy pokoju muszą pomagać mieszkańcom dystryktów i kapitolu. 
- No tak tak, powiedzmy ,że Ci wierzę. 
- Jo, możesz mi pomóc? - Pytam. 
- W czym? 
- Odsącz kapustę i pokrój drobno. 
- Tak jest, kapitanie. - Dziewczyna salutuje i odsącza kapustę.

6 komentarzy:

  1. Pozdro z podłogi !!! Piszesz coraz lepiej i te rozdziały co coraz fajniejsze i śmieszniejsze i jestem ciekawa co zrobi Gale. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział bardzo zabawny. Najlepsza jest Jo i Katniss. Joanna zabilaby każdego a Katniss ze spokojem patrzyłaby na całą tą sytuację :-D :-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdiał :) czekam na następny :)
    ~ika

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, jestem nowa ale wszystko nadrobiłam <3 czekam na kolejny <3
    ~Willow

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę humoru, odrobina grozy, łyżeczka miłości i szczypta szaleństwa = TWÓJ ROZDZIALIK ♥♡
    Nicol

    OdpowiedzUsuń